Pamiętałem bowiem o doświadczeniach francuskich z denominacji franka przeprowadzonej w 1958 roku. Jeszcze w latach 70. sporo Francuzów, szczególnie starszego pokolenia, liczyło wszystko w starych frankach, mimo - a może dlatego - że przelicznik był łatwy, bo wynosił 100:1 . My uporaliśmy się z tym psychologicznym, w gruncie rzeczy, problemem zadziwiająco szybko. Kto z nas dzisiaj mnoży obecne nominały przez 10 000?
Denominacje są ułatwieniem dla użytkowników pieniądza, bo posługiwanie się wielocyfrowymi liczbami w codziennych transakcjach nie jest wygodne. A jedną z najważniejszych pożądanych cech pieniądza jest jego poręczność. Denominacje są następstwem inflacji. To one windują ceny i nominały na trudno wyobrażalny niekiedy poziom.
W Grecji w 1945 roku wymieniano stare drachmy na nowe w relacji 50 mld do 1. A całkiem niedawno dwukrotnie dominowana była waluta w Zimbabwe. W 2008 roku tamtejszego dolara zdenominowano w relacji 10 mld do 1, by w roku następnym dokonać wymiany już w proporcji 1 bln do 1. Nasz przelicznik z 1995 roku jawi się zatem jako całkiem niski.
Pretekstem do przypomnienia 15-lecia ostatniej denominacji był upływający z końcem tego roku termin wymiany starych banknotów na nowe. Pozostało ich w naszych kieszeniach i szufladach niewiele, bo poniżej 1 proc. całego obiegu sprzed wymiany. Ci, co nie zdążą wymienić ich przed 31 grudnia stracą, ale skala tych strat będzie marginalna.
Warto to podkreślić w kontekście innej rocznicy, która przeszła zupełnie niezauważona. Otóż 60 lat temu, 28 października 1950 roku, też miała miejsce wymiana starych złotych na nowe. Gotówkę i oszczędności wymieniano wtedy w relacji 100 do 1. Ale nie była to denominacja, która jest operacją wyłącznie techniczną. Ceny i płace przeliczono w relacji 100 do 3. W rezultacie ci, którzy mieli jakiekolwiek zasoby pieniężne, stracili 2/3 ich wartości.
Sposób przeprowadzenia tej operacji był całkowicie inny niż w 1995 roku. Wszystko odbyło się z zaskoczenia, posłowie uchwalający ustawę w tej sprawie zostali odizolowani od otoczenia w budynku Sejmu. Ponieważ wszystkie przygotowania były prowadzone w największej tajemnicy (a o przecieki było wówczas nie tylko trudniej, ale z ich autorami rozprawiono by się szybko i bez litości) praktycznie nikt nie zdążył uniknąć strat. Ustawę uchwalono w sobotę, w niedzielę sklepy były nieczynne (pamiętajmy, to był socjalizm), wymiana rozpoczynała się w poniedziałek.
W niedzielę czynne były tylko knajpy, więc kto mógł rzucił się jeść i pić po starych cenach, bo to był jedyny sposób minimalizowania strat. Oczywiście restauratorzy wcale nie chcieli otwierać swych lokali, bo przecież sprzedając za stare pieniądze, z którymi do poniedziałku nie mogli nic zrobić, tracili. Toteż specjalnie powołane zespoły Związku Młodzieży Polskiej musiały pilnować, czy wszystkie lokale gastronomiczne są czynne w przepisowych godzinach.
Przez długie lata skutki tej wymiany tkwiły w pamięci społeczeństwa. Każda plotka o możliwej kolejnej wymianie pieniędzy wywoływała lęk. W 1995 roku o tamtych wydarzeniach już prawie zapomniano. Inna była sytuacja polityczna, inny poziom zaufania do władzy. Toteż dostarczone z wyprzedzeniem informacje o mającej nastąpić denominacji nie wywołały niemal żadnych nerwowych reakcji.
============04 (pp) Autor 13 Bd Opinie(19154955)============
Piotr Dominiak
ekonomista
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?