Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk: 14-latek musi spłacić dług po zamordowanej matce

Robert Gębuś
R.Gębuś
Czternastoletni Paweł, któremu w marcu zamordowano matkę, może stracić mieszkanie, bo musi zapłacić 5 tysięcy złotych długu, który odziedziczył wraz z mieszkaniem komunalnym. Chłopak jest sierotą, rok wcześniej stracił ojca. Jakby tego było mało, chłopak nie może zamienić mieszkania, bo chociaż do spłaty długu ma wiek wystarczający, to… jest zbyt młody, by samodzielnie zamienić mieszkanie na mniejsze i pozbyć się w ten sposób zaległości czynszowych.

Zamianę mieszkania zorganizowała siostra Pawła, Paula, która po śmierci matki została jego prawną opiekunką. Chłopak ma jeszcze starszego brata i siostrę, jednak żadne z nich nie chciało zająć się czternastolatkiem. - Nie chciałam, żeby trafił do sierocińca, a urzędnicy rzucają nam kłody pod nogi - nie kryje rozgoryczenia Paula. - Kompletnie nie rozumieją naszego położenia. Teraz okazało się, że mam prawo dysponować majątkiem brata, decydować o jego losie, a nie mogę zamienić mieszkania, by polepszyć nasz byt.

Rodzeństwo postarało się o korzystną zamianę. Zainteresowane nią małżeństwo zaoferowało im lokal nieco mniejszy, ale o lepszym standardzie. Dodatkowo zdecydowali się zorganizować na własny koszt przeprowadzkę. - Nie potrzebujemy ponad 60 metrów kwadratowych, skoro jest nas tylko dwójka. Do tego stare mieszkanie jest niewyremontowane, a opieka zaznaczyła, że warunki, w których mieszka Paweł, są niewystarczające - mówi Paula. - Teraz, kiedy udało nam się znaleźć wyjście z tej sytuacji i zorganizować zamianę lokalu, okazuje się, że nie możemy, bo na przeszkodzie stoją nam kwestie formalne.

Tymczasem urzędnicy bezradnie rozkładają ręce. - Niestety, prawo najmu i prawo, według którego główny najemca dziedziczy dług, to dwie zupełnie różne sprawy. Paula nie jest głównym najemcą lokalu, tylko jej brat - tłumaczy Aleksandra Podsiadły, rzecznik prasowy Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Słupsku. - Niestety, w sądzie, podczas gdy siostra starała się o opiekę nad bratem, nie zostało odnotowane, że może dysponować w imieniu brata lokalem komunalnym.

Ubiegała się o prawo głównego najmu do mieszkania po mamie, jednak sprawę przesądził wywiad z sąsiadami. - Na podstawie jednego tylko zeznania sąsiada, który nie darzy sympatią naszej rodziny, Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej uznało, że tam nie mieszkam - mówi Paula. - Sąsiadują z nami trzy osoby. Jedna to starsza kobieta, która zupełnie nie interesuje się, kto u nas mieszka. Druga osoba niedawno się wprowadziła. Natomiast wszystko o nas wie sąsiad, którego zeznanie zdecydowało o tym, że straciłam prawo do głównego najmu.

Paula tłumaczyła w urzędzie, że pracuje w Morpolu, przy przerabianiu łososia i w domu bywa bardzo rzadko. - Rano wychodzę, późnym wieczorem wracam - mówi. - Tak przez sześć dni w tygodniu. Sąsiedzi mają prawo mnie nie widzieć.

Ta argumentacja nie przekonała jednak urzędników.
- Wywiad został przeprowadzony rzetelnie. Byliśmy tam dwukrotnie - mówi Podsiadły. - W obu przypadkach sąsiedzi potwierdzili, że siostra nie mieszka z bratem.
W tej sytuacji mieszkanie przypadło czternastoletniemu Pawłowi. Pracownicy PGM podnoszą jeszcze jeden problem, który ich zdaniem przemawia za tym, by siostra nie mogła dysponować lokalem Pawła.

- Paula nie może zamienić mieszkania, ponieważ, teoretycznie musimy założyć, że mogłaby w ten sposób działać na niekorzyść brata - mówi Podsiadły. - Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że jego siostra chce poprawić mu warunki, ale prawo uwzględnia również takie sytuacje, że rodzina wykorzystuje osobę, której lokalem dysponuje. Stąd takie prawo i my musimy je przestrzegać - tłumaczy.

Paula zwróciła się do sądu, by ten przyznał jej prawo do decydowania o mieszkaniu komunalnym brata. Procedury się jednak przeciągają. Sprawa rozbija się o adnotację, która umożliwi rodzeństwu przeprowadzkę do nowego lokum. - Jest sezon urlopowy, jesteśmy odsyłani od Annasza do Kajfasza - mówi Paula, która stara się o sądowy wpis, umożliwiający im zamianę. - Tymczasem rodzinie, która chce się zamienić, zależy na czasie. Jeśli nie przeprowadzimy się do końca wakacji, to sprawa zostanie pogrzebana - obawia się.

- Chciałbym, żebyśmy się przeprowadzili. Przecież nie stać mnie ani siostry na spłatę długu - wtóruje jej Paweł.

- Obie strony najpierw mogą się zamienić, a potem załatwić formalności - mówi Podsiadły. - To tylko kwestia dogadania się.

- W urzędzie usłyszałam, że nie ma takiej możliwości i muszę mieć sądowe zezwolenie - dziwi się Paula.

Czytaj także:
Słupsk. Mieszkanie poza kolejką?
Słupsk: Mieszkania komunalne nie na kredyt

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki