Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były poseł PiS Andrzej Jaworski wrócił do polityki. "W okręgu gdyńskim wywołało to poruszenie"

Maciej Naskręt
Maciej Naskręt
mat. Andrzej Jaworski
- Kandydowanie na prezydenta Gdańska czy Gdyni? Ten etap pracy jako polityk mam już za sobą - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Andrzej Jaworski. Rozmawiamy z pełnomocnikiem okręgu gdyńskiego Prawa i Sprawiedliwości, wieloletnim posłem RP ziemi pomorskiej.

Skąd chęć na powrót do polityki?

Nie jest do końca prawdą, że mnie nie było w polityce. Zajmowałem się w tym czasie gospodarką. Nie zapominajmy, że właśnie gospodarka jest nieodzowną częścią polityki i tak ją realizowałem. Natomiast co do zajmowania się polityką w sferze społecznej, bo o taką pewnie chodzi w pytaniu... czasami trzeba wrócić, by coś zmienić, by coś poprawić. Poza tym została mi złożona propozycja przygotowania tego okręgu do wyborów. Podjąłem się tego zadania, stąd też moja większa aktywność na Pomorzu.

Czy obecną pozycję - pełnomocnika - traktuje Pan tymczasowo?

Obecnie skupiam się na pracy politycznej w okręgu. Przygotowuję wraz z innymi działaczami nasz korpus ochrony wyborów, przygotowujemy także pełnomocników lokalnych do wyborów. Jesteśmy w trakcie finalizacji tego zadania. W partii politycznej jest tak, że jest jeden szef, który dba o to by partia mogła sprawnie funkcjonować, ma on też swój pomysł na zwycięstwo i wskazuje osoby do realizacji tego pomysłu. To szef partii zdecyduje, gdzie mamy dalej działać.

CZYTAJ TAKŻE: Andrzej Jaworski wraca do PZU. Decyzją Rady Nadzorczej spółki został powołany na członka zarządu PZU Życie SA

Co udało się zmienić, poprawić w partii od objęcia stanowiska pełnomocnika?

Początek działalności w okręgu to czas na przeprowadzenie swoistego audytu wewnętrznego. To moment na sprawdzenie tego wszystkiego co dotychczas działo się w strukturach. Niemniej moje pojawienie się w okręgu gdyńskim zapewniło poruszenie w strukturach, zaktywizowanie części działaczy i w efekcie przygotowanie wspomnianego korpusu ochrony wyborów, o którym już wspomniałem. To jest dobry znak.

Jest coś co się nie udało w obszarze partii?

No cóż. Szczerze przyznam, że wiem iż jest przekonanie iż w działalności politycznej powinno być dużo skromności. Niemniej zadania, które zostały mi postawione, zostały w większości zrealizowane, a realizacja pozostałych nastąpi niebawem.

Wyjdźmy ze spraw partii. Czy dostrzega Pan korzyści z budowy elektrowni atomowej w gminie Choczewo?

Budowa elektrowni atomowej na Pomorzu to inwestycja, która powinna być zrealizowana już dawno. Cieszę się, że rząd Prawa i Sprawiedliwości bardzo mocno postawił na rozwój energetyki, w tym także energetyki jądrowej. To jest niezmiernie istotne dla mieszkańców i biznesu. To co jednak jest najważniejsze to fakt, że powstanie na Pomorzu kilka tysięcy miejsc pracy. Powstaną firmy, które będą funkcjonowały w otoczeniu elektrowni. Na to trzeba liczyć i z tego trzeba się cieszyć.

Działacze PO albo unikają tematu elektrowni jądrowej jak ognia, albo próbują jednoczyć samorządy, by jednym głosem rozmawiały w sprawie inwestycji z rządem pod przewodnictwem marszałka województwa. Czy w PO obawiają się, że realizując zapowiedź odbierzecie im elektorat tam, gdzie jest wysokie poparcie dla budowy elektrowni i jednocześnie dla samej PO?

Prawo i Sprawiedliwości nie chce z nikim walczyć. Nie stawiamy tej elektrowni, by komukolwiek dopiec. Postępujemy całkiem odwrotnie, niż działacze Platformy Obywatelskiej, którzy powtarzają co chcą nam zrobić, albo co nam zrobią. Chcemy pokazać naszym mieszkańcom czym się różnimy, nie tylko w tym co mówimy, ale także w tym co realizujemy. Pamiętam jednak, że był pełnomocnik ds. budowy elektrowni jądrowej w PO, Aleksander Grad, odgórnie pieniądze zostały wpompowane w ten projekt i nic z tego się nie zrealizowało. Tutaj mamy już konkretne realne umowy, z konkretnymi i wiarygodnymi partnerami w zakresie budowy dużych elektrowni, jak i tych mniejszych tzw. MSR-ów.

Jeśli PiS miałby taką możliwość, co zrobiłby z inwestycją, będąca symbolem nieudolności obecnych władz Gdyni, mam na myśli tutaj lotnisko w Kosakowie? Przypomnę, że w ubiegłym roku majątek lotniska, na który Gdynia przeznaczyła blisko 100 milionów złotych, przejęła gmina Kosakowo.

Zaproponowałem ministrowi ds. infrastruktury Andrzejowi Adamczykowi, aby rozważył przekazanie tych terenów dla wojska. To jest odpowiedni partner, który wykorzysta te tereny na tę chwilę w sposób najlepszy. Oczywiście oprócz tego, że wojsko podniesie naszą zdolność obronną na Bałtyku to ponadto są to kolejne miejsca pracy. To jest konkretny pieniądz. Lotnisko w Kosakowie nie sprawdziło się jako port cywilny. Trzeba powiedzieć temu: "stop", stąd moja propozycja do ministra.

Co najbardziej trapi mieszkańców Pomorza?

Po pierwsze, jest to kolej i związana z nią także komunikacja publiczna. Ja od samego początku byłem zdziwiony, że budowa Pomorskiej Kolei Metropolitalnej przez marszałka województwa pomorskiego w pierwotnym założeniu przewidywała uruchomienie kolei spalinowej, a nie elektrycznej. To skutkowało całą serią memów o prędkości i ekologii tego rozwiązania. Dobrze, że w końcu to zostało zmienione - mamy trakcję elektryczną.

Druga sprawa to odpady. To jest temat, który budzi dużo kontrowersji. Wjazd turystów nie tylko do Gdańska, ale też do Gdyni i na Półwysep Helski rozpoczyna się od olbrzymiego smrodu od Szadółek. Nie wiem, dlaczego od tak wielu lat samorządy nie potrafią sobie z tym poradzić mimo wielokrotnego powtarzania, że to jest temat także wizerunkowy. Za to przede wszystkim odpowiadają władze Gdańska, no ale marszałek województwa pomorskiego też ma swoją siedzibę w Gdańsku. To jest po prostu wstyd, że wjazd do Trójmiasta wypełniony jest niebywałym smrodem.

Kiedy poznamy listy wyborcze w wyborach do parlamentu?

Do poznania list wyborczych jest bardzo długa droga. Nie ma jeszcze terminu wyborów. Zostaną wystawione takie osoby, które będą w stanie pokazać co do tej pory zdziałały, w jaki sposób komunikują się z wyborcami, a także Ci, którzy mają bardzo wysokie poparcie.

Czy będzie Pan kandydować do parlamentu na jesieni?

To jest często zadawane mi pytanie. Ja mam zawsze jedną odpowiedź. O tym, czy będę kandydować zdecydują władze Prawa i Sprawiedliwości.

A co z wyborami samorządowymi? Skąd chciałby Pan kandydować na prezydenta - z Gdańska, czy z Gdyni?

Za każdym razem gdy startowałem w wyborach samorządowych powtarzałem mieszkańcom, że szanse na wygranie wyborów w Gdańsku są bardzo małe. Podkreślałem jednak zawsze, że startuje w wyborach lokalnych po to, by pokazać alternatywę i spróbować przekonać większa grupę mieszkańców do mojego programu, do programu mojej partii i sposobu zarządzania samorządem. Cieszę się, że za każdym razem osiągałem bardzo duże poparcie łącznie z tym, że - co daje pewna satysfakcje - nikt z opozycji mojego wyniku wyborczego nie pobił. To jest duży sukces w czasach działania w opozycji. Program, który dotychczas cieszył się sporym zainteresowaniem i dyskusją, został doceniony.

Nie odpowiedział Pan jeszcze na pytanie: skąd chciałby Pan kandydować na prezydenta - z Gdańska, czy Gdyni?

Ten etap pracy, jako polityk mam już za sobą. Są inne rzeczy, które potrafię robić dużo lepiej. Jednak widzę już osoby, które mogłyby spokojnie startować i spróbować wygrać wybory nie tylko w Gdańsku, ale także i w Sopocie i Gdyni. Tym osobom będę pomagał. Zmiany w samorządach na Pomorzu są tak samo potrzebne jak wygrana Prawa i Sprawiedliwości w najbliższych wyborach parlamentarnych.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki