Nauczyciele, którzy sygnalizowali mobbing i trudne relacje w jednym z gdyńskich liceów, ostatecznie grupą złożyli wypowiedzenia i odeszli. Nie doczekali się rozmowy, próby mediacji. Mogli w mediach przeczytać wypowiedź resortowego wiceprezydenta: „W gdyńskiej edukacji dzieje się bardzo dobrze, od nowych inwestycji, poprzez dodatkowe, nowe zajęcia, wyniki egzaminów zewnętrznych i indywidualne sukcesy uczniów oraz absolwentów. Obecne problemy traktujemy jako przejściowe i element prowadzonej polityki kadrowej”
W innej szkole, gdzie dzieje się podobnie, już nie podejmuje się prób mówienia głośno. Poprzednie zakończyły się hejtem wymierzonym w zgłaszających zjawisko, sugerowano nawet, że radny podnoszący temat marzy o kierowniczym stanowisku w tej szkole. Jedna z osób, która wtedy go zaatakowała, dziś też nie pracuje w tej szkole, ale i tak publicznie za ten atak nie przeprosi.
No i najbardziej bolesny obrazek – grupa ponad stu nauczycieli, którym urzędnicza machina źle naliczyła wynagrodzenia a potem wezwała do ich zwrotu, stosując wszystkie znane techniki: od straszenia, przez dyskretny szantaż, dezorientację i wzbudzanie poczucia winy. I wszystko pod presją czasu: szybko oddawaj, szybko podpisuj, bo jeśli nie, będziesz mieć duże kłopoty…
Ostatnio, już po raz drugi, byłem na musicalu „1989” w Teatrze Szekspirowskim. Sztuki chyba nie trzeba polecać – jest niezwykle popularna, a bilety wyprzedają się na pniu, tym bardziej byłem zadowolony z powrotu i możliwości spokojnego obejrzenia i posmakowania detali. I znów, podobnie jak za pierwszym razem, mocno zapadła mi w pamięć i serce wyśpiewana (a może wykrzyczana?) fraza: „Nie zostawiamy w tyle swoich ludzi!”. Piękna i prosta zasada. Przypomnienie o odpowiedzialności za tych, których prowadzisz, którzy idą za tobą i są w twoim zespole. Piękna, prosta i tak bardzo ignorowana obecnie, jak idealistyczne wezwanie nie do spełnienia. A przecież – jestem o tym przekonany – pracownicy pomocy społecznej, ci nauczyciele, zarówno obijani w swoich szkołach jak i obcesowo potraktowani w sprawie źle naliczonych dodatków – chcieliby się czuć częścią teamu i chcieliby wiedzieć, że ktoś za nimi stoi i ich nie zostawi, gdy tylko zrobi się trudno. A właśnie zostawił. Zostawił ich prezydent Szczurek, zostawił wiceprezydent Bartoszewicz. Jest dobrze i cudownie – ogłosił dzielny zastępca w odpowiedzi na głos rozczarowania i sprzeciwu. Aż ciśnie się na usta słynna fraza „Jest super, jest super, więc o co ci chodzi?”
Zostawiacie w tyle swoich ludzi. Zostawiliście gdynian jako wspólnotę, a teraz zostawiacie kolejne grupy. Zdezorientowanych pracowników urzędu, pozbawionych wsparcia nauczycieli, znajdujących się w trudnej sytuacji pracowników pomocy społecznej. Ibędą się gubić i zostawać w tyle kolejne grupy, zlekceważone, pominięte, dla których nie znaleziono czasu, by porozmawiać. Mam wrażenie, że określenie „swoi ludzie” w naszym mieście zdefiniowano naprawdę wąsko. Na tyle wąsko, że ta grupa byłaby w stanie zmieścić się w jednym pomieszczeniu, gdzie odbywają się posiedzenia kolegium prezydenta oraz spotkania klubu radnych prezydenckiej „Samorządności”.
ZYGMUNT ZMUDA – TRZEBIATOWSKI
*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana, Norman Davies powinien być Honorowym Obywatelem Gdyni, a swoich ludzi nie wolno porzucać.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?