Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tatrą 87 na koniec świata

Marek Ponikowski
Gdy w 1948 roku komuniści wprowadzali w Czechosłowacji nowe porządki, Hanzelka i Zikmund filmowali w Kongu Belgijskim nowy wulkan wyrastający tuż przed ich namiotem

Dwudziestego drugiego października 1950 roku Tatrę 87 z czeskimi tablicami rejestracyjnymi wyładowano na nabrzeże w Gdyni. Zapewne z jakiegoś polskiego statku, a nie z pokładu s/s Moyne ďErville, na którym siódmego września wypłynęła z portu Veracruz nad Zatoką Meksykańską. Pod datą 13 października w dzienniku podróży widnieje zapis: "Sedmý kritycký den: detektivka v Le Havru."

Podczas trwającej cztery i pół roku wyprawy takich dni było tylko siedem. Można się więc domyślać, że przygoda obywatela Czechosłowacji z francuskimi celnikami i policją w porcie Le Havre była rzeczywiście "krytyczna". Do stolicy Czechosłowacji Miroslav Zikmund dotarł pierwszego listopada. Sam, bo Jirzi Hanzelka wrócił z Meksyku wcześniej, samolotem. Osiem dni z Gdyni do Pragi? Takie tempo nie świadczy o pośpiechu, ale trudno się dziwić. Był to powrót do innego kraju niż ten, który opuścili 22 kwietnia 1947 roku. Pluralistyczną demokrację zastąpiła w lutym 1948 komunistyczna dyktatura. Hanzelka i jego współtowarzysz podróży dostawali sygnały z kraju: "Zastanówcie się, czy wracać. Czeka was Pankrac". Dla Czechów praski Pankrac był wówczas tym samym, co dla Polaków Rakowiecka w Warszawie czy Kurkowa w Gdańsku.

* * *

Spotkali się w roku 1938 podczas studiów w Wyższej Szkole Handlowej w Pradze. Morawianina Hanzelkę i Zikmunda z Pilzna połączyły marzenia o dalekich podróżach. Pod niemiecką okupacją wyższe uczelnie zamknięto. Obaj zaczęli pracować, ale wieczorami studiowali mapy, atlasy i książki podróżnicze, planując na powojenne czasy marszruty wielkich wypraw. W roku 1946 obaj dokończyli studia i z inżynierskimi dyplomami zgłosili się na staż do fabryki samochodów Tatra w Koprziwnicy, w której wiele lat przepracował ojciec Jirziego. Dwudziestoparolatkowie musieli mieć wyjątkowy dar przekonywania, skoro dyrekcja zaakceptowała pomysł, by jako przedstawiciele handlowi Tatry wyruszyli na wyprawę przez Afrykę i Ameryką oddanym im do dyspozycji nowiutkim samochodem.

* * *

To były inne czasy. Bez łączności satelitarnej, komputerów, telefonów komórkowych, autostrad. Świat dzieliły szczelnie pozamykane granice, które przekraczało się ze stertami dokumentów opatrzonych niezliczonymi pieczątkami. Kolonialna Afryka była dla Europejczyków bajkowym kontynentem z książek dla młodzieży, o Ameryce Południowej nie wiedzieli prawie nic. W fabryce Tatry myślano jednak o obu tych kontynentach jako o potencjalnych rynkach zbytu. Tatra 87 była modelem kontynuującym awangardowe rozwiązania legendarnego modelu 95 sprzed wojny. A fabryka w Koprziwnicy miała w ofercie także wytrzymałe ciężarówki z silnikami chłodzonymi powietrzem, znakomicie sprawdzające się w każdym klimacie!

* * *

Przeprawili się z Marsylii do Casablanki i ruszyli wybrzeżem Morza Śródziemnego na wschód, do Egiptu. Pod Syrtą w Libii popsuły się hamulce. Tatra wbiła się w blok betonu, przód auta uległ kompletnej dewastacji. Przygodną ciężarówką wyładowaną kozami i beczkami z piwem dotarli do Kairu. Pojawił się cień szansy: na nabrzeżu w Aleksandrii stoją w skrzyniach trzy nowe Tatry 87 sprowadzone przez tamtejszego importera. "Egipski celnik zdecydował, którym autem pojedziemy dalej" - notuje Hanzelka w dzienniku podróży. Zwiedzają zabytki, nocują na szczycie piramidy Cheopsa, na kairskim bazarze kupują busolę z rozbitego Spitfire'a. Ma im pomóc na bezkresnych równinach Afryki. Uszkodzona busola działa z odchyłką. Wychodzi to na jaw, gdy jadą z Assuanu na południe, przez Pustynię Nubijską. Zapis w dzienniku Jirziego Hanzelki: "Pierwszy krytyczny dzień: nie wiadomo, gdzie jesteśmy."

* * *

Mieli pisać korespondencje z podróży, fotografować, kręcić filmy. Gdy pierwsze próbki tej twórczości docierają do kraju, fachowcy oceniają je bardzo krytycznie. Listownych korepetycji udziela im profesjonalny filmowiec Jaroslav Novotny. "Dwudziesty pierwszy grudnia 1947 - drugi krytyczny dzień, malaria, bagna, 59 stopni Celsjusza w cieniu" - notuje Hanzelka. Kiedy w Czechosłowacji komuniści wprowadzali nowe porządki, oni w Kongu Belgijskim filmują nowy wulkan wyrastający tuż przed ich namiotem. W maju 1948 roku są już w Kapsztadzie, u celu afrykańskiego etapu. Płyną do Argentyny. Kończą książkę o podróży przez Czarny Ląd, potem ruszają na podbój Ameryki Południowej. Argentyna, Paragwaj, Brazylia, Urugwaj, znów Argentyna, Ekwador i przeprawa przez Kordyliery. Tatra wspina się na wysokość ponad 4800 metrów n.p.m. Boliwia, Peru, wreszcie Panama. W tej bananowej republice Hanzelka i Zigmund dwukrotnie lądują w więzieniu. Kostaryka, Nikaragua, Gwatemala, Salvador, Meksyk i decyzja o powrocie, bo granica z USA jest dla nich zamknięta. Przebyli ponad 110 tysięcy kilometrów w tym 61 700 kilometrów w samochodzie. Zrobili 10 tysięcy fotografii, zużyli 11 kilometrów taśmy filmowej.

* * *

Wbrew obawom, w kraju witani byli jak bohaterowie. Ich pierwszy film z wielkiej wyprawy obejrzało w krótkim czasie ponad 750 tysięcy widzów. Reportażami w dzienniku "Svet prace" i tygodniku "Svet motoru" zaczytują się miliony. Ich podróżnicze książki wychodzą w ogromnych nakładach, także za granicą. Hanzelka i Zikmund stają się najpopularniejszymi ludźmi w Czechosłowacji.

* * *

W roku 1968 wybucha "Praska wiosna". Czesi i Słowacy próbują uczłowieczyć realny socjalizm. Jirzi Hanzelka staje po stronie partyjnych reformatorów, jest jedną z twarzy ruchu odnowy. Również Miroslav Zikmund opowiada się za "socjalizmem z ludzką twarzą". Po sowieckiej inwazji na Czechosłowację zostają za te zbrodnie skazani na niebyt. Hanzelka traci wszelkie źródła utrzymania, potem pracuje jako ogrodnik. Zikmund zaszywa się w swoim domu w Gottwaldowie. Ich książki usunięto z księgarń i bibliotek, filmy trafiły do zamkniętych archiwów. Anatema przestała działać dopiero po aksamitnej rewolucji w 1989 roku.
Schorowany Jirzi Hanzelka zmarł w roku 2003. Miroslav Zikmund obchodził w tym roku 95 urodziny. Czesi i Słowacy do dziś czytają ich książki i oglądają czarno-białe filmy z egzotycznego świata, który dawno już przestał istnieć.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki