Iwona Wieczorek przepadła jak kamień w wodę (w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku). Nie dotarła do domu. Determinacja, zaangażowanie, liczne apele jej matki, wywiady, konferencje, kampanie informacyjne, akcje plakatowe - poruszyły wielu z nas.
Podczas śledztwa przesłuchano 300 świadków, a także przeszukiwano pas nadmorski i okolice, które mogły być związane z jej zaginięciem. Sprawdzono kilkanaście hipotez. Przebadano każdą minutę, każde słowo, telefon czy SMS całej czwórki uczestników tego wieczoru. Zaangażowano detektywów, jasnowidzów, radiestetów, a nawet „Łowców cieni”, czyli policjantów z Poznania specjalizujących się w tropieniu najbardziej niebezpiecznych przestępstw.
Akta tej sprawy zostały poddane wielokrotnej analizie, przez niezależne od siebie zespoły, wszystkie wnioski zostały zweryfikowane. Za informacje w sprawie zaginięcia wyznaczono 1 mln zł nagrody. I co? I nic. Bez skutku.
Mimo niespotykanego nagłośnienia medialnego sprawa stoi w miejscu. I ostatecznie w pierwszej połowie ubiegłego roku akta tej sprawy zostały przekazane do Archiwum X, będącego częścią Wydziału Zamiejscowego Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie.
Aż tu nagle, w czwartek 5 marca 2020 roku sprawa odżyła - w internecie, w dyskusjach i działaniach policji, która weszła na teren sopockich ogródków. Użyto drona, specjalnego georadaru i psów tropiących. Celem będzie znalezienie potencjalnego miejsca, w którym ukryte mogły zostać zwłoki Iwony Wieczorek. Na razie bez przełomu.
Choć dzisiaj, tj. 6 marca, jak wynika z nieoficjalnych ustaleń, znaleziono fragment bielizny w niewielkim zbiorniku wodnym. Jest jednak w złym stanie i wymaga dalszych badań. Zbiornik znajduje się w pobliżu działki, na której Iwona Wieczorek przebywała ze znajomymi przed wyjściem do sopockiego klubu.
Dla matki Iwony Wieczorek - jak podkreśla - najważniejsze jest, by córka nadal była uważana za osobę zaginioną i by była szukana. Bo 10 lat od zaginięcia to przesłanka, która daje prawną podstawę do sądowego uznania danej osoby za zmarłą. Ale ona tego nie chce. Chce walczyć tak długo, aż pozna całą prawdę i dowie się, co stało się z jej córką.
Jako ojciec trójki dzieci, w tym dwóch córek, kompletnie nie wyobrażam sobie takiej traumy, takiego życia w zawieszeniu, napięciu, oczekiwaniu. Świadomości, że najbliższa sercu osoba przez 19 lat jest fizycznie obecna, a potem nagle znika i od 10 lat jej nie ma. To jest życie w ciągłym lęku, strachu i zmartwieniu z jednej strony, ale też nieustannej nadziei na rozwiązanie zagadki tajemniczego zaginięcia najukochańszej córki.
Podziwiam matkę Iwony za to, że ma w sobie taką moc, mimo balansowania między nadzieją i poczuciem ogromnej straty, nieobecności, tęsknoty.
A jak czytam, że strach w niej pozostał, że boi się samotnie chodzić nocą, że część znajomych odsunęła się już dawno, że nie wie, co zrobić ze swoim życiem - zwyczajnie jej współczuję. I życzę wielu sił, aby mogła udźwignąć ten ciężar, wytrwać i być gotową na każdą prawdę.
Czytaj także: Nowy etap poszukiwań Iwony Wieczorek. Na sopockich działkach policja znalazła fragment odzieży

szkolenie wojsko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?