MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skułam się z Rokitą różowymi kajdankami

Redakcja
Z Joanną Senyszyn o kabaretowych występach polityków rozmawia Ryszarda Wojciechowska

Widzę, że Pani aż pęcznieje z dumy po swoim ostatnim występie.
Nie wypada się chwalić, ale po moim numerze kurtyna szła w górę kilka razy i miałam najgorętszy aplauz.

Nie chodzi jednak o występ z trybuny sejmowej. Tylko w "Reality Shopka Szoł" - kabarecie wystawianym raz do roku na deskach krakowskiego teatru Groteska. Pani była Cruellą de Moon. W swojej skórze, można powiedzieć.
No, niezupełnie. Bo na uniwersytecie, na którym prowadzę zajęcia ze studentami, jestem chodzącą łagodnością. Ale ze względu na politykę wcielenie było rzeczywiście interesujące. W dodatku ze świetnym tekstem "Rzeczpospolita wytrysków", który napisał dla mnie Paweł Szumiec.

Cruella de Moon, czyli kto?
Osoba, która chciała mieć futro z dalmatyńczyków. W tym przypadku pewnie chodziło o aluzję do mojego... kaczyzmu. Tyle, że ja nie mam takich instynktów morderczych jak Cruella.

Tym razem w kabarecie była mocna konkurencja. W Shopce brali udział m.in.: Janusz Palikot, Jacek Kurski, a nawet Jan Rokita.
Jacek Kurski w tym roku miał mniej ciekawą i wyrazistą piosenkę. A Palikot, owszem, był interesujący. Przebrany w wór pokutny, z dwiema diablicami, które go biczowały.

Jan Rokita, świeżo po ciężkich przeżyciach w samolocie Lufthansy, na scenie mówił m.in.: Bo jedynie takie linie cenić warto, co szanują naszą godność oraz palto.
A ja dla Jana Rokity przygotowałam specjalny happening na finał. Poprosiłam najpierw, o rozdanie wszystkim uczestnikom kabaretu kajdanek, które specjalnie przywiozłam z sobą. A potem głośno zaapelowałam: - Kochani, zamiast skuwać się po spektaklu, przypomnijmy sobie dawną solidarność i skujmy się w jej ramach z Janem Rokitą. A na koniec dodałam: Janie Rokito, nie lataj tą Lufthansą. I skułam się razem z nim kajdankami, które miały różowe futerko. Dziękował mi wylewnie za tę moją solidarność z nim. Nie dopatrzył się w tym jednak ironii. Myślał, że to na poważnie. A przecież to ja napisałam na blogu, że on zasłużył na miano nielota 2009.
Politycy przyzwyczaili nas do błaznowania. Ale udział profesora Andrzeja Zolla jest dziwny.
Dlaczego? Profesor Zoll brał już udział w tym kabarecie po raz drugi. Ciekawie jest się sprawdzić inaczej. Kabaret zresztą nie jest tylko błaznowaniem. Często niesie w sobie ostry przekaz. Znacznie ostrzejszy niż wtedy, kiedy politycy przemawiają jedynie z mównicy sejmowej. W kabarecie mówimy cudze teksty. A w Sejmie mamy własne. I za nie możemy stanąć przed komisją etyki albo nawet w sądzie.

Po co politykom taka zabawa? Po co mieszanie trybuny sejmowej ze sceną kabaretową?
Jeżeli są szopki, w których aktorzy udają polityków, to raz do roku może być tak, że politycy udają aktorów.

Kto na Pani zrobił aktorsko wrażenie?
Bardzo dobry był Jerzy Wenderlich. Znakomicie jazzował na skrzypcach. Nigdy bym go o to nie podejrzewała. Świetny był też Zbigniew Ćwiąkalski, który mówił o tym, że król jest nagi. A wszyscy się zastanawiali, którego króla ma na myśli. Zbigniew Olejniczak miał z kolei świetne przebranie. Takie, że nikt go nie rozpoznał. W peruce i tunice wyglądał jak człowiek pierwotny.

Myśli Pani, że takie kabaretowe wygłupy wyborcom się podobają?
Na pewno podobają się publiczności.

Ale to niewielka grupka - kilkusetosobowa.
Z wyborcami jest tak - jeżeli kogoś lubią, to ten ktoś im się we wszystkim podoba. Bez względu na to, co robi. A jeżeli nie lubią, to im się nie podoba, bez względu na to, co robi. Jak kogoś nie lubimy to powiemy - no, ten to się znowu popisał. Już nie wie, co ze sobą zrobić. Polityk nigdy nie jest obiektywnie oceniany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki