Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Lidy do Trójmiasta - list z Białorusi

Redakcja
W końcu czerwca miałem przyjemność razem z działaczami Związku Polaków na Białorusi (Andżeliki Borys) gościć w Trójmieście. Byliśmy gośćmi prezydenta Sopot Jacka Karnowskiego.

W końcu czerwca miałem przyjemność razem z działaczami Związku Polaków na Białorusi (Andżeliki Borys) gościć w Trójmieście. Byliśmy gośćmi prezydenta Sopot Jacka Karnowskiego. Dach nad głową mieliśmy w gościnnej parafii Zesłania Ducha Świętego. Na czele naszej delegacji stał zastępca Andżeliki Borys - Mieczysław Jaśkiewicz i odpowiedzialna w Zarządzie Głównym za turystykę Irena Kułakowska. Ta ostatnia gorąco dziękowała w imieniu Związku, dzieci i ich rodziców, za przyjęcie w Trójmieście 550 dzieci wysłanych przez nas związek.

A Mieczysław opowiadał w imieniu nas wszystkich o naszej działalności. On dobrze poznał na sobie "opiekę" białoruskiej prokuratury, milicji i KGB. Niejednokrotnie był zatrzymywany, sądzony i karany grzywnami i aresztami. W Sopocie byłem już nie jeden raz, ale zawsze jestem zachwycony nim i jego atmosferą . Jest to naprawdę wyjątkowe miasto w Polsce, szczególnie latem. Statkiem popłynęliśmy z Gdyni na Hel. Pamiętamy o tym, że Gdynia była pierwszym większym miastem Polski, z którego na początku wojny rozpoczęto usuwanie ludności polskiej. Półwyspu Helskiego nie trzeba reklamować, prawdziwy cud Boży. Zobaczyliśmy na własne oczy "Dar Młodzieży" i zwiedziliśmy legendę polskiej marynarki okręt "Błyskawica". Większość z nas było po raz pierwszy na okręcie marynarki wojennej i wszystkim było bardzo ciekawie.

Na tym statku zobaczyliśmy jeden kawałek Muzeum opowiadający o marynarzach naszej Pińskiej Flotylii. Byliśmy w Radzie Miejskiej Sopotu , gdzie nas powitał prezydent Sopotu-Jacek Karnowski. Nigdy nie zgadniecie, co najbardziej zdziwiło Polaków z Białorusi w Radzie Miejskiej. Nawet nie krzesło w którym siedział Jan Paweł II i nie brak portretu prezydenta RP w gabinecie prezydenta Sopotu(bo w każdym gabinecie białoruskiego urzędnika musi być portret Łukaszenki) A zdziwiło to, ze w budynek jest tak łatwo trafić. Na Białorusi do budynku Rady Miejskie, a wojewódzkiej tym bardziej, nie ma możliwości tak prosto wejść i chodzić po piętrach.

Na wejściu zawsze jest dyżurujący w cywilnym , albo milicjant. A tutaj nikt nas nie pytał skąd my i w jakim celu jesteśmy w budynku( a było nas dość dużo). Gdy zadali takie pytanie prezydentowi, to zobaczyłem ze on nie od razu zrozumiał to pytanie, bo dla niego , jak i dla każdego obywatela RP nie ma w tym nic dziwnego. Tak i powinno być, bo władza powinna być dla narodu, a nie na odwrót. Michał Banacki - Kierownik Referatu Środków Pozyskiwanych z Funduszy oznajomil nas z projektami, które rozpracował Sopot i otrzymał na to współfinansowanie z Unii Europejskiej. Dla części naszej delegacji był to całkowicie nowy temat, bo trudno było dla nich zrozumieć z jakiej racji na przykład na budowę Hali Stulecia i na inne projekty UE powinna dawać tyle pieniędzy. Środki masowego przekazu Białorusi przemilczają ten temat i tylko nieliczni znają, ze polskie samorządy aktywnie wykorzystają możliwość współfinansowania ich projektów przez UE. Nie wszyscy u nas wiedzą, że w latach 2007-2013 Polska ma do dyspozycji aż 67 miliardów euro. Są to ogromne pieniądze, które trzeba wykorzystać na rozwój Polski .

Samorządy na Białorusi nie mają takiej możliwości i mogą polegać tylko na siebie i na łaskę swojego rządu. Białoruski prezydent lubi hokej i dlatego wkrótce prawie wszyscy powiatowe miasta Białorusi będą mieć swoje lodowe hale sportowe. Nic nie mam przeciwko sportowi . I jeżeliby radni mego miasta zdecydowaliby zbudować w moim mieście nową lodową hale sportową, to proszę bardzo. Ale białoruskie samorządy w tej kwestii nie maja nic do gadania, bo decydują w takich przypadkach, nie oni a prezydent, czy ktoś z jego otoczenia. Jestem pewny, że jeżeliby na Białorusi byli prawdziwe samorządy i prezydenci miast byliby wybierani bezpośrednio przez ludzi to ludzi by powiedzieli żeby za ci szalone pieniądze na które budują taką hale lodową samorząd lepiej by naprawił wszystkie chodniki i drogi w mieście. Ale powtarzam u ludzi tego nikt nie pytał i pytać się nie zbiera. A gdy prezydent Sopotu powiedział, ze na posiedzeniu Rady Miejskiej może być obecny każdy mieszkaniec miasta i może nawet zadać pytanie, bo ma na to prawo, to nasi Polacy byli bardzo tym zdziwieni.

Byłem w latach 80-tych radnym Rady Miejskiej i wiem, jak i wtedy, tak i teraz na posiedzeniach Rady Miejskiej nie mogą być mieszkańcy miasta. I nawet naszym ludziom nie przyjdzie do głowy takie pytanie. Bo wszyscy nasi ludzi maja w genach zakodowano, ze władza to jedno, a zwykli ludzi to inne. Bardzo dobrze o samorządach i o korzyści takich samorządów opowiedziała nam Halina Biernacka - Naczelnik Wydziału Kultury Urzędu Miasta Sopot.

Bardzo dobrze mówiła , bardzo przystępnie i przekonująco, nawet dla tych naszych działaczy, którzy po raz pierwszy usłyszeli o tym, ze w cywilizowanym świecie można świadomie wybierać najlepszych i najaktywniejszych ludzi ze swego miasta, których nie wyznaczyli jak to robi się na dzisiejszej Białorusi , a wybrali. I z których potem można spytać . Dla eksperymentu spytałem nie dawno kilkunastu swoich znajomych - kto u nich jest radnym. Ani jeden mi nie mógł powiedzieć nazwiska swego radnego. Powtarzam - ani jeden, chociaż większość moich znajomych uczestniczyła w wyborach i za kogoś głosowała. Na początku lat 90-tych nawiązałem kontakt z panem Kuropatwińskim z Gdańskiego KIK-u .

Otrzymaliśmy wtedy z Kiku transport darów i inną pomóc. Niestety tego wspaniałego patrioty już nie ma wśród żywych. Trójmiasto też jest mi drogo tym, że w 1993 r. z rąk arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego otrzymałem odznakę "Zasłużony dla archidiecezji Gdańskiej". Andrzej Kowalczys - pełnomocnik Prezydenta ds. Organizacji Pozarządowych odprowadzał nas po Gdańsku . Dzięki mu. (oczywiście też ma kresowe korzenia). Po raz pierwszy trafiłem( z nasza grupą ) do muzeum Solidarności w Gdańsku. Myślałem , ze ten muzeum jest maleńki, a okazało się że jest bardzo duży. Kupiliśmy z żoną nalepkę z logo "Solidarność". Dawno chciałem mieć taką w domu. A tak samo dostaliśmy w prezencie takie chusty , torebki i książki też z tym logo. Zawsze żartując pytam u działaczy Solidarności , co ma wspólnego "Solidarność" z moim miastem Lida. Oczywiście nikt nie może mi dać odpowiedzi. Wtedy im zwracam uwagę, że w nazwie Solidarność jest nazwa tylko jednego miasta i tym miastem jest moja Lida. Ale to żarty, my dobrze pamiętamy, że wszystko zaczęło się z Gdańska.

Zawsze opowiadam w Polsce, mało znany w Polsce taki fakt. Sowiecka KGB przegapiła;. numer " Trybuny Ludu" z 21 robotniczymi postulatami, który trafił do białoruskich kiosków z prasą. W latach 70-tych i 80-tych w kioskach na Białorusi można było swobodnie kupić "Trybunę Ludu", "Żołnierz Wolności" , "Kobieta i Życie" i "Politykę". Ta ostatnia była najciekawsza na te czasy. Jestem pewien , ze ten numer doszedł do nas tylko dzięki przegapieniu sowieckiego KGB. Pamiętam przyniosłem ten numer do pracy , a pracowałem zwykłym robotnikiem w fabryce i robiłem dla kolegów przekład na rosyjski, ze by oni mogli dowiedzieć się czego potrzebują polscy robotnicy.

Zauważył to sekretarz partyjny naszego wydziału i powiedział mi żeby ja tą gazetę schował, bo inaczej on powie o tym tam gdzie trzeba. Starałem się mu udowodnić, ze to gazeta naszej bratniej polskiej partii robotniczej . Na co on powiedział mi, ze Polacy zawsze byli i pozostaną buntownikami i tylko nasi (sowieckie) czołgi mogą uspokoić ich gorące głowy itd. Ale do dnia dzisiejszego trzymam ten numer gazety na pamiątkę ( a może się przyda ?). Ogromnie cieszyłem się, jak robotnik Wałęsa został prezydentem Polski. W 2001 r. byłem u znajomych we Wrocławiu. Siedzimy rozmawiamy, nieoczekiwanie do moich znajomych wpada ich znajoma. Widzę znajomą twarz. Chcąc zrobić pani komplement, więc mówię jej, że przypomina Annę Walentynowicz, bo naprawdę była do niej podobna. A ta pani tak spokojnie przedstawia się mi - Anna Walentynowicz. Ale numer! Tak poznałem osobiście legendę Solidarności.

A teraz opowiadał naszej grupie o Solidarności i pokazał nam wystawę "Droga do wolności" i muzeum Solidarności jeszcze jedna legenda Solidarności - Jerzy Borowczak .Cieszyłem się ogromnie, ze mogę ścisnąć temu bohaterowi rękę i osobiście podziękować mu za jego walkę z komuną. Dzięki tej wizycie naszej delegacji ZPB ,spotkaliśmy i poznaliśmy osobiście prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, wicemarszałek Województwa Pomorskiego -Krystynę Pajurę i wiceprezydenta Gdańska- Andrzeja Lisickiego, którego korzenia znajdują się też na dzisiejszej Białorusi.

Bardzo dziękujemy za opiekę nad nami asystentowi Prezydenta Sopotu - panu Marcinowi Skwierawskiemu i kierowniczce działu Turystyki i Współpracy Zagranicznej pani Małgorzacie Gumoś. Ciekawe jest to, ze oboje też mają korzenie u nas, na dzisiejszej Białorusi. Oboje szalenie ciekawi , inteligentni i serdeczni ludzi, jak i należy być kresowiakom. Marcin i Małgorzata naprawdę podbili nasze serca. Poświęcili cały swój czas dla nas. Nie jednokrotnie wyjeżdżaliśmy z żoną Teresą do Polski na rożne spotkania. Nie chce obrazić innych ludzi, inne miasta, ale takiej serdeczności i gościnności , jak w Sopocie, naprawdę nie spotkaliśmy. Byliśmy naprawdę u SWOICH. Jesteśmy bardzo wdzięczni władzom Sopotu za możliwość być w Opierze Leśnej, na koncercie polskich gwiazd. Była dla nas to chyba pierwsza i ostatnią możliwość w życiu- zobaczyć na żywo i to bardzo bliziutko, z 4 rzędu legendy polskiej estrady. Właśnie ich słuchaliśmy i w latach 70-ch, 80- tych, 90-tych i słuchamy teraz z programu pierwszego polskiego radio, który możno odbierać u nas na Kresach. Kochani ! Są to nie tylko Wasze gwiazdy, ale tak samo i nasi-Polaków z Kresów. Ale jedna sprawa ich słuchać, a druga widzieć ich obok siebie, na wyciagnięciu ręki.

A jak Edyta Górniak zaśpiewała piosenkę Czesława Niemena "Dziwny ten świat" i to zaśpiewała tak, że ciarki poszły po skórze, to miałem chęć wstać i krzyknąć-" Kochani! Czesław Niemen, to nasz chłopak, nasz krajanin z Ziemi Lidzkiej" . Duma mnie rozpiera, że ta jego piosenka przyznana najlepszą polską piosenką XX wieku. I nie tylko Niemen z Kresów ale i Kościuszko, Moniuszko, Orzeszkowa, Mickiewicz, Piłsudski i inne nasi krajanie . Miał rację marszałek Piłsudski, że najlepsi Polacy pochodzą z Kresów. My też razem z całą salą śpiewaliśmy i tańczyliśmy i klaskali i ogromnie cieszyliśmy. I wtedy każdy z naszej delegacji fizycznie odczuł- jesteśmy cząstka Was , cząstka polskiego narodu, jesteśmy wśród swoich, jesteśmy na swojej polskiej ziemi, jesteśmy w Macierzy.

A jak prowadzący na całą sale ogłosił zgromadzonym, że na sali jest delegacja Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys , my wstaliśmy i ukłoniliśmy zgromadzonym i otrzymaliśmy oklaski , mieliśmy łzy w oczach i wzruszone serca. Będę pamiętać ten dzień do końca życia. Po koncercie podeszły do mnie trzy kobiety (oczywiście mające korzenie na Kresach) i spytali czym mogą pomóc nam Polakom działającym w biednym kraju, w tak trudnych warunkach, praktycznie nie legalnie, w kraju, gdzie za sam fakt przynależności do Związku Polaków Andżeliki Borys możno dostać do 2 lat wiezienia. Powiedziałem im, że przyzwyczailiśmy do tych naszych skromnych warunków , do naszych małych zarobków, do naszych chyba już największych cen na żywność.

Byliśmy w hipermarkecie i serce nam kroiło się widząc, na ile w Polsce ceny niższe, niż na Białorusi. A przecież nasze zarobki są trzy razy mniejsze niż w Polsce. Powiedziałem tym miłym kobietom, że bez kiełbasy wyżyjemy, ale jak że nam jest ciężko bez polskiej książki, polskiej prasy, polskiej muzyki i filmów . Zapisałem adres jednej z kobiet , obiecując napisać im więcej na ten temat. Niestety zgubiłem ten adres. I dlatego proszę o podanie mego adresu ( jeżeli redakcja będzie taka łaskawa), niech ci wspaniałe kobiety się odezwą, bo chciały pomóc naszym Lidzkim Polakom. (Ul. Rybinowskogo 58/13 231300 Lida Białoruś).
Mamy w Lidzie tyle samo Polaków ile jest Polaków w Sopocie. A jest nas w Lidzie 38 % mieszkańców( to dane oficjalne i nie prawdziwe) na stutysięcznemiasto. Nie ma innego takiego miasta w byłym ZSRR, gdzie by był taki wielki procent Polaków.

Żegnaliśmy Trójmiasto z żalem, zostawiając tam przyjaciół, pozostały wspomnienia i chęć powrotu. Wróciliśmy za żelazną kurtynę do kraju, gdzie o wszystkim decyduje jeden człowiek. I jak staje mi smutno z tego powodu, to staram się sobie przypomnieć, że 20 lat temu też ludzi myslali, że berliński mur i ZSRR będzie stać wiecznie, ale jednak wszystko rozsypało się i to na naszych oczach. I ten fakt daje nadzieje, że jednak Białoruś powróci do cywilizowanej Europy.

A dla wszystkich, kto ciekawi się losem Polaków na Białorusi podaję stronę ZPB w Internecie - zpb.org.pl

Pamiętajcie o nas Kochani!

Aleksander Siemionow
Związek Polaków na Białorusi (oddział Lidzki)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki