18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Putin: bajka o Kopciuszku z KGB, który został carem Rosji

Tomasz Słomczyński
Aneksja Krymu musi się komuś opłacać, tak jak przed laty opłacało się zainwestować w nieznanego oficera KGB - Władimira Putina. Tak jak wtedy, tak i teraz, chodzi o wielkie pieniądze. Nie wiadomo, czyje.

Putin ani nie zwariował, ani nie odkleił się od rzeczywistości. Jest trzeźwy i cyniczny, jak zawsze. Problem jednak w tym, że odczytanie celów i zasad prowadzonej przez niego gry jest bardzo trudne, jeśli w ogóle możliwe. Pozostaje więc uczyć się z kart historii - tej najnowszej. Historii człowieka bez twarzy, który pojawił się (pozornie) znikąd, by stanąć na czele największego na świecie kraju. Lekcja taka będzie pouczająca na tyle, na ile ukaże, o co może chodzić w dzisiejszej grze Kremla.

Człowiek z lodówką na swoim miejscu

Jest rok 1990. Władimir Władimirowicz Putin, pracownik KGB, wraca z Drezna, gdzie spędził ostatnich pięć lat jako niewiele znaczący "agent polityczny". Wiezie ze sobą wiekową lodówkę, odłożonych pieniędzy starczy na zakup starej wołgi.

Blok sowiecki się rozpada. Podpułkownik Putin jest zrozpaczony i nie może wybaczyć gigantycznego błędu, jaki popełnili przywódcy, dopuszczając do zmian ustrojowych w ZSRR. Jeszcze nie widzi możliwości, jakie otwierają się przed zdolnym oficerem.

Po powrocie z NRD Władimir Putin zostaje asystentem do spraw zagranicznych rektora Uniwersytetu Leningradzkiego, Anatolija Sobczaka. To jeden z przywódców ruchu demokratycznego w Rosji. Liberałowie - to wówczas nowe zjawisko, mocno infiltrowane przez KGB. A sam Putin przez pierwsze dwa lata współpracy z Sobczakiem ciągle jest czynnym agentem KGB. Czy donosi na swojego szefa? Nie wiadomo. Choć trudno sobie wyobrazić, żeby oficer służb tego nie robił.

Wiktor Bater obecnie jest redaktorem naczelnym Pomorskiej TV, przez wiele lat był korespondentem stacji telewizyjnych w Rosji. Poprosiłem go o skomentowanie niektórych faktów z biografii Władimira Putina.

- Władimir Putin miał quasi-demokratyczny moment przy Sobczaku. Do końca nie wiadomo, czy on tam był zesłany zgodnie z wolą KGB, żeby patrzył Sobczakowi na ręce, czy też była to jakaś jego wewnętrzna przemiana... W to drugie jednak bym nie wierzył. Wydaje mi się, że on przy Sobczaku wykonywał określone funkcje, które musiał wykonywać z racji tego, że był kagiebistą. Właściwy człowiek na właściwym miejscu.

Człowiek z szafą pełną niespodzianek

Wkrótce potem, w 1992 roku, pryncypał młodego obiecującego kagiebisty wygrywa wybory i zostaje merem drugiego co do wielkości miasta Rosji. Putin, który zdążył wzbudzić zaufanie Sobczaka, idzie za swoim szefem do władz miasta. Zostaje zastępcą mera i rezygnuje z pracy w KGB - tak to przynajmniej wygląda w oficjalnej biografii.

W leningradzkim magistracie Władimir Putin zajmuje się - ogólnie rzecz biorąc - gospodarowaniem mieniem publicznym.
Wiktor Bater: - Trudno komentować, jakie biznesy robił przy pomocy swoich ówczesnych przyjaciół, i w jaki sposób w tak szybkim tempie dotarł do szczytów władzy. Teorii spiskowych jest wiele. Z pewnością w grę wchodziły wielkie pieniądze, przyjaźnie, które były budowane w latach jego kariery w KGB.

W 1996 roku Anatolij Sobczak przegrywa wybory, przestaje być merem. Władimir Putin jest już milionerem, człowiekiem o szerokich znajomościach, wplątanym w sieć wielu biznesowo-oligarchicznych zależności. Po przegranej Sobczaka nie zostaje na lodzie. Pomocną dłoń wyciąga do niego Borys Bierezowski. Dziś mówi się o nim jako o tym, który stworzył Putina - władcę Rosji.

Oligarcha Bierezowski był członkiem tzw. Familii, czyli najbliższego otoczenia Borysa Jelcyna. W roku 1996 Putin zostaje zastępcą kierownika w Kancelarii Prezydenta, trzy lata później jest już pełniącym obowiązki prezydenta Rosji. Po drodze - objął stanowisko szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa.

Wiktor Bater: - Ktoś taki jak Putin na szczytach władzy w Rosji stanąć musiał. Rosja była przez Jelcyna kompletnie rozbita, on sam zaś zupełnie już nie panował nad tym, co się w kraju dzieje.

W Familii trwało gorączkowe poszukiwanie rozwiązania wielu problemów: pikującego w dół poparcia dla Jelcyna, depczącej po piętach opozycji Jewgenija Primakowa, przede wszystkim zaś - niebezpieczeństwa odpowiedzialności karnej za przestępstwa gospodarcze.

Trzeba było oddalić widmo prokuratorskiego śledztwa. Żeby to uczynić, konieczne było znalezienie parasola ochronnego. Rozwiązanie było jedno - trzeba był namaścić następcę. Kogoś, kto byłby antytezą Jelcyna. Rosjanie, zamiast schorowanego, nietrzeźwego, otyłego starszego pana, ujrzeliby mężczyznę w sile wieku, sprawnego fizycznie i psychicznie, opanowanego i zdecydowanego, który zdobędzie zaufanie zarówno Rosjan, jak i Dumy.

Jednak kandydat taki musiał, bezwzględnie, spełniać jeszcze jeden, najważniejszy, warunek. Musiał być lojalny wobec Familii, której przestępcze interesy w żaden sposób nie mogły być zagrożone. Bierezowski zaproponował Putina, który spełniał pierwszy warunek. Ale czy był wystarczająco lojalny? Wkrótce miało się to wyjaśnić.

Mieszkający w Moskwie niemiecki dziennikarz Boris Reitschuster dowodzi, że wtedy - w 1998 i 1999 roku - ówczesny szef FSB, "bezwarunkowo dochowywał wierności kremlowskiemu klanowi (…). Jego szafy pełne były materiałów kompromitujących, zwanych w Rosji 'kompromatem'. Mówi się, że Putin chętnie z niej korzystał: uchodził za człowieka działającego skutecznie, bardzo inteligentnego i nadzwyczaj pracowitego".

W marcu 1999 roku okazało się (specsłużby doniosły), że prokurator generalny Rosji Skuratow prowadzi śledztwo przeciwko Familii.

Boris Reitschuster: "Putin bardzo szybko znalazł właściwy sposób [na rozwiązanie problemu - przyp. red.]: nagrany z ukrycia techniką wideo film, na którym skąpo odziany mężczyzna, zaskakująco podobny do prokuratora generalnego, na podwójnym łożu, w zakonspirowanym mieszkaniu swawoli z dwiema prostytutkami".

Film został wyemitowany w telewizji. Przed kamerami wystąpił szef FSB Władimir Putin, stwierdzając jednoznacznie, że swawole prokuratora generalnego dowodzą jego powiązań z mafią, która opłacała prostytutki.

Wkrótce potem, nie bez dodatkowych problemów i kolejnych taśm wideo, sprawa została załatwiona. Putin został sprawdzony, wybawił Familię od kłopotów. Zapadła decyzja o tym, że zostanie prezydentem Rosji.

Teraz trzeba było tylko nieznanego szerzej człowieka przedstawić Dumie. Wprowadzić go na scenę w odpowiednim momencie.

Człowiek niezłomny, czasem wulgarny, po prostu - mołodiec

8 sierpnia Basajew najeżdża Dagestan. Operacja "Putin na prezydenta" została rozpoczęta. Zgodnie z planem wszystko wygląda tak, jakby Rosjanie kompletnie nie dawali sobie rady z czeczeńskimi bojownikami. Kolejny premier - Siergiej Stiepaszyn kompletnie sobie nie radzi.

9 sierpnia Jelcyn przedstawia Dumie nowego kandydata na premiera - Władimira Władimirowicza Putina. Na tle swojego słabego poprzednika nowy premier ma być uosobieniem siły i skuteczności.

Wiktor Bater: - 1999 rok to początek kampanii czeczeńskiej, rajd Basajewa w Dagestanie skończył się wybuchem drugiej wojny czeczeńskiej. I to na pewno wyniosło Putina na szczyty władzy państwowej. Putin udowodnił wówczas, że Rosja jest krajem silnym. I on, jako prezydent, w przeciwieństwie do poprzedników, jest w stanie poradzić sobie z rebelią czeczeńską.

Do pełnego sukcesu brakuje jeszcze jednego elementu. Miłości narodu rosyjskiego.

Pierwsza bomba pod budynkiem mieszkalnym wybucha 4 września 1999 roku w Bujnaksku w Dagestanie (62 ofiary śmiertelne). Dwie kolejne w Moskwie, 9 i 13 września (w sumie 213 osób zabitych), następne w Wołgodonsku - 16 września (17 zabitych). Ludzie giną we śnie, pod gruzami. Rosja doznaje szoku. Czeczeńcy zaatakowali kobiety i dzieci, niewinnych cywilów.

W najtrudniejszym dla Rosjan momencie przed kamerami występuje nowy premier, Władimir Putin. Mówi, używając języka zrozumiałego dla wszystkich, wręcz wulgarnego: "Zniszczymy terrorystów, choćby się schowali w kiblu, tam też ich dopadniemy; basta, tę sprawę załatwimy do końca!".

Człowiek, który bomb nie unika

"22 września w Riazaniu dzieje się coś, co dzisiaj pozostaje najbardziej chronioną tajemnicą Kremla" - pisze Krystyna Kurczab-Redlich.

Kierowca miejscowego autobusu wraca po pracy do domu, jest godz. 21.10. Zauważa, że do jednego z budynków ktoś wnosi duże torby i składa je w piwnicy.

Mężczyzna, mając na względzie ostatnie wydarzenia, alarmuje milicję. Ci, którzy układali torby, znikają, po przyjeździe na miejsce milicja stwierdza, że w piwnicy pozostawiono ładunki wybuchowe : heksogen i zapalnik. Rozpoczyna się ewakuacja ludności. Ładunek zostaje zdetonowany na poligonie. Próbki trafiają do moskiewskiego laboratorium.

Są portrety pamięciowe ludzi, którzy podkładali ładunki. Udaje się ich namierzyć. 1200 policjantów bierze udział w akcji pościgowej. Są o krok od pojmania zamachowców - mają już namierzony budynek, w którym terroryści przebywają.

I w tym momencie - od podłożenia ładunku minęły już dwa dni, na konferencji prasowej nowy szef FSB stwierdza, że to nie był zamach, że to były ćwiczenia. W torbach był cukier i bateryjki zamiast zapalnika. Antyterroryści odstępują od szturmu na budynek, w którym mieli ukryć się zamachowcy. Bo skoro to były ćwiczenia - to jacy zamachowcy?

Potem okazuje się, że o "ćwiczeniach" nic nie wiedziały lokalne struktury FSB. Co więcej, o "ćwiczeniach" nie wiedział sam premier Putin. Saper i naoczni świadkowie potwierdzają, że tam, w piwnicy, nie było cukru, tylko heksagen, i nie bateryjki, tylko zapalnik. A jeśli to był cukier, to co w takim razie zdetonowano na poligonie? Co przekazano do Moskwy do ekspertyzy? Cukier? I dlaczego po dwóch dniach, kiedy już prawie zatrzymano sprawców, dopiero wtedy ogłoszono, że to były ćwiczenia? Te pytania pozostaną bez odpowiedzi. Więcej wybuchów nie będzie.

Po tragicznym wrześniu 1999 roku nie ma w Rosji człowieka, który nie wiedziałby, kim jest - nieznany szerzej jeszcze miesiąc temu - Władimir Putin. 1 października siły rosyjskie wkraczają do Czeczenii. Zaczyna się krwawa rozprawa. 31 grudnia ze stanowiska prezydenta Rosji ustępuje Borys Jelcyn. Zgodnie z konstytucją, jego obowiązki przejmuje Władimir Putin. 26 marca 2000 roku w wyborach powszechnych Władimir Putin zostaje wybrany na prezydenta Rosji.

Putin - russkij czeławiek

Śmierć kilkuset Rosjan miałaby być ceną prezydentury Putina i ochrony interesów Familii? "Taka prawda nie może być prawdą, nawet jeśli nią jest" - napisała Krystyna Kurczab-Redlich.

Wiktor Bater: - Oligarchowie mają bardzo duży wpływ na decyzje Putina. Są jego chodzącymi portfelami. Jeśli gdzieś mówi się, że budowany jest pałac dla Putina, to dokumentów, że należy on do Władimira Władimirowicza, oczywiście nie ma. Pałac taki będzie należał do jakiejś spółki albo do podstawionych przez oligarchów ludzi. Putin nie musi mieć na to żadnych dokumentów, bo to i tak jest jego. W ten sposób jest gwarantem nietykalności oligarchów, a jednocześnie oni są gwarantami jego nietykalności.

Aneksja Krymu - skoro nastąpiła, musi się komuś opłacać. Nie w sensie politycznym czy ideologicznym. W sensie jak najbardziej finansowym, przy czym wcale nie chodzi tu o finanse z kasy państwowej. Tak, jak przed czternastoma laty opłacało się (nie bacząc na koszty) wprowadzić na urząd prezydenta młodego kagiebistę, który zabezpieczy interesy Familii. Kto wtedy wiedział, kto i o co gra? Niewielu. Kto dziś wie, komu i po co kawał ziemi nad Morzem Czarnym? O tym, kto zarobi na aneksji Krymu, dowiemy się w przyszłości. Albo i nie. Tak czy inaczej, dla zrozumienia Rosji konieczne jest przyjęcie rosyjskiej logiki, w której argumentem jest pieniądz i siła.

"Eta niet Jewropa, eta Rossija" - powiedział kiedyś do mnie milicjant koło Petersburga, chcąc wlepić mi mandat (przyjąć łapówkę) za to, że moje - wydane w Polsce - prawo jazdy "nie działa" w jego kraju. Łapówki nie dostał. Odpuścił, kiedy się zorientował, że dzwonię do polskiej ambasady.

Wątki biograficzne Władimira Putina zostały opisane m.in. w: Krystyna Kurczab-Redlich, "Głową o mur Kremla", Mescha Gessen (rosyjska dziennikarka): "Putin. Człowiek bez twarzy", Boris Reitschuster (niemiecki dziennikarz): "Putin. Dokąd prowadzi Rosję?". Przy pisaniu artykułu korzystałem ze wszystkich trzech książek.

Jeśli chodzi o podejrzenia, że za zamachami w Rosji stoi FSB, wydaje się, że Krystyna Kurczab-Redlich idzie najdalej w oskarżeniach rosyjskiej władzy, jednak pozostali dziennikarze (Gessen i Reitschuster) również wyraźnie czynią takie sugestie, eksponując wątpliwości, które mają wskazywać na to, że to mogło być dzieło rosyjskich służb specjalnych.

Kariera Władimira Putina

1990 - Putin, podpułkownik KGB, wraca z placówki w NRD, zostaje asystentem rektora Uniwersytetu Leningradzkiego.
1992 - zostaje zastępcą mera Petersburga. Rezygnuje z pracy w KGB (wg oficjalnych informacji).
1996 - przenosi się do Moskwy, rozpoczyna pracę na Kremlu. Zostaje zastępcą kierownika w Kancelarii Prezydenta.
1997 - zostaje zastępcą naczelnika Wydziału Kontroli przy prezydencie Rosji i członkiem Rady Bezpieczeństwa Rosji.
1998 - zostaje pierwszym zastępcą kierownika w Administracji Prezydenta i dyrektorem FSB.
1999 - zostaje powołany przez Borysa Jelcyna na premiera.
2000 - zostaje prezydentem Rosji.

[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki