Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Vasyl Netsko: Bóg dał mi dobrych ludzi wokół...

Grażyna Antoniewicz
Grażyna Antoniewicz
Vasyl Netsko, jest bardem czasu minionego i teraźniejszego, wielkim opowiadaczem trwania Ukrainy...
Vasyl Netsko, jest bardem czasu minionego i teraźniejszego, wielkim opowiadaczem trwania Ukrainy... fot. archiwum
Ktoś napisał o Vasylu Netsko, że jest bardem czasu minionego i teraźniejszego, wielkim opowiadaczem trwania Ukrainy...

Ukraiński malarz Vasyl Netsko wierzy, że dla jego ojczyzny nadejdą jasne dni. Kiedy przyjechał do Polski w 2015 roku, na lustrze w domu napisał: „Zawsze najciemniej jest przed świtem”. Przyjechał, kiedy trwała wojna.

- Ona nadal trwa. Czy nie pytają, dlaczego jest pan tu, a nie na Ukrainie?

- Przez swoją twórczość, promuję i pokazuję Ukrainę. Biorę udział w charytatywnych aukcjach. Bo walka o wolność i niezależność trwa na różnych płaszczyznach. Moja broń to są obrazy i murale - mówi artysta. - Broń nie jest tylko po to, żeby strzelać, bronią może być słowo. Ono może być na tyle silne, że pociągnie za sobą tysiące ludzi. Tak samo jak malarstwo, więc chcę pokazać na płótnie obraz Ukrainy, tego „wolnego kraju”, jaki żyje w sercach każdego człowieka.

Na celowniku

Rok temu, na Dzień Niepodległości Ukrainy, przy stacji Pomorskiej Kolei Metropolitalnej na gdańskim Jasieniu Vasyl Netsko stworzył antywojenny mural „Na celowniku”. Trzy dziewczynki bawią się, nie wiedząc, że w tym momencie są na celowniku snajpera.

- Chciałem przypomnieć światu, że w Buczy zginęło wielu niewinnych ludzi - dzieci i kobiety. To był atak na to, co jest najdroższe dla każdego, bo dzieci, to nasza przyszłość, nadzieja, a wojna może ją zniszczyć - mówi artysta.

Madonna pokoju

Kiedy zaczęła się wojna, gdy 24 lutego 2022 roku Rosja zaatakowała jego kraj, namalował „Madonnę pokoju” - to jego najmocniejsza praca. Obraz jest obecnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie trwa akcja charytatywna na rzecz Ukrainy, akcji towarzyszy wędrowna wystawa prac różnych artystów.

- „Madonna pokoju” ma przypominać, że wojna trwa, a my potrzebujemy pomocy i liczymy na wsparcie - mówi Vasyl Netsko. - Namalowałem kobietę, ze sznurem czerwonych korali z kaliny, bo często w ukraińskich piosenkach porównuje się kobietę z kaliną, mówi się, piękna jak krasna kalina.

Ma ona wianek na głowie, taki jaki kobiety zakładają w świętojańską noc. Ma też amulet - serduszko, a na nim postać Boga, bo - - zapewnia artysta - duchowość jest dla Ukraińców bardzo ważna.

- Przed walką zawsze przyjeżdża jakiś duchowy, błogosławi żołnierzy, wiara w wyższe siły, w Boga, chroni - mówi Vasyl. - Madonna trzyma w rękach, jako symbol pokoju, białą gołębicę. Namalowałem ten obraz z wiarą w pokój na świecie. Wierzę, że zwyciężymy i życie będzie się toczyć normalnie. Nie będziemy się bać o jutro, o nasze dzieci.

Bard czasu minionego

Ktoś napisał o artyście, że jest on bardem czasu minionego i teraźniejszego, wielkim opowiadaczem trwania Ukrainy.
- Kiedy przyjechałem do Polski, przez pierwsze lata głównym tematem moich obrazów była nasza Ukraina - opowiada. - „Magiczna kraina”, o której śpiewają pieśni, o której pisał poeta Taras Szewczenko.

„Słońce zachodzi, góry czernieją,
Zasypia ptactwo, pola niemieją,
Ludzie swe grzbiety prostują w krztynę
A ja ulatam, myślami płynę
W ogród cienisty, na Ukrainę.
Mknę do niej snami, w snach ją pozdrawiam,
W snach odpoczywam - siły odnawiam”.

- Kiedy pracuję nad obrazem taką ją sobie wyobrażam, Ukrainę kwitnącą, melodyjną, pachnącą wiśniami i trzymam ją w sercu. Chcę pokazać ludziom w Polsce jej piękno - deklaruje.

W przeszłości Vasyl Netsko był mistrzem Ukrainy w kulturystyce i fitnessie. Przez kilka lat mieszkał w Londynie, gdzie profesjonalnie zajmował się sportem, tam też zaczął malować. Z początku tworzył na zamówienie. Stosował różne style, był ekspresjonizm i abstrakcja, naśladował nawet Salvadora Dalego.

Odnaleźć swój dar

- Picasso powiedział; sens życia polega na tym, żeby odnaleźć swój dar, a cel życia, na tym żeby dzielić się tym darem - opowiada. - Myślałam, że malarstwo to niemęska sprawa, byłem sportowcem, zajmowałam się takimi można powiedzieć męskim sprawne. Czułem potrzebę malowania, ale nie była ona najważniejsza. Gdzieś odkładałem to na potem, myślałem może na starość będę malował.

Kiedy, przyjechał do Polski miał ze sobą walizkę i 600 zł na przeżycie, zanim znajdzie jakąś pracę.
- Pomyślałem wtedy co ja jeszcze umiem robić? Umiem malować - wspomina.

Za pierwszy miesiąc zapłacił za wynajem pokoju, ale nie miał jeszcze pracy. Powiedział właścicielowi domu, że umie malować. Zaproponował: - może namaluję panu jakiś obraz?
- Namalowałem - opowiada Vasyl Netsko. - On przyszedł, powiedział, o kurczę, fajne, namaluj kolejny.

Zadziałała pantoflowa poczta i posypały się zamówienia, jednocześnie artysta znalazł pracę jako masażysta i trener personalny.
Po raz pierwszy w Polsce miał swoją indywidualną wystawę w Domu Kultury na Wyspie Sobieszewskiej (w 2016 roku).
Potem były inne, na przykład „Nieupadłe Anioły” w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. Dlaczego anioły i dlaczego nieupadłe?
- Bo dobre anioły są wokół nas. Każdy z nas ma takiego anioła. Dziecko dla rodziców jest aniołem, rodzice dla dziecka też są aniołami. Każdy z nas może być aniołem dla kogoś. Czasem jedno dobre słowo, jeden gest mogą uczynić wiele dobrego Rozglądajmy się wokół, być może ktoś w naszym otoczeniu cierpi na depresję. Zapytajmy, jak się czuje, podajmy dłoń. Bądźmy nieupadłymi aniołami - mówił przed otwarciem wystawy w wywiadzie dla radiowej Trójki, Vasyl Netsko zawsze marzył, żeby zamieszkać blisko morza, po raz pierwszy zobaczył je w Odessie, kiedy miał 23 lata. Marzenie spełniło się, gdy zamieszkał w Gdańsku. Wydaje się, że malarstwo i kulturystyka to bardzo różne rzeczy, ale dla Vasyla Netsko jedno dopełnia drugie.
- Zarówno w kulturystyce, jak i malarstwie, ważne jest dążenie do piękna, doskonałości - mówi.

Jak Schwarzenegger

Zdolności artystyczne odziedziczył po ojcu, który rzeźbił w drewnie. To on był pierwszym nauczycielem syna.
- Rzeźbiarz to mój pierwszy zawód - mówi Vasyl Netsko. - To była sensacja na Ukrainie, że ja - kulturysta maluję obrazy, mam wystawy.

Został kulturystą, bo kiedy miał czternaście lat, zobaczył w kinie film z Arnoldem Schwarzeneggerem. Postanowił być podobny do niego.

- On rzeźbił swoje ciało, ja też zacząłem rzeźbić swoje. Specjalna dieta, ćwiczenia według książek, sam układałem grafik - wspomina.
Fundamentem w sporcie była wiara w siebie, ale w życiu jak w Biblii jest też nadzieja i miłość, to, co wieczne - wyznaje.

Kolorowe sny

Ważna dla niego była wystawa „Kolorowe sny o Gdańsku” (zorganizowana przez konsula Ukrainy Lwa Zacharczyszyna).
- To było moje podziękowanie za to, że mogę żyć w Gdańsku i tutaj tworzyć.

Namalowałem wtedy 20 obrazów. Jeden z nich trafił do Muzeum Gdańska, nazywa się „Marzenie o wielki świecie”. Są na nim ludzie siedzący na trawie za nimi rzeka, a za nią Gdańsk.
To marzenie być tam za rzeką, w Gdańsku, wielkim świecie - wyjaśnia artysta.

W sierpniu w parku w Wojanowie (gmina Pruszcz Gdański) Vasyl Netsko zorganizował wystawę swoich prac, oglądaniu obrazów towarzyszyła muzyka.

- Pracuję nad nowym cyklem - opowiada. - Zaprosiłem ludzi do parku, bo teraz lato i mało kto zachodzi do galerii. Uważam, że taka wystawa pod niebem to największa galeria, gdyż zmieszczą się wszyscy. Tutaj człowiek nie idzie do sztuki, to sztuka idzie do człowieka. Tytuł tego cyklu to „Śladami wielkich mistrzów”. Chcę przypomnieć ludziom o wielkich dziełach. Niektóre są może mało znane. Pokazuję je w mojej interpretacji.

Vasyl Netsko urodził się tysiąc kilometrów od morskiego brzegu, w Okręgu Lwowskim.
- Kiedy przyjechałem do Polski Bóg dał mi dobrych ludzi wokoło, potraktowali mnie z życzliwością, rozumiejąc jak ciężko jest zrobić pierwszy krok w obcym kraju.

Z początkiem wojny na Ukrainie, poczułem i zobaczyłem, jak wielkie serce mają Polacy. Jak prawdziwa jest bratnia ręka pomocy i wsparcia i zaangażowanie w tej trudnej chwili. Dziesiątki znajomych Polaków dzwoniło z pytaniem, czy moi bliscy potrzebują pomocy. Przywozili odzież i różne rzeczy, udostępniali swój dom, dzieli się jedzeniem. Wielkie podziękowanie wszystkim i szacunek.

Wspaniałym prezentem, akurat na jego urodziny, był dzień, w którym przyjęto go do Polskiego Związku Artystów Plastyków.
- Robię to co lubię, a jak to się podoba mam satysfakcję. Cieszę się, kiedy widzę emocje ludzi, gdy oglądają moje pracę, jak otwiera się w nich serce, bo ja właśnie w to malowanie wkładam serce. Jest to dla mnie proces bardzo intymny. Czuję się wtedy można powiedzieć, takim dzieckiem, chłopaczkiem, który bawi się w piasku, robi to co jemu się podoba się, a jaki cel jest tej zabawy? On nie myśli o tym, czy za to będą jakieś pieniędzy, jakaś sława. Istnieje szczęśliwy moment tu i teraz. Sam proces go zachwyca, kiedy tworzy.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki