Warszawiak, który nie żałuje połowy życia w Gdańsku

1. Co napawa cię dumą, gdy myślisz o Trójmieście?
Odrębność. Trójmiasto tym wyróżnia się spośród innych polskich metropolii, że jest po prostu inne. Jestem warszawiakiem, który sprowadził się do Gdańska 20 lat temu. Zrobiłem to zarówno z powodów sportowych, jak i osobistych. Z Gdańska pochodzi moja żona [Anna Wojtczak-Sobczak, także florecistka, uczestniczka igrzysk olimpijskich - red.]. Decyzja o sprowadzeniu się do Gdańska była drugą najlepszą, po wyborze żony, jaką podjąłem w życiu.

2. Jaką trójmiejską atrakcję polecasz znajomym z Polski?
Muzeum Bursztynu i wszystkie miejsca związane z Guenterem Grassem. Trójmiasto jako całość jest bardzo atrakcyjne. Miasta się uzupełniają, każde z nich jest wyjątkowe, ma inny charakter. Inny kontakt w nim się łapie. Jest to jednak jeden organizm. Różnice pojawiają się w ramach jednej całości.

3. Miejsce, z którym masz niezwykłe wspomnienie.
Osiedle VII Dwór. Stamtąd pochodzi moja żona, tam znajduje się słynna szermiercza "kuźnia talentów" - szkoła, którą kończyły Sylwia Gruchała, Magda Mroczkiewicz czy Ania Rybicka. To jest takie spokojne osiedle pod lasem, gdy w innych dzielnicach panuje harmider. Życie płynie tam jakby trochę wolniej.

4. W której części Trójmiasta chciałbyś mieszkać?
Właśnie na osiedlu VII Dwór, a szerzej - w Oliwie. Mieszkanie w takim miejscu daje możliwość chodzenia na długie rodzinne spacery.

5. Gdybyś był prezydentem Trójmiasta, jaka byłaby twoja pierwsza decyzja?
Wziąłbym się za uporządkowanie terenów kolejowych. Zwracam uwagę, iż mam na myśli uporządkowanie dworców, a nie oddawanie ich pod powierzchnię handlową. To co się dzieje na dworcach i w ich bliskim sąsiedztwie to koszmar. Weźmy Sopot. Jeden z najważniejszych polskich kurortów, miejsce odwiedzane przez ludzi z całego świata, a dworzec jak z najgorszego koszmaru. Podobnie jest we Wrzeszczu czy Oliwie. Niedawno jechałem SKM-ką z Gdańska do Sopotu. I przyznam, że przeraziłem się, obserwując to, co się znajduje w bezpośrednim sąsiedztwie torów.
6. Jeśli jadasz obiady na mieście, to gdzie smakuje ci najbardziej?
Mam trudność z odpowiedzią na to pytanie. W moim przypadku w ciągu dnia kończy się najczęściej na kawie i ciastku, a ponieważ są to spotkania służbowe, sentyment do konkretnego lokalu nie ma tu wielkiego znaczenia. Jestem zwolennikiem obiadów domowych, które w moim przypadku są raczej obiadokolacjami.

7. Osoba, która kojarzy Ci się z Trójmiastem.
Lech Wałęsa, Guenter Grass i Donald Tusk.

8. Gdyby Gdańsk, Gdynia i Sopot były dyscyplinami sportowymi, to jakimi?
Sopot to windsurfing, Gdynia - koszykówka, a w Gdańsku trzeba byłoby zrobić mozaikę. Na pewno znalazłyby się w niej sporty walki - mam nadzieję, że kiedyś odbudowana będzie potęga boksu, zapasów i że poziomu nie straci szermierka - oraz bezdyskusyjnie Leszek Blanik i Adam Korol. To wielkie postaci, ikony polskiego sportu. W Trójmieście oferta sportowa jest bardzo bogata. Prawie wszędzie można dojechać ścieżkami rowerowymi, można wypożyczyć kajak na Motławie, zimą pojeździć na nartach w Sopocie...

9. Co powinno być symbolem Trójmiasta?
Coś związanego z morzem, plażą, Zatoką Gdańską. Nie znam się na gospodarce, ale jako człowiek dziwię się temu, co dzieje się ze stoczniami. Przecież w innych krajach basenu Morza Bałtyckiego stocznie funkcjonują. Stocznie mogą być atrakcją turystyczną - tu duże pole do popisu ma Europejskie Centrum Solidarności - ale przede wszystkim powinny spełniać swoją podstawową rolę.

10. Gdańsk, Sopot czy Gdynia… i dlaczego?
Zdecydowanie Gdańsk. Tu mieszkam pół życia, tu mam rodzinę, z tym miastem wiążą się sukcesy sportowe oraz kariera zawodowa, menedżerska. To moje miasto. Mam nadzieję, że Gdańsk też tak myśli.