Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ustawki przetargowe

Piotr Dominiak
Mnóstwo emocji wzbudziła decyzja Komisji Europejskiej w sprawie zablokowania 3,5 mld zł dotacji na inwestycje drogowe. Decyzja, formalnie zasadna, nie wydaje się zbyt rozsądna, jeśli zważymy, że jej powodem jest śledztwo w sprawie nadużyć wykryte przez polskie służby. Nadużycia dotyczą zmowy dużych firm przy ustawianiu przetargów. O tym, że takie sytuacje występują (nie tylko w budownictwie), wiadomo od dawna. Wiedzieć, a złapać kogoś za rękę - to dwie różne sprawy.

Instytucja zamówień publicznych, słuszna co do idei, ciągle poprawiana, od samego początku jest kolebką najróżniejszych przekrętów i nieracjonalności. Każdy, kto się z nią spotkał, ma długą listę zarzutów wobec jej funkcjonowania. Przetargi na realizację wielkich projektów inwestycyjnych to zaledwie cząstka tego całego mechanizmu. Cząstka, trzeba to podkreślić, najbardziej spektakularna.

Duże inwestycje to duże pieniądze, duże zainteresowanie ludzi i instytucji wokół (w tym wszelakich służb i organów kontrolnych) i duże ryzyko. Pieniądze przyciągają największych aktorów na budowlanej scenie, nie tylko krajowej. Przetargi mają zastępować niedoskonały w takich sytuacjach rynek.

Doświadczenia, na całym świecie, wskazują, że nie jest łatwo eliminować ułomności rynkowej gry popytu i podaży w sposób efektywny. Czyli w taki, by eliminując jedne zagrożenia, nie kreować innych. Nam, w Polsce, nie bardzo się to udaje.

Zdaję sobie sprawę, że nadużycia, w tym zmowy ubiegających się o kontrakty, występują w wielu krajach. Co jakiś czas donoszą o tym media. Nie chcąc jednak, w związku z tym, usprawiedliwiać firm zamieszanych w aferę autostradową, należy pamiętać, że nasze regulacje (a także praktyka) dotyczące przetargów i umów z nimi związanych nie są najwyższej jakości. Nie dają bowiem ani gwarancji, że robota będzie rzetelnie wykonana, ani nie zabezpieczają wykonawców przed skutkami nieprzewidywalnych zdarzeń, np. znacznych zmian cen surowców i materiałów.

Czytaj więcej felietonów Piotra Dominiaka

Wielokrotnie pisano i mówiono o tym, że kryterium cenowe nie może być najważniejszym (czasem jedynym) przy wyborze najlepszej oferty. Że realizacja budów przez wielopoziomowe piramidy wykonawców (czyli podwykonawców, podpodwykonawców itd.) musi być poddana jakiemuś nadzorowi. To ostatnie ma się teraz zmienić. Czy skutecznie? Zobaczymy.

Natomiast z cenami jest ciekawa sprawa. Jeśli głównym kryterium wyboru wykonawcy jest niska cena, to taktyka potencjalnych wykonawców jest jasna. Zaniżać w nieskończoność się nie da, więc trzeba stworzyć "sieć współpracy" dużych przedsiębiorstw, które potencjalnie są zainteresowane wieloma projektami.

Trzeba się dogadać "pod stołem", czyli podzielić rynek, tak by wszyscy coś z tego mieli. Wpadka Chińczyków z COVEC, paradoksalnie, ułatwiła zmowy innym. Bo wejście każdego spoza układu z bardzo niskimi cenami będzie na długo kojarzone z tym przypadkiem i z góry bardzo podejrzane. Efekt jest taki, że choć wybieramy w Polsce wykonawców "najtańszych", koszt budowy 1 km autostrady jest u nas zbliżony do średniej europejskiej.

Nie wiem, jak GDDKiA ową średnią obliczyła, ale zakładam, że uwzględniła tam przedsięwzięcia prowadzone w skrajnie trudnych warunkach terenowych (np. Austria, Norwegia, Szwajcaria, Włochy, Chorwacja). My na szczęście nie budujemy w wysokich górach, nie mamy zbyt wielu szerokich rzek, wąwozów itp. Mamy nadal tańszą siłę roboczą, której koszt przy robotach drogowych maleje, ale wciąż jest przecież znaczący. Mimo to budujemy drogo.

Zakładam, że wykryte zmowy przetargowe były, poza zwykłą ludzką chciwością, podyktowane częściowo przez chęć zabezpieczenia się wykonawców przed sytuacjami, na które wpływu nie mają. Dzięki tym zmowom mogli się umawiać, że nikt nie wystawi ceny zbyt niskiej, nieuwzględniającej marży ryzyka wystąpienia np. zwyżek cen materiałów. Gdyby w umowach skutki wystąpienia takich zdarzeń nie obciążały jedynie firm realizujących kontrakty, można byłoby uniknąć wielu strat. Nie byłoby masowych upadłości, permanentnego opóźniania wypłat, kantów dotyczących jakości robót, a także (być może) słabsza byłaby motywacja do zmawiania się.

Nie łudzę się, że uda się wyplenić wszystkie oszustwa. Jednak państwo powinno się skupiać nie tylko na efektywnym ich wykrywaniu, ale także na niestwarzaniu dodatkowych zachęt do ich popełniania.

CZYTAJ INNE FELIETONY/ BLOGI:

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki