Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Światowy szczyt toalet

Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Dziś będzie o WTO. Każdy ekonomista wie, że skrót ten oznacza Światową Organizację Handlu (World Trade Organization). Ale każdy obywatel powinien wiedzieć, że jest jeszcze inna WTO, zajmująca się naszymi codziennymi sprawami - Światowa Organizacja Toalet (World Toilet Organization). Okazja do wzmianki na ten temat jest świetna, bo właśnie dziś (19.11) obchodzony jest Światowy Dzień Toalet, a kilkanaście dni wcześniej skończył się w Pensylwanii światowy szczyt poświęcony wychodkom (World Toilet Summit).

Nie kpię z tego wszystkiego. Jak podaje "Newsweek", klozety (WC) to nadal luksus - tylko 300 mln ludzi mieszka w domach podłączonych do kanalizacji (a jest już nas ponad 7 mld). Szacuje się, że zaledwie 30 proc. obywateli świata używa papieru toaletowego. W Polsce nadal 1,6 mln mieszkań nie ma ubikacji.

Sanitarna WTO powstała 10 lat temu w Singapurze, zrzesza ponad 250 członków (nie ma wśród nich żadnej polskiej organizacji). Przyjęła jako swoje motto słowa Mahatmy Gandhiego o tym, że brak dbałości o usuwanie odchodów jest przyczyną wielu chorób i epidemii. Wiedział o tym dobrze polski przedwojenny lekarz, premier i generał Felicjan Sławoj-Składkowski, kiedy nakazywał w latach 20. budowanie w polskich wsiach drewnianych domeczków z serduszkiem. Jego "sławojki" stanowią znacznie większy wkład w rozwój kraju niż jego premierowanie. Był obiektem kpin, literę "ł" w drugim imieniu zmieniano mu na "r", a po kraju krążyła anegdota o jego kontrolach owych obiektów. Gdy spytał jednego z gospodarzy, dlaczego ubikacja jest zamknięta, usłyszał: "Dzieciakom w szkołach poprzewracali we łbie i nie chcą już chodzić za stodołę ino srają w wychodku. A tu musi być czysto dla komisyi".

Nie jest przesadą mierzenie postępu cywilizacyjnego społeczeństw liczbą i poziomem istniejących ubikacji. Bo chociaż widziałem kiedyś na Krecie, w ruinach pałacu Midasa, szczątki najstarszej znalezionej dotąd wygódki, to jednak jeszcze w XIX wieku uważano, że klozety w mieszkaniu to coś sprzecznego z higieną, w związku z tym budowano je w podwórkach lub w najlepszym razie na półpiętrach. Wcześniej, jeśli w ogóle były, umieszczano je poza obrębem części mieszkalnych, co widać świetnie w zamkach krzyżackich w Malborku lub w Kwidzynie. Powszechniejsze (w miastach) były nocniki, których zawartość wylewano przez okno do ulicznych rynsztoków. Na wsiach specjalnych urządzeń do tych celów w ogóle nie stosowano.

Pierwszą toaletę publiczną otwarło w Londynie Towarzystwo Sztuk (!). Miało to miejsce w 1852 roku. Mimo intensywnej reklamy, szalety nie przyjęły i w pierwszym miesiącu skorzystało z nich zaledwie 58 panów i jeszcze mniej (24) pań. W 3 lata potem w Londynie ponowiono próbę - otwarto szalet podziemny, a na sedesach zamontowano deski. Żeby problem rozpatrzeć od strony ekonomicznej, trzeba dodać, że w tymże przybytku wprowadzono zryczałtowaną opłatę (bez względu na rodzaj załatwianej w nim potrzeby) 1 pensa. I co w historii gospodarczej jest jakimś absolutnym wyjątkiem - cena ta obowiązywała bez zmian przez 116 lat! Zmieniono ją dopiero, gdy Anglicy przeszli w 1971 roku na walutę dziesiętną. Bywają zatem na tym świecie rzeczy trwałe. To pocieszające. Nawet jeśli jest to cena g...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki