Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sopot: Prezydent kurortu Jacek Karnowski będzie startować do Sejmiku

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. Fot. Grzegorz Mehring
Po pierwszym sukcesie w starciu z CBA prezydent Sopotu mówi o swoich planach.

Rozmowa z Jackiem Karnowskim, prezydentem Sopotu.

Śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy budowie Centrum Haffnera umorzone, premier Tusk nazywa Pana kolegą, który, być może nie z własnej winy, popadł w tarapaty. Rozważa Pan kandydowanie w wyborach w barwach PO?
- Wyobrażam sobie start w przyszłorocznych wyborach samorządowych, niekoniecznie jednak pod szyldem PO. Nie chciałbym też, aby słowa Pana Premiera zostały odebrane jako jakiś parasol ochronny nade mną. Chcę rzetelnie i obiektywnie, do końca, wyjaśnić wszystkie swoje sprawy dotyczące rzekomych nieprawidłowości i podejrzeń o korupcję. Przypominam ponadto, że musiałem wystąpić z szeregów Platformy. Zawieszeni w prawach członka są natomiast radni PO, którzy poparli mnie w sprawie rozpisania referendum odnośnie mojego dalszego sprawowania funkcji prezydenta Sopotu. Zarząd wojewódzki PO do dziś nie rozpatrzył też odwołań dotyczących wykluczenia tych osób z partii, choć złożył je m.in. Michał Woźniak, postać bardzo zasłużona dla Platformy. To dziwne, że procedury trwają tak długo. Wojewódzkie władze partii powinny się nad tym faktem zastanowić. Tym bardziej że - jak się później okazało - w referendum otrzymałem mandat zaufania od mieszkańców, za co jestem im bardzo wdzięczny. Radni poparli mnie więc w słusznej sprawie.

Jeśli wystartuje Pan w wyborach, ubiegał się będzie Pan o reelekcję, czy interesuje Pana inne stanowisko w samorządzie?
- Kolejny raz o fotel prezydenta Sopotu raczej nie będę się ubiegał. Nie dlatego, że sprawowanie tej funkcji mi się nie podoba, bo praca dla tego miasta nigdy mi się nie znudzi. Prezydenckie obowiązki wykonuję już jednak bardzo długo, czas powiedzieć dość, spróbować czegoś innego. Realne jest więc, iż ubiegał będę się o mandat radnego województwa i z tej pozycji w przyszłości postaram się pomagać nie tylko Sopotowi, ale całemu regionowi.

Umorzenie śledztwa odnośnie Centrum Haffnera przyjął Pan z dużą satysfakcją. Prokuratura jednak wskazała na pewne uchybienia, dotyczące tej inwestycji.
- Budowa Centrum Haffnera jest wielką inwestycją, realizowaną według pionierskiego scenariusza, na dodatek na podstawie dość niejasnych uregulowań prawnych, dotyczących partnerstwa publiczno-prywatnego. Dużym ryzykiem było samo jej podjęcie. Zakrojonych na taką skalę prac nie da się zaś wykonać idealnie, bez żadnych potknięć proceduralnych. Prokuratura uznała, iż nie doszło do działań na szkodę interesu publicznego, że nikt nie złamał prawa. Proces inwestycyjny konsultowaliśmy z wysokiej klasy specjalistami, zarówno w Urzędzie Miasta, jak i zewnętrznymi. Od początku ufałem im, byłem przekonany, że wszystko jest w porządku, a budowa Centrum Haffnera jest dla Sopotu korzystna, przyczyni się do jego rozwoju. Właśnie dlatego odmówiłem podpisania raportu Centralnego Biura Antykorupcyjnego, wskazującego na rzekome nieprawidłowości przy planowaniu i realizacji prac budowlanych. Był on nierzetelny, a to na jego podstawie wszczęto śledztwo. CBA zrobiło ze mnie przestępcę. Agenci biura wyszczególnili w raporcie aż 13 różnych, rzekomych uchybień, które jako prezydent Sopotu miałem popełnić przy okazji budowy Centrum Haffnera. Dane te także upublicznili. Na stronie internetowej Centralnego Biura Antykorupcyjnego w kontekście informacji dotyczących raportu figurowałem i dalej figuruję jako Jacek K. Okazało się jednak, że przedstawiciele CBA w sprawie Centrum Haffnera "skazali" mnie zbyt wcześnie. Na ich dziwne, a moim zdaniem także bezprawne działania, poskarżyłem się zresztą prokuraturze. Podejrzewam także, że służby działały nie fair w innych sprawach, które opisuję na swojej stronie internetowej.

Ostro atakowała Pana także opozycja. Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości nawet nie ukrywali, iż liczą, że sprawa Centrum Haffnera pogrąży Pana i przekreśli raz na zawsze Pana polityczną karierę.
- To prawda. Dziś jednak można stwierdzić, że to m.in. na skutek ich działań, tych wszystkich donosów, zmarnowano publiczne pieniądze. Prowadzone było śledztwo zakrojone na bardzo szeroką skalę, które ostatecznie zakończyło się umorzeniem. Angażowany był cały sztab ludzi, zabezpieczane były stosy dokumentacji, to musiało sporo kosztować. Determinacja przedstawicieli PiS, aby na siłę udowodnić mi winę przy okazji inwestycji Centrum Haffnera, była wielka. W związku z tym także prokuratorzy, badający sprawę, musieli być pod dużą presją Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Jestem dla nich pełen uznania, że jednak się nie ugięli.

Pana polityczni przeciwnicy zapewne nie odpuszczą i będą odwoływać się od niekorzystnej dla nich decyzji prokuratury.
- A niech sobie piszą odwołania. Efekt będzie taki, że na ewentualne dalsze prowadzenie dochodzenia kolejny raz zmarnowane zostaną publiczne pieniądze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki