18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potęga indyka w święta

Jarek Janiszewski
Moja nieżyjąca od kilku lat mama zawsze w okresie świąt popadała w lekkie szaleństwo. Ta spokojna kobieta, która przez cały rok specjalizowała się w gotowaniu kurczaków, zaczynała nagle wytwarzać tony niepotrzebnego jedzenia. Kiedy jednocześnie upiekła kilka babek, makowiec i sernik, wiadomo było, że trzeba by plutonu wojska, aby to pochłonąć.

Pewnego razu zapytałem: - Mamo, po co tyle tego? Mama odpowiedziała tonem doświadczonego belfra: - Przecież idą święta!

Byłem nastolatkiem i dotarło do mnie, że dla mojej mamy, a tym samym dla podobnych jej milionów Polaków, święta oznaczają jedzenie. Zrozumiałem, że choinka i światełka są tylko skromnym dodatkiem do szynki, bigosu i ryby w galarecie. Ma lepiej smakować.

Chodzi mi po głowie pewien eksperyment. Wyobraźmy sobie, że zapraszamy na święta najbliższą rodzinę i stawiamy na stole słone paluszki, paprykarz szczeciński i wodę mineralną. Informujemy rodzinę, że zgodnie z przesłaniem kultury chrześcijańskiej, w te święta postawimy na to, co było na początku, czyli na słowo.

Ponieważ integralną częścią eksperymentu jest jedzenie, nieopodal nader skromnego stołu ustawiamy brytfannę z upieczonym wcześniej w ziołach dorodnym indykiem. Po godzinnej dyspucie o światowym kryzysie i ogólnym upadku moralności informujemy gości, że musimy opuścić ich na godzinkę, bo sąsiad potrzebuje pomocy. Zostawiamy rodzinę i udajemy się do sąsiada, gdzie zainstalowane są monitory oraz głośniki.

Urządzenia podłączone są do kamer i mikrofonów, które uprzednio zostały zainstalowane w pokoju gościnnym, gdzie szyderczo leży pięknie przyrumieniony indyk. Teraz włączamy urządzenia i zakładamy słuchawki. Rodzina zaczyna rozmowę.

Oto dwie wersje:
- On chyba zwariował. Jechaliśmy taki kawał, a ten szmaciarz postawił słone paluszki. Gdzie karp, gdzie wódka? Spieprzył nam całe święta. A tego indyka, przez wzgląd na dzieci, powinien nam dać. Marian, pakuj ptaka, zjemy go w domu. Niech sam, skończony dureń, wpieprza paprykarz szczeciński.

Wersja numer dwa:
- Ależ on się zmienił. Kiedyś tylko wóda i dziwki. A teraz tak ładnie mówił o wspieraniu się w czasach kryzysu. Przytoczył nawet kilka wersów Pisma Świętego. Nie ten Heniek. Ten indyk tak świetnie pachnie, ale może warto trochę schudnąć.

Nie potrzeba wizjonera, aby stwierdzić, że w dziewięciu przypadkach na dziesięć rodzina najpierw za sprawą pieczonego ptaka dostanie ślinotoku, a następnie da do zrozumienia gospodarzowi, że jest chory psychicznie. Przecież w święta trzeba jeść, i to do bólu.

Nie jedzie się kilkaset kilometrów, żeby pogadać. Rozmawiać można zawsze i wszędzie. Święta są raz w roku, więc trzeba je uszanować i żreć na potęgę. Tak się sławi Maleńkiego. Przecież to jego Ojciec w łaskawości swojej stworzył indyka. Człowiek go tylko natarł wonnościami i upiekł.

Miałem przeżyć te święta w gastronomicznej ascezie, ale po napisaniu tego tekstu zaczyna chodzić mi po głowie pomysł na pieczonego, rumianego indyka. Jakże trudno oderwać się od korzeni.

Jarek Janiszewski na antenie Radia Gdańsk co wtorek o godz. 23 prowadzi autorski program "Czego".

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki