Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przydrożne kapliczki. Ostańce próśb

Agata Cymanowska
Sławoszyno w gm. Krokowa. Kapliczką, którą mieszkańcy wznieśli tu w 1947 r. w miejscu oryginalnej z 1883 r., opiekuje się Elżbieta Minge, była sołtys i dobry duch tej miejscowości
Sławoszyno w gm. Krokowa. Kapliczką, którą mieszkańcy wznieśli tu w 1947 r. w miejscu oryginalnej z 1883 r., opiekuje się Elżbieta Minge, była sołtys i dobry duch tej miejscowości Krzysztof Mystkowski
Łatwo przywyknąć do ich obecności, minąć, nie zauważywszy lub odruchowo czyniąc znak krzyża. A przecież to także nasze dziedzictwo.

W 2001 roku zobaczył przydrożną kapliczkę w Stężycy. Ten obraz tkwił w nim przez lata. Potem było pół tysiąca wysłanych maili, ponad sto telefonów do różnych instytucji i osób w trzech krajach, przygotowywanie opracowań na własny koszt i w końcu milionowe dofinansowanie z tzw. funduszy norweskich. Dziś jest 2126 sfotografowanych i opisanych przez etnografów kapliczek w 120 polskich gminach, 29 norweskich kościołów Stavkirkei, 12 islandzkich kościółków farmerskich. Właśnie kończy się druga, ale nie ostatnia, edycja projektu „Ocalić narodową spuściznę. Ostańce próśb”, którego pomysłodawcą i koordynatorem jest Waldemar Elwart, pracownik Muzeum Narodowego w Gdańsku. W ramach projektu powstała m.in. internetowa mapa kapliczek na Pomorzu [mapakapliczek.pl]. Oprócz dokumentacji fotograficznej wykonanej przez fotografów, a w niektórych przypadkach video, etnografowie wypełniali ankiety, w których znalazły się takie informacje jak wymiary kapliczek, ich twórcy, legendy z nimi związane i GPS. Wystawę fotografii wykonanych w ramach projektu będzie można obejrzeć w pierwszym kwartale przyszłego roku w Zielonej Bramie, oddziale Muzeum Narodowego w Gdańsku.

- Interesują mnie sakralia Europy. Poszukuję sacrum, chcąc znaleźć wytłumaczenie, dlaczego w ten a nie w inny sposób kapliczki lub kościoły są budowane. Zależy mi na poznaniu roli architektury sakralnej na przestrzeni wieków, jednak nie tylko pod kątem duchowości, ale też jej użytkowej i społecznej funkcji. Nie chcę dokonywać żadnych porównań. To, co znalazło się w projekcie, to subiektywny wybór budowli sakralnych charakterystycznych dla danego kraju - podkreśla Waldemar Elwart. - Zbieranie dokumentacji to jedno. Najpierw trzeba było jednak wytłumaczyć ludziom, co my tam robimy. Znaczącym ułatwieniem przy pracy było dla nas to, że projekt patronatem objęli biskupi. Kurendą informacja dotarła do parafii. Sami informowaliśmy sołtysów, listonoszy, w sklepach…


18.30837 E, 54.68217 N

Sklep w Darzlubiu w gm. Puck. - Ten pan, co kapliczkę z butelek zbudował, to już od dawna nie żyje - uprzedza pytana o drogę ekspedientka. - Trzeba dojechać do leśniczówki, potem przez las, dom po lewej stronie będzie.

W Puszczy Darzlubskiej, w Brudzewie są dwa domy. Przy tym oddalonym od leśnej drogi stoi mała kapliczka dla myśliwych i grzybiarzy z „kościelnym” wyposażeniem. Jest ołtarz i konfesjonał. Mury wykonano z zatopionych w betonie i cegłach butelek po winie, wódce, oliwie, słoików. Gdy tylko niebo na chwilę się przejaśnia, światło przemyka po szkle. Szkoda że nie świeci słońce… Materiał, z którego są wykonane, od początku nie podobał się Lidii Siarek, żonie zmarłego w 2009 w wieku 76 lat Franciszka Siarka, marynarza, bosmana.

- Kapliczka miała zostać wykonana z kolorowego szkła, ale brakowało materiału, więc mąż razem z panem Kazikiem, miejscowym, który mu pomagał, budowali ją z tego, co zdobyli. Żadne luksfery nie wchodziły w grę - mówi Lidia Siarek. - Mąż widział podobną kapliczkę w Nowej Zelandii. Mówił, że na te szklane, kolorowe ściany pięknie padało światło.

Ta kapliczka to jego podziękowanie za ocalone życie…

Noc z 9 na 10 stycznia 1975 roku, duński port Hanstholm. Sztorm. Trwała akcja ratunkowa przewróconego przy falochronie polskiego trawlera Brda. Fala sztormowa uderzyła w kadłub i zmyła ze statku część załogi - m.in. Franciszka Siarka. Druga fala cofnęła go, chwycił się elementu statku. Wtedy obiecał sobie, że jak przeżyje, ufunduje wotum do kościoła lub zbuduje kaplicę. Duńscy ratownicy wyciągnęli go z wody pokrytego mazutem. Trafił do szpitala, ale z katastrofy wyszedł cało. Nie wszyscy marynarze mieli w tym porcie tyle szczęścia… Po Dalmorze pływał jeszcze w PLO. Ze statku nie schodził nawet na emeryturze.

Siarek nad morze przyjechał z okolic Gór Świętokrzyskich w latach 50. razem z dwoma kolegami. Mieli budować Gdynię. O takich jak oni mówili wtedy bose Antki. Nad morzem z trójki został tylko on. Przez lata marzył o domu w lesie, wspominając leśniczówkę, do której razem z ojcem jeździli po drewno. Marzenie udało mu się zrealizować w latach 2000. Podobnie jak obietnicę złożoną w zimową noc 1975 r. w wodach duńskiego portu.

- Minęło tyle lat. Myślałam, że kapliczka wyparowała mu już z głowy, ale nie. Przy porannej kawie często rozmawiał o tym, jak będzie ona wyglądać, z zaprzyjaźnionym sąsiadem. I dotrzymał słowa - opowiada Lidia Siarek. - Mieliśmy wypoczywać w tym domu, z dala od zgiełku, w ciszy, w środku lasu. Któregoś dnia wyglądam za okno, a tam kilka osób się kręci. Przyszli się pomodlić do kapliczki - grzybiarze z koszami, na rowerach. Raz to nawet przyjechał autokar z wycieczką młodzieży. Ze trzydzieści osób.

18.19301 E, 54.78534 N

W poniedziałek, 30 listopada w Sławoszynie (gm. Krokowa) wieje tak, że trzeba trzymać czapkę, żeby nie zwiało jej z głowy. Zimno. Czasem ktoś przejdzie z zakupami z pobliskiego sklepu, częściej przejeżdżają samochody. Rolnictwo podupadło, większość z ok. 650 mieszkańców żyje z budownictwa, rybołówstwa, prowadzi małe firmy. W centrum wsi stoi dom, w którym urodził się Florian Ceynowa, lekarz, pierwszy działacz kaszubski i badacz folkloru. Tuż obok mieszkali Alojzy Jagalski i Franciszek Żaczek, też znani lekarze. Naprzeciwko wyremontowany dom kultury. Wewnątrz jest przestronnie, ciepło i pachnie sosnową podłogą. Na scenie dzieci śpiewają piosenki. Trwają przygotowania do świątecznego kiermaszu. Ten dom to „dziecko” Elżbiety Minge, byłej (dopóki zdrowie pozwalało) sołtys wsi, dziś dobrego ducha Sławoszyna, która wzięła sobie za honor wyremontowanie budynku i ocalenie tego, co się da z historii wsi, w tym stojącej od 1947 r. na rozstaju dróg czterokondygnacyjnej kapliczki o neogotyckiej formie.

Gdy poprzednia opiekunka kapliczki zaniemogła i ceglana budowla zaczęła zarastać chaszczami, przejęła nad nią opiekę. Zadbała o renowację figur. A jest do kogo się modlić: Chrystus Zmartwychwstały, Matka i Boska z Dzieciątkiem Jezus, Jan Nepomucen, św. Florian... Zwykle na ostatniej kondygnacji jest dzwon, ale teraz został zdjęty do naprawy. To oryginał z istniejącej tu od 1883 r. kapliczki, zniszczonej przez nazistów. Choć pęknięty, przetrwał wojenną zawieruchę. Jeden z mieszkańców wyłowił go ze stawu i ukrył. Święte figury ocalił mieszkaniec sąsiadującego z kapliczką domu.

- W tamtych czasach ukrycie dzwonu czy figur wymagało wielkiej odwagi. Ludzie się bali. Od razu była Piaśnica - mówi energiczna Elżbieta Minge. Przy kościele jest tablica z nazwiskami ofiar egzekucji w piaśnickich lasach.

Dawniej, gdy nie było jeszcze strażackiej remizy, dzwon bił częściej, teraz używany jest, gdy któryś z mieszkańców umiera.

Przez dekady mieszkańcy Sławoszyna spotykali się przed kapliczką na modlitwę różańcową w maju i październiku. Teraz zrobiło się niebezpiecznie ze względu na wzmożony ruch na wyremontowanej w ubiegłym roku drodze. Dzieci z różańcami idą więc do domu kultury i tam, przy oknie, z którego widać kapliczkę, odprawiają modlitwę.

Ta kapliczka to wotum, podziękowanie mieszkańców ocalałych pod koniec XIX w. z epidemii cholery. O tym wydarzeniu przypomina krzyż, który stoi na skraju wsi. Miejscowi mówią, że do dziś podczas prac w polu znajdowane są fragmenty ludzkich szczątków.

18.64819 E, 54.33491 N

Aniołowie tu nie trafiają. Przy Sandomierskiej 55/57 na gdańskiej Oruni Stowarzyszenie Pomocy Osobom Wychodzącym na Wolność „Emaus” prowadzi dom, w którym gdańszczanie po odbyciu wyroków uczą się życia na nowo. Praca, dekalog, nauka dla młodych. Zero alkoholu. Kto nie przestrzega tych zasad - wylatuje. Jarek, który odsiedział rok i Jacek, o wzroście koszykarza, po 15 latach za kratami wychodzą właśnie do urzędu pracy.

Zbigniew, gospodarz domu, siedział półtora roku w Zakładzie Karnym w Grudziądzu. Nie chce powiedzieć, za co.

- Wystarczy, że noszę to piętno - mówi.

Na Sandomierskiej, gdzie mieszka tak samo długo, nikt o to nie pyta. Tu - o tym, co było za kratami - się nie mówi. Z zawodu jest elektromechanikiem, ale niejeden fach ma w ręku. W ramach umowy miasta ze stowarzyszeniem (podopieczni Emausa remontują dwa mieszkania komunalne, z czego jedno przyznawane jest podopiecznemu najbardziej zdeterminowanemu do wyjścia na prostą) wyremontował właśnie mieszkanie na ul. Bema. Robi też podobno świetną golonkę, bigos i jabłecznik na gorąco. To on niedawno z własnej inicjatywy odnowił rozpadający się krzyż z kapliczki, która stanęła tu w 2010 r. Wypełnił pęknięcia, pomalował. To krzyż z sopockiego hipodromu, przy którym wierni modlili się z Janem Pawłem II.

Zbigniew też się modli. Codziennie.

- Tak zostałem wychowany. To w człowieku zostaje - to dla niego oczywiste. - Modlitwa dużo mi daje, takie poczucie duchowości...

Łatwo nie jest. Zwątpienie podstępnie wraca. - Gdy sama modlitwa nie wystarcza, pomaga psycholog - przyznaje.

Przy krzyżu i figurze Matki Boskiej Niepokalanego Poczęcia, postawionej na ogromnym kamieniu z tablicą „Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem, Polska jest Polską, a Polak Polakiem” w 2010 r. przez fundatorów, modlą się też inni lokatorzy Sandomierskiej 55/57.

- To są poranione sprawy. Niektórzy za kratami stracili wszystko, co mieli, rodzinę, mieszkanie, pracę, pieniądze. Wychodzisz z więzienia i nie masz nic, jesteś nikim. Nie wiesz, dokąd pójść, nie masz dokąd pójść. Boli. Dzieciom i starszym każdy chce pomagać. Byłym więźniom mało kto - mówi Urszula Katyszewska, która pracuje w stowarzyszeniu od samego początku, od 1996 r. - Nie jest łatwo z takim piętnem, a mimo to części naszych podopiecznych udaje się wyjść na prostą.

Zbigniew spłacił już niemal wszystkie zaległości windykacyjne. Niedawno uporządkował niewielki ogródek, w którym stoi kapliczka, wiosną posadzi tu kwiaty, latem skosi trawę… Wieczorem zrobi rachunek sumienia.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki