Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strajk naszych marzeń

Dariusz Szreter
Po aferze z buczeniem na Powązkach 1 sierpnia historyk Norman Davies postawił prowokacyjną tezę, że oto może zbliża się czas, kiedy powinniśmy już przestać świętować rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Czy wobec corocznych groteskowych gdańskich "mijanek" pod Trzema Krzyżami 31 sierpnia, w tym roku dodatkowo poprzedzonych happeningiem z odcinaniem Lenina z bramy stoczni, staniemy niebawem wobec postulatu zaniechania obchodów powstania Solidarności? Oby nie.

Podpisanie Porozumień Sierpniowych słusznie uchodzi za kamień węgielny polskiej demokracji. I wcale nie dlatego, że dogadaliśmy się wtedy "jak Polak z Polakiem". Wiadomo było przecież, zarówno wówczas, jak i teraz, że jedna ze stron reprezentowała nie tylko polskie interesy. A mówiąc ściślej, przede wszystkim niepolskie interesy, i w ich imię robiła wszystko, żeby storpedować to, co chwilę wcześniej zostało podpisane. Ale i po drugiej stronie nie brakło takich, dla których porozumienia, to był zgniły kompromis, od którego należało jak najszybciej odejść.

Jeśli warto świętować tę rocznicę (a warto), to nie dlatego, że symbolizuje ona zażegnanie konfliktu przez negocjacje ani nawet powstanie pierwszej w bloku komunistycznym masowej i oficjalnej organizacji poza kontrolą władzy. Tu chodzi o coś bardziej wzniosłego: prawo do marzenia o innej, lepszej Polsce, wyrażania tych marzeń, dyskusji nad nimi i prób wcielania ich w życie.

Tego dnia, 31 sierpnia 1980 r., ponieśli klęskę ci, którzy przez dekady powtarzali za Aleksandrem II: "Musi być tak, jak my mówimy, żadnych marzeń panowie". Reszta - a więc to, co nastąpiło w kolejnych latach z kulminacją 4 czerwca 1989 - to konsekwencja wiary, że można coś w Polsce zmienić na lepsze. Dziś znów nam tej wiary brakuje. Do tego stopnia, że praktycznie wygasło zainteresowanie dyskusją o kształcie przyszłej Polski. Zastąpiło ją biadolenie nad tym, jak katastrofalne dla kraju są rządy Tuska i kontrhisteria, jaka to tragedia nas czeka, gdyby Tusk tę władzę na rzecz Kaczyńskiego stracił.

A już ostatnim miejscem namysłu nad kierunkami przemian jest Sejm, który - co było widać choćby w czwartek podczas debaty na temat sprawy Amber Gold - w coraz większym stopniu upodabnia się do amerykańskiego programu telewizyjnego "Jerry Springer Show", gdzie na oczach publiczności zdradzeni kochankowie obrzucają się najgorszymi inwektywami, nierzadko próbując przejść do rękoczynów.

Czytaj więcej felietonów Dariusza Szretera

Skoro już o Amber Gold mowa - jest to doskonały przykład tego, co przez ostatnie 32 lata stało się z marzeniami Polaków. Oczywiście ci, którzy twierdzą, że i w tym przypadku państwo zawiodło, w jakimś stopniu mają rację. Przede wszystkim jednak zawiódł narzucony nam, w dużej mierze przez nas samych, kapitalistyczny paradygmat myślenia o świecie.

Marcin P. rozbudził marzenia nie tylko drobnych (i grubszych też) ciułaczy, na możliwość uzyskania szybkich, wysokich i bezpiecznych zysków. To nic nowego. Jak świat światem naiwniaków z gotówką do oskubania nie brakowało. Ale dwudziestoparolatkowi z Gdańska udało się także uwieść zwolenników tezy, że prywatny inwestor z grubym portfelem i pomysłem rozwiąże każdy problem, z którym nie radzą sobie nieruchawe instytucje państwowe w rodzaju PKP czy LOT.

Latanie z jednego końca kraju na drugi w cenie przejazdu taksówką z przedmieścia do centrum? Proszę bardzo, polski przedsiębiorca potrafi! A przy okazji praktyka "dopieszczania" dużego kapitału, wiara w powtarzane często przez ekonomistów przysłowie, że "podczas przyboju wszystkie łódki idą do góry" i przekonanie, że przy bogaczu wielu mniej zamożnych się też pożywi, uśpiły czujność władz samorządowych karmionych dotacjami na cele kulturalne i społeczne (film, zoo) oraz mediów, które w czasach kryzysu dostały spory zastrzyk finansowy w postaci zleceń reklamowych.

To nie Marcin P. wystrychnął Polaków na dudka - to nasza własna chciwość, ślepa wiara w wolny rynek i Balcerowiczowskie dogmaty, interpretowane po prostacku. Nie o taką wizję Polski chodziło wtedy w Sierpniu. Tylko jak przeciw tej wizji strajkować?

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki