Lato nie lubi poważnych tematów. Pisania o chorobach, pacjentach i ich problemach. To czas na truskawkobranie, festiwale i koncerty pod gołym niebem, wybory ratownika sezonu i miss mokrego podkoszulka.
Nie należy psuć humoru czytelnikom, bo można ich nawet stracić. To prawda, że o tej porze roku zmniejsza się "obłożenie" szpitali, lekarze i pielęgniarki biorą urlopy, krótsze są kolejki w aptekach. Choroby jednak - no, może poza przeziębieniami, które preferują jesień, pory roku nie wybierają. Urlopu nie biorą.
Nieprzerwanie odbywają się operacje, naświetlania, ktoś dowiaduje się o źle rokującej diagnozie. Ktoś się rodzi, ktoś umiera. Ratownicy w pogotowiu, pracownicy przychodni i szpitali są na posterunku. Mimo słońca za oknem, nie można natomiast milczeć, a raczej trzeba wołać o pomstę do nieba, gdy ich wiedza, umiejętności i doświadczenie idą na marne.
Tak jak w przypadku neurochirurgów ze Szpitala Wojewódzkiego, którzy - z powodu zbyt niskiego kontraktu z Narodowego Funduszu Zdrowia - zamiast operować - oglądają retransmisje z Euro 2008. Tymczasem, aby każdy z 600 chorych, skazanych przez NFZ na inwalidztwo, renty i pomoc społeczną, mogło odzyskać sprawność, radość życia i finansową samodzielność, wystarczy... jedna operacja.
Problem w tym, że NFZ, choć "śpi na pieniądzach", nie zwiększy szpitalom kontraktów. Rząd woli oszczędzać na zdrowiu, tłumacząc, że i tak każda dodatkowa złotówka zostanie przez system ochrony zdrowia roztrwoniona i zmarnowana. To demagogia!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?