Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z okazji Dania Mamy historia pewnych kotletów

Gabriela Pewińska
Gabriela Pewińska
Gabriela Pewińska
Przypomniała mi się wczoraj opowieść o przyjęciu wydanym z okazji stulecia urodzin pewnej Mamy. Przyjęcie dość niezwykłe, zwłaszcza że owej Mamy nie ma już na świecie ponad trzydzieści lat. Synowie i córka tej pani z dziećmi i wnukami zjechali z odległych stron, by spotkać się po wielu latach niewidzenia. Przyjechali do Mamy. Jak kiedyś. Do domu. Wystrojeni. Wzruszeni. Z naręczami kwiatów - Mamy ulubionych bzów i konwalii.

Przywieźli stare fotografie Matki, jej dziennik z czasów wojny, listy i mamine wiersze zamknięte w tomiki z czarnej skóry. Fragmentem jednego z nich zaczęło się spotkanie: Jest taki skrawek ziemi na świecie / a na nim mała mieścina wtopiona w zieleń / w ciszę błękitu / są tam świątynie / jedna gotykiem sięga pod chmury / druga matrona w bizantyjskim stylu / dzwony w harmonii zwołują wiernych / dymy kadzielne płyną w niebiosa / by tam zostawić nasze marzenia / cudowne lata, kwitnące wiosny minęły dawno...

Wzniesiono toast, ulubioną Matki miodową nalewką i zaczęła się uczta. Urodzinowy stół uginał się od frykasów. Na nim - popisowe dania Mamy przygotowane przez jej dzieci. Sałatki, pieczone mięsa, drożdżowe ciasta, na honorowym miejscu - słynne mielone kotlety. Arcydzieło kulinarnego kunsztu rodzicielki. Obiekt bezgranicznej tęsknoty domowników, danie wspomnień, westchnień i rodzinnych anegdot. Słowo klucz, motyw przewodni wszystkich rodzinnych spotkań. Przecież nikt tak nie robił kotletów jak Mama!
A więc znów razem przy stole! Jedli, pili, wspominali czasy szczęśliwego dzieciństwa. Płakali ze wzruszenia i śmiali się ze wzruszenia. Cieszyli się ze spotkania po latach, że znów mogą być razem, że urodziny Matki zbliżyły ich do siebie na nowo.

Atmosfera popsuła się, gdy ktoś, ni stąd, ni zowąd spytał: Czy Mama dodawała do kotletów majeranek? Ależ skąd! Oczywiście, że dodawała! Bzdura! Nikt tak nie zajadał się kotletami jak ja i mogę to stwierdzić z ręką na sercu, że majeranku w nich nie było! Ależ był! Był i koniec! Co wy wiecie o kotletach Mamy?! Co ty wiesz?!!! Jakim prawem w ogóle zabierasz głos?!!! Nie pyskuj do starszego brata! A ty mnie nie pouczaj!!! Zamilcz!

Jedni się obrazili, inni poruszeni wstali od stołu i nerwowo palili papierosa, ktoś założył płaszcz, by czym prędzej opuścić przyjęcie, a kolejny złorzecząc pod nosem pakował do torby mamine zapiski i zdjęcia, mówiąc: Jednak lepiej, gdy się za często nie spotykamy. Z tych notatek wypadła kartka. Mama pisała: Nie zaniedbywałam dzieci. Nie zawsze było łatwo, jednak doprowadziłam do finału. Cała trójka ukończyła uczelnie z dyplomami. Jedno dziś mam tylko pragnienie, by dzieci moje żyły w zgodzie i szczerości wobec siebie. Jeżeli będzie inaczej, mogą zupełnie się wyobcować. Pozostanie wówczas pustka, niedosyt życia.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki