Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce. Nie jesteśmy Grecją

Piotr Dominiak
Koleżanka podesłała mi znaleziony na Facebooku taki oto wpis: "Aby pomóc Grecji w kryzysie, jest możliwość zaadoptowania Greka za jedyne 500 euro.

Grek będzie robić za Ciebie wszystko, na co nie masz czasu. Spać za Ciebie do 11-ej, chodzić za Ciebie na kawę, odbywać poobiednie sjesty, a wieczorem siedzieć za Ciebie w uroczej knajpie. Ja już adoptowałam i mam luz - mogę teraz za…....ć od rana do wieczora. Oferta ważna do końca miesiąca albo do wyczerpania Greków". Można się uśmiechnąć, w końcu śmiejemy się z wielu innych stereotypów. Pod warunkiem że świadomie bawimy się stereotypem, nie traktując go jako realnego obrazu. W tym wpisie uderzył mnie dostrzegalny wyraźnie ton wyższości. Oto my jesteśmy inni, solidni, pracowici, nie oszczędzamy się, pracujemy na Greków. Zapomnieliśmy, że do niedawna podobne rzeczy opowiadano o nas? Jeśli dziś dowcipy o "polnische Wirtschaft" chyba obumarły, bo nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, jeśli w USA pojawia się coraz mniej "Polish jokes", to z pewnością zawdzięczamy to sami sobie - czyli sukcesom ostatnich 25 lat.

Pracujemy znacznie lepiej niż dawniej, gospodarka jest lepiej (co nie znaczy bardzo dobrze) zorganizowana, zachowujemy się rozsądniej. Wbrew bardzo krytycznym (często jak najbardziej uzasadnionym) opiniom, nasi politycy nie byli dotąd tak nieodpowiedzialni jak greccy. Z tych i z paru jeszcze innych powodów nie jesteśmy dziś Grecją.

Nie jesteśmy, co nie znaczy, że nie możemy nią być. Nie uchroni nas jednak od tego nieobecność w strefie euro i posługiwanie się własnym pieniądzem. To nie wspólna waluta spowodowała kłopoty Greków. Jej przyjęcie dawało tamtej gospodarce ogromną szansę. Dano ją, mimo niespełnienia kryteriów traktatu z Maastricht. To był poważny błąd. Liczono zapewne, że mimo to Grecja da sobie radę. I pewnie by dała, gdyby prowadziła bardziej sensowną politykę. Tak się nie stało, i to wina tamtejszej klasy politycznej, ale także tych polityków europejskich, którzy świadomie przymykali oczy na to, co się w Grecji działo od dawna.

Co by było, gdyby Grecja nie została przyjęta do strefy euro? Pewnie rozwijałaby się znacznie wolniej, może nie wpadłaby w taki dołek jak obecnie, ale z pewnością Grekom żyłoby się w minionych kilku latach znacznie gorzej. Grecja bardzo skutecznie potrafiła wyciągać z UE pieniądze i potrafiła też bardzo niefrasobliwie je przejeść. Jej polityka fiskalna była kompletnie niespójna z polityką monetarną EBC. Idea euro nie zawiodła, zawiódł sposób jej realizacji w tym kraju. Czy to powód, by deklarować, że w związku z tym my nigdy, przenigdy nie porzucimy złotego?

Euro, przy dobrym przygotowaniu i dobrej kondycji naszej gospodarki, nie jest zagrożeniem. Zagrożeniem jest, i to bez względu na to czy wejdziemy do strefy, czy nie, nieodpowiedzialna polityka fiskalna rządu. Obserwuję z zażenowaniem i z obawą licytację propozycji rozwiązań, które z całą pewnością nie poprawią sytuacji budżetu Polski. Zmiany są nam potrzebne, ale rozumne. A tu im bliżej wyborów, tym od rozumu dalej. Oby nie bliżej do Grecji.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki