To o czym chcę teraz napisać też mnie dziwi. Kiedy przeczytałam o wielkiej gafie "Walmartgate" cudownego dziecka telewizji, Jarosława Kuźniara, przypomniałam sobie rozmowę z Janem Englertem. Aktor powiedział mi, że w jego pokoleniu siłą napędową był wstyd, a teraz panuje absolutny bezwstyd. "Przecież dzisiaj niemal wszyscy zwierzamy się na tych różnych Facebookach "śmukach" z czegoś, o czym nie mówiło się publicznie przed laty. Dziś miałam biegunkę, pisze Zosia i kolega jej odpisuje, nie przejmuj się, ja też miałem i na to najlepszy jest szczaw" - tłumaczył Englert. Tym razem jednak chodzi o coś poważniejszego, niż biegunka. Kuźniar w wywiadzie bez żenady, a nawet z pewną taką chełpliwością opowiedział, jak to podczas wyprawy po Stanach kupuje w Walmarcie wanienkę, krzesełko i fotelik dla dziecka, używa, a przed wyjazdem z USA oddaje, twierdząc, że mu nie odpowiada.
Kiedy pod jego adresem zaczęła się internetowa połajanka, która przerodziła się w medialne ukrzyżowanie (bez krwi, ale z dużą dawką żółci) brnął dalej i pisał: "Tak trudno zrozumieć, że w podróży trzeba sobie umieć radzić? Nie kraść, nie niszczyć, żyć tak, jak pozwala prawo?"
Popadłam w zadumę, jak na Wielki Tydzień przystało. Ciekawe, że cwaniactwo jest powodem do dumy. To jak nazwać tych, którzy kupują, używają i nie oddają ? Frajerami? Kuźniar nie kradnie, nie niszczy. Ale też nie wypożycza. Mamy więc problem, jak nazwać to, co robi? Ci łagodniejsi internauci nazywają to"kuźniarowaniem". To jak nazywają takie zachowanie Kuźniara i jego samego ci najbardziej agresywni, nie ośmieliłabym się w Wielki Piątek ani w inny piątek zacytować. Aż chciałoby się zaapelować: więcej wstydu, mniej bezwstydu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?