Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

37 Gdynia Film Festiwal. Z loży obserwatora: Forma, głupcze, czyli mistrzowie (do) kina

Henryk Tronowicz
Dwa dni temu wystawiłem się na tym miejscu na śmieszność. Napisałem, że na festiwalu filmowym w Gdyni wypatruję sztuki. A czemu nie? Tęsknię za dziełami, które mają szansę przetrwać. Tylko że co dla jednego sztuka, dla drugiego sprawa podejrzana.

Chcę więc wyjawić kryteria, które zabrałem ze sobą do Gdyni. Otóż Sławoj Žižek - filozof tęgi, jak wiadomo, wydał książkę pod tytułem zniewalającym: "Kieślowski, Hitchcock, Tarkowski, Lynch". Twórcze pomieszanie z poplątaniem. Asocjacje myśliciela godne Kanta. Lecz mimo że dyletant jestem, czasem przed snem do Žižka zerknę. 


Pewnie czterej wybitni mistrzowie kina do brydża by nie usiedli. Ale co tam. Postanowiłem wejść do gry i nie bawiąc się w ceregiele, spojrzeć na filmy konkursowe przez pryzmat tej czwórki szacownych nazwisk.


Czytaj też: "Mój rower" na 37 Gdynia Film Festivalu

Ryzykuję, bo projekcje paru filmów konkursowych jeszcze przed nami (a organizatorzy trzymają nas w szachu, bo mają w zanadrzu jakąś dodatkową tajną broń i konkurs nagle może zdryfować w całkiem nieoczekiwaną stronę). Ale wróćmy do zabawy z wielką czwórką filozofa. Nikt, rzecz jasna, nie odważyłby się dziś powiedzieć, czy Krzysztof Kieślowski zachwyciłby się filmem Leszka Dawida "Jesteś Bogiem". Chciałoby się też zobaczyć grymas Kieślowskiego po seansie "Dnia kobiet" Marii Sadowskiej. Sadowska i Dawid błysnęli talentem, temperamentem, słuchem na rzeczywistość.

Czytaj też: 37 festiwal filmowy w Gdyni. "Jesteś Bogiem" i "Bez wstydu" na początek (ZDJĘCIA)


A Alfred Hitchcock? Wolne żarty, duch mistrza suspensu nigdy nad Wisłę nie zbłądził. Chociaż? Trzy lata temu Borys Lankosz - nomen omen... "Rewersem" o tego ducha się otarł. Wczoraj pokazano film "W sypialni". Jego twórcy mieli już Hitchcocka w ręku! Bohaterka usypia zwabionych przez internet partnerów i - nie tracąc cnoty - czyści im portfele... Ale "W sypialni" napięcia za grosz. To snuj, z pozorami głębi. 


37 festiwal filmowy w Gdyni. Zobacz, kto walczy o Złote Lwy

Nie bez lęku teraz dotknę nazwiska Andrieja Tarkowskiego. Nigdzie na świecie nie widać autora, który by łączył, jak Tarkowski, liryczną zadumę nad życiem z wrażliwością artystyczną, wyczuciem smaku, z formą. Lecz obejrzałem już w Gdyni też "Mój rower" Piotra Trzaskalskiego. Sam smak! Nie mówię, że to Tarkowski, nie, skądże. Ale w podtekstach jakąś wizję przyszłościową u Trzaskalskiego widzę. Na ekranie cudowny Michał Urbaniak i ten piękny uśmiech Anny Nehrebeckiej (w parusekundowej migawce). Kino rodzinne? Też. Kino wnikliwe, mądre, piękne. Dzięki czemu?

Forma, głupcze! (A Davida Lyncha to sobie darujmy).


Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Czytaj też: Gdynia Film Festival: Te filmy poznamy dopiero na festiwalu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki