Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy Radia Wolna Europa nie dostali zaproszeń na gdański jubileusz rozgłośni polskiej RWE

rozm. Tomasz Rozwadowski
Ze Stanisławem Deją, byłym redaktorem Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa w Monachium, rozmawia Tomasz Rozwadowski

8 grudnia Europejskie Centrum Solidarności zorganizowało w Gdańsku uroczysty koncert z okazji 60 rocznicy pierwszej audycji Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Pan przez wiele lat pracował w RWE. W jakich okolicznościach dowiedział się Pan o tym koncercie?
Dowiedziałem się zupełnie przypadkowo od znajomego, który był zaangażowany w przygotowanie tych obchodów od strony technicznej. Powiedział mi o koncercie w Centrum Świętego Jana i zapytał: "Zobaczymy się?". Nie wiedziałem, co powiedzieć, byłem bardzo zaskoczony i zdziwiony.

Czy jest Pan jedyną osobą spośród dawnych pracowników rozgłośni niezaproszoną na koncert?
Ależ skąd! Po tym, jak się dowiedziałem o koncercie, dokładnie sprawdziłem, czy jednak nie wysłano do mnie zaproszenia. Kiedy miałem już pewność, że tak się nie stało, kontaktowałem się z innymi współpracownikami z radia. Wszyscy byli tak samo zaskoczeni jak ja. Nikt nie dostał zaproszenia! Zostaliśmy zapomniani albo pominięci. Jakkolwiek by nie było, jest to bardzo przykre uczucie.

Próbował Pan coś robić w tej sprawie?
Napisałem list do kierownictwa Europejskiego Centrum Solidarności i do Nadbałtyckiego Centrum Kultury - gdańskich instytucji, które organizowały koncert. List rozesłałem też do znajomych, między innymi do wszystkich współpracowników RWE. I to wszystko. Oczywiście, nie starałem się dostać na koncert. Chociaż widziałem go w internecie.

I jakie były pańskie wrażenia?
Oglądałem tylko fragmenty internetowej transmisji, więc nie będę oceniał samej uroczystości. Od siebie mogę powiedzieć, że w momencie gdy zobaczyłem panią Danutę Wałęsową, poczułem żal, że nie mogłem się z nią serdecznie uściskać. Byłem w studiu w Monachium w chwili, gdy po raz pierwszy rozmawialiśmy o przyznaniu Lechowi Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla. Takich historycznych chwil podczas mojej 16-letniej pracy w RWE było oczywiście więcej. Szkoda, że akurat podczas świętowania historii rozgłośni zapomniano o nas - dziennikarzach, spikerach, pracownikach technicznych radia.

Ilu osób nie zaproszono?
Szacuję, że w Polsce żyje około 25 osób związanych w przeszłości z Wolną Europą. Część jest jeszcze aktywna zawodowo, część jest na emeryturach lub rentach. Myślę, że większość z nich przyjechałaby z chęcią na koncert do Gdańska.

Kto z ludzi RWE, oprócz Pana, wywodził się z Gdańska?
Z Gdańskiem lub z Trójmiastem byli związani między innymi mój kolega dziennikarz Wiesław Wawrzyniak oraz spiker i pracownik techniczny Tomasz Ficner. Przez kilka lat aktorem Teatru Dramatycznego w Gdyni był też, nieżyjący już, Santos Liszko.

Co Pan czuje w związku z tą sytuacją?
W Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa żywe były wartości partnerstwa i solidarności. W tym przypadku o nich zapomniano i tym bardziej jest to bolesne, że zapomniała instytucja, która słowo "solidarność" ma w swojej nazwie. Niezaproszeni mają prawo czuć się jak jubilaci, których nie zaproszono na własne urodziny. Zabawa była przednia, ale gdzie się podziali bohaterowie?

Jest Pan rozgoryczony?
Oczywiście, że cała ta sytuacja wprawia mnie w rozgoryczenie. Podobnie się czują inni ludzie RWE, których w Gdańsku zabrakło. Przede wszystkim jestem jednak zdziwiony. Jak w ogóle można było o nas zapomnieć przy organizacji rocznicy?

Rozmawiał Tomasz Rozwadowski

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki