Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wpadli przez studenta

Piotr Dominiak, ekonomista
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
W 2010 roku dwoje bardzo znanych ekonomistów z Uniwersytetu Harvarda Carmen Reinhart i Kenneth Rogoff opublikowali w najbardziej chyba prestiżowym czasopiśmie naukowym "American Economic Reviev" artykuł, który stał się podstawą do podejmowania drastycznych działań fiskalnych (cięć wydatków, redukcji deficytów) w wielu krajach. Wniosek z ich badań był taki: jeżeli dług publiczny w jakimś kraju przekracza 90% PKB następuje drastyczne załamanie wzrostu gospodarczego. Wielu polityków powoływało się na ten tekst, uzasadniając wprowadzanie ostrych oszczędności w wydatkach publicznych.

Tekst, jak to tekst naukowy - znany był specjalistom, politykom i czytelnikom profesjonalnych mediów.

Ale oto wiosną tego roku wybuchła bomba. Aż dziw, że polskie media to do dzisiaj ignorują. Otóż pewien dociekliwy student Uniwersytetu Massachusetts Amherst - Thomas Herndon wykrył proste błędy w obliczeniach Reinhart i Rogoffa. Okazało się, że poważani ekonomiści pominęli np. "niewygodne" dla nich dane. Niewygodne, bo nie pasowały do z góry przyjętej przez nich tezy. Herndon, wraz z dwoma swoimi profesorami, opublikował artykuł, w którym wykazali, że wysoki deficyt wcale nie przekłada się na załamanie wzrostu gospodarczego. Za nimi poszli inni, publikując analizy wskazujące na zupełnie inne wnioski.

Sprawa stała się naprawdę głośna w mass mediach, gdy do debaty włączył się noblista - Paul Krugman - ekonomista nie tylko poważany, ale bardzo wpływowy, bo od lat publikujący artykuły i felietony w czołowych dziennikach amerykańskich. Krugman nie zostawił na autorach suchej nitki. Jego polemika daleka była od akademickiej układności. Nazwał swych kolegów po fachu oszustami. Rogoff i Reinhart próbowali (i próbują nadal) się odgryzać, ale ich wizerunek został mocno nadszarpnięty. Nie wdając się w szczegóły, i pomijając błędy w korzystaniu z danych, wpadli oni w pospolitą pułapkę metodologiczną. Przyjęli oni mianowicie, że skoro istnieje statystyczna ujemna korelacja (choć to też zakwestionowali ich oponenci) pomiędzy wysokością zadłużenia a tempem wzrostu gospodarczego, to wynika stąd, że wysokie zadłużenie jest przyczyną, a wolniejszy wzrost - skutkiem. Krytycy, w tym Krugman, twierdzą, że równie dobrze może być odwrotnie - to wolny wzrost gospodarczy powoduje wzrost zadłużenia publicznego. A może, pyta noblista, nie ma tu w ogóle żadnej relacji przyczynowo-skutkowej?

O pochopnym przypisywaniu relacji przyczynowo-skutkowej stwierdzonym korelacjom statystycznym ostrzegają podstawowe podręczniki ekonomii. A jednak takie błędy zdarzają się, jak się okazuje, nawet świetnie wykształconym ekonomistom.
Oczywiście, nikt nie kwestionuje, że nadmierny (ale co to znaczy?) dług publiczny osłabia wzrost gospodarczy. Ale Paul Krugman słusznie podkreśla, że jest ogromna różnica pomiędzy stwierdzeniem, że "kraje zadłużone powyżej 90% PKB rozwijają się wolniej niż kraje o zadłużeniu mniejszym" a wnioskiem, że "gdy dług przekracza 90%, wzrost drastycznie się załamuje". Broniąc się przed ostrą krytyką, Rogoff i Reinhart tłumaczą się, że mieli na myśli tylko tę pierwszą konkluzję. Ale ich artykuł nie pozostawia wątpliwości, że to tylko dziecinna próba tłumaczenia się. Gdyby ich końcowy wniosek dotyczył tylko tego, że wysoki poziom długu publicznego nie pozwala, w długim okresie, na szybszy wzrost gospodarczy w porównaniu do krajów z długiem niższym - to nie wywołałoby to żadnej dyskusji. O tym wiemy od dawna. Nie wiemy jednak nadal, a Rogoff i Reinhart też nie posunęli sprawy do przodu, jaka jest graniczna wielkość długu, której przekroczenie grozi gwałtownym i głębokim załamaniem gospodarczym.

Morał z wpadki dwojga ekonomistów jest taki: jeśli coś liczysz, to rób to rzetelnie; jeśli rzetelnie policzyłeś, to zastanów się głęboko nad tym, co policzyłeś; jeśli się zastanowiłeś to pomyśl, czy wynik można interpretować jako relację przyczynowo-skutkową. I zadaj sobie pytanie, czy wiesz, co jest przyczyną, a co skutkiem.

Czytając wiele naukowych prac ekonomistów, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że takich przypadków, jak Rogoffa i Reinhart jest wiele. Tyle, że dotyczą mniej spektakularnych problemów i są pisane przez autorów, których prawie nikt nie czyta.

Treści, za które wartozapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki