Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce. Mercedesy i druty

Piotr Dominiak
Kiedy podróżujemy po jakimś kraju, to siłą rzeczy oko zatrzymuje się głównie na samochodach i budynkach. Z pierwszego bardzo krótkiego pobytu w Albanii zapamiętałem pluszowe misie dyndające na sznurkach na balkonach wielu domów.

I sterty śmieci porzuconych byle gdzie. Teraz miałem okazję popatrzeć na ten kraj dłużej. Misie wiszą, choć na południu rzadziej niż na północy. Śmieci mają się dobrze, choć domy i plaże są bardzo czyste, restauracje także.

Parę innych rzeczy też się rozwinęło. Na przykład telefonia komórkowa, dostęp do internetu - z tym nie ma problemu. Wciąż jednak najbardziej zaskakują mnie dwie rzeczy. Nie ma takich statystyk, ale gołym okiem widać, że Albania to kraj mercedesów. Myślę, że w przeliczeniu na głowę mieszkańca jest tu ich więcej niż w Niemczech, może najwięcej na świecie. Stare rzęchy i najnowsze modele, limuzyny, crossovery, mikrobusy, furgonetki. Jest też sporo BMW, volkswagenów i innych znanych marek, ale w stosunku do mercedesów to niewiele. Skąd ta miłość do ekskluzywnej marki? Pewnie kojarzy się tu z wysokim statusem społecznym, może daje prestiż? Poza tym drogi są tu trudne, więc solidny samochód się przydaje. Wielu Albańczyków wyemigrowało do Niemiec. W krajach wysoko rozwiniętych mercedesami jeżdżą stateczni mieszczanie. W tych na dorobku, przeważnie nowobogaccy i młodzi o niejasnych źródłach dochodów. Trudno się więc dziwić, że mercedesy śmigają po drogach, demonstrując luzacki stosunek do przepisów i dobrych obyczajów. To że wyprzedzają na krętych górskich drogach w miejscach wysoce ryzykownych, pal diabli. Zafascynowało mnie natomiast to, że w miastach tubylcy potrafią zaparkować na środku pasa (w drugim rzędzie).

Druga moja fascynacja związana jest z ogromną ilością sterczących wszędzie drutów zbrojeniowych. Można by na nie nadziać wszystkie szarańcze świata, a i tak kilka pozostałoby wolnych. Druty sterczą z domów lub z ich zalążków. Domy budowane są tu na raty. Jak trafi się trochę pieniędzy, to wylewa się fundamenty, potem parter, potem (już rzadziej) pięterko. A w międzyczasie sterczą druty zbrojeń będące wyrazem nadziei na kontynuację. Niektóre sterczą latami. Czasem tak długo, że cała reszta się rozpada, a drut jeszcze sterczy. Bo wiele jest budów porzuconych.

Las drutów, mercedesy, misie - to z pewnością nie jest prawdziwy obraz Albanii. Mimo wielu problemów kraj się rozwija. Choć oczywiście trzeba pamiętać o ogromnej emigracji zarobkowej do Grecji, Włoch, Niemiec i o 50-procentowej (wg szacunków) szarej strefie. Z wydawaniem rachunków jest różnie. W wielu miejscach dają je niechętnie, a w restauracjach proszą czasem o zwrot. Na razie interes wspólny ustępuje indywidualnemu. Trzeba czasu, żeby to się zaczęło zmieniać. My też nie poradziliśmy sobie z tym od razu (ba, jeszcze nie wszędzie sobie radzimy). A oni startowali z zupełnie innego poziomu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki