Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z szabelką na czołgi

Jarek Janiszewski
Jarek Janiszewski
Jarek Janiszewski Archiwum DB
Na początku drugiej wojny światowej, gdy Niemcy uporali się z nami, przygotowali film propagandowy, mający tłumaczyć, dlaczego kampania wrześniowa trwała tak długo. Machina Goebbelsowska stworzyła obrazek ukazujący polskie wojsko jako zbiorowisko szalonych ułanów, którzy uzbrojeni w szable, szarżują na potężne czołgi.

Niemcy zrobili film bardzo niechlujnie. Nie zadbali nawet o odpowiednie mundury dla dublerów mających odegrać wstrząsające role. Wprawne oko było w stanie bardzo szybko odkryć mistyfikację. I cóż, że spartaczyli robotę. W świat poszedł przekaz przedstawiający słowiańskich straceńców gotowych do największych poświęceń. Wszystko w imię wolności - stawiamy na szali życie i przelewamy krew. Najpierw działamy, potem myślimy. Nie ma miejsca na żaden kompromis.

Od tamtej pory minęło kilkadziesiąt lat. Świat jest w zupełnie innym miejscu, ale ta ułańska fantazja pozostała w nas gdzieś głęboko. Wprawdzie potrafimy ją kontrolować lepiej niż kiedyś, ale gdy damy jej się rozkręcić, efekty są fatalne. Nie trzeba daleko szukać. Ustawa o refundacji leków jest doskonałym przykładem chorej polskiej impulsywności. Czy ustawa musiała wejść w życie w styczniu? Oczywiście nie musiała, ale rząd, uparty jak kozioł Bobesz z czechosłowackiej bajki, postawił na swoim. Można było spokojnie rozmawiać, choćby jeszcze przez rok.

Uczono mnie w szkole, że gdy zrobię coś głupiego i komuś przy okazji wyrządzę krzywdę, wypada posypać głowę popiołem i przeprosić. Nasi "specjaliści" od refundacji nie mają takiego zamiaru. Mało tego, z ich buńczucznych wypowiedzi wynika, że świat (czytaj: korporacje) się sprzysiągł przeciwko ich genialnej ustawie. A przecież oni chcą nas bronić i chronić najbiedniejszych. Nic, tylko szlochać ze szczęścia.

Przy okazji wprowadzania legendarnej już ustawy można poczynić ciekawe spostrzeżenia. Oto nerwowa sytuacja powoduje, iż rządzący mają dwie drogi do ewentualnego sukcesu. Pierwsza opiera się na kompromisie wszystkich zainteresowanych stron. Wydaje się jedynym rozsądnym rozwiązaniem. Druga droga przypomina szarżę ułanów. Na razie, niestety, wygrywa idea konfrontacji - premier straszy lekarzy, a minister zdrowia rozrywa szaty i wygląda jak niegdyś generał Jaruzelski, który chciał socjalizmu bronić jak powietrza. A przecież można tak normalnie usiąść przy stole i spokojnie wysłuchać racji wszystkich stron. Wie to każde przeciętnie inteligentne dziecko. Niestety, nie wiedzą tego politycy.

Przy okazji tej "zdrowotnej" zadymy uderzyła mnie jeszcze jedna rzecz. Myślę o słowach premiera, który bezceremonialnie zaatakował korporacje produkujące leki. Wszyscy wiemy, że trzeba oszczędzać i czasami kupować zastępcze, tańsze lekarstwa. Jednocześnie warto zauważyć, że na rynku pojawiają się coraz doskonalsze specyfiki, które przedłużają nam życie. Te produkty nie biorą się znikąd i warto o tym pamiętać.

Jeżeli będziemy podobni do ułanów szarżujących na czołgi, wkrótce możemy powrócić do leczenia rosołem i wywarem z torfu.

Jarek Janiszewski na antenie Radia Gdańsk co wtorek o godz. 23 prowadzi autorski program "Czego".

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki