Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Za mało pieniędzy na ochotniczą straż pożarną

Sławomir Bednarczyk, Tomasz Chudzyński
Strażacy z OSP aktywnie uczestniczą w akcjach gaśniczych. Potrzebują dobrego sprzętu
Strażacy z OSP aktywnie uczestniczą w akcjach gaśniczych. Potrzebują dobrego sprzętu Archiwum
Pomorskie jednostki OSP cierpią z powodu wieloletnich zaniedbań finansowych - tak przynajmniej wynika ze słów prezesa wojewódzkiego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych, Stanisława Kochanowskiego.

- Mamy łącznie kilka tysięcy przeszkolonych druhów i druhen, gotowych do ratowania życia - mówi Kochanowski. - Niestety, nie wszędzie poświęcenie tych ludzi jest doceniane. Często samorządy przeznaczają na funkcjonowanie jednostek zbyt mało funduszy, choć zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańców jest ich obowiązkiem.

Przykładem może być Stegna, nadmorska gmina w powiecie nowodworskim, której radni zmniejszyli nakłady na Ochotniczą Straż Pożarną. Lokalnej OSP zredukowano o ponad 40 tysięcy złotych przyszłoroczny budżet, ochotnicy będą też dostawać mniejszy ekwiwalent za udział w akcjach ratowniczych. Na 647 jednostek OSP na Pomorzu, to jedyny tego typu przypadek.

Po obniżkach druhowie ze Stegny będą dostawać 10 zł ekwiwalentu za godzinę akcji (poprzednio było 15 zł). Pomorska średnia to około 14 zł. Są jednostki, w których stawki są jeszcze niższe (8 zł), ale są także takie, w których radni ustalili maksymalną stawkę przewidzianą przez przepisy, czyli 1/175 średniego wynagrodzenia krajowego (około 20 zł).

Czytaj także: Pomorze: Strażacy żądają podwyżek. Ogólnopolska akcja protestacyjna

- Obcinania stawek OSP nie planowaliśmy i nie planujemy - mówi burmistrz Czarnego w powiecie człuchowskim, Jan Zieniuk. - Ekwiwalenty wypłacane strażakom to nie są duże pieniądze, akcja trwa średnio 1-2 godziny, a w grę wchodzi przecież zdrowie i życie ludzi.

- Za 2011 rok gmina wypłaciła strażakom w sumie 14 tysięcy złotych ekwiwalentu - dodaje Tomasz Ginda, sekretarz gminy Rzeczenica. - Większość akcji to wyjazdy do wypadków drogowych.

Co ciekawe, radni ze Stegny tłumaczą obniżkę ekwiwalentu oszczędnościami w budżecie (gmina jest poważnie zadłużona), oraz koniecznością... zakupu nowego sprzętu dla OSP. Warto dodać, że przez ostatnie 20 lat ten samorząd nie kupił strażakom, ani nie zmodernizował w znacznym stopniu, ani jednego samochodu pożarniczego. Tymczasem to od stanu gminnych budżetów zależą zakupy sprzętu.

Jeśli dana jednostka znajduje się w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym, część kosztów jej utrzymania ponosi też budżet państwa. Pozostałe muszą liczyć na przychylność radnych.

Roczne budżety gminnych OSP na Pomorzu wahają się od 100 tys. zł (Skórcz) do nawet 380 tys. zł (Postomino).

Czytaj także: Pomorze: Strażacy nie jeżdżą już do os i szerszeni

Inwestycje są jednak możliwe. W Krynicy Morskiej, w listopadzie tamtejsza OSP dostała wóz gaśniczy, wprost spod igły. Wydano na niego ponad pół miliona złotych. - Na stanie nasza jednostka ma m.in. trzy wozy strażackie - twierdzi Waldemar Hamera, prezes OSP w Bolszewie. - Najstarszy jest z 2004 roku. Na sprzęt nie możemy narzekać.

W gminie Malechowo (powiat sławieński) zakupiono ratowniczo-gaśniczego mercedesa za łącznie 700 tys. zł (250 tys. zł pożyczki), ale aż 450 tys. zł wyniosła dotacja z Komendy Głównej PSP i Komendy Głównej OSP). - Systematycznie wymieniamy motopompy i budujemy remizy strażackie - dodaje wicewójt Postomina, Adam Drapała. - W planach mamy budowę jednego obiektu w Marszewie.

W Sztutowie, którego wójtem jest szef wojewódzkiej OSP Stanisław Kochanowski, nieco mniejszym nakładem (ok. 300 tys. zł), ale kompleksowo zmodernizowano wszystkie, kilkudziesięcioletnie wozy gaśnicze. Dzięki tzw. karosacji, 20-letnie jelcze zostały w specjalistycznej firmie całkowicie przebudowane i wyposażone.
Fatalny stan sprzętu nie jest jednak tylko problemem Stegny. Z brakami w wyposażeniu boryka się spora liczba lokalnych jednostek. Znane są przypadki wycofania oddziałów OSP z Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, z uwagi na stan sprzętu, który nie był w stanie jeździć na akcje.

Piotr Sumczyński, prezes OSP w Osieku, zaznacza, że w jego jednostce służą dwa stary z lat 60 i 70, które wykorzystują ochotnicy z wsi Bukowiny i Skórzenno. Na razie nie ma możliwości zastąpienia ich nowszymi pojazdami.

- Nasz sprzęt w czasie akcji jeszcze nie zepsuł się, choć w pojazdach OSP trzeba co jakiś czas wymieniać niektóre części - dodaje prezes OSP w Skórczu, Krzysztof Friedrich. - Najmłodszy wóz gaśniczy ma 26 lat, a najstarszy 35 lat. Można byłoby zakupić nowsze, ale nawet około 20-letni pojazd kosztuje ponad 100 tys. zł, a najtańszy nowy, to wydatek rzędu 550-600 tys. zł.

- Największym problemem są u nas wozy strażackie - mówi Marian Borek, prezes Zarządu Powiatowego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych w Lęborku. - Sześć jednostek należących do KSRG jest wyposażonych dobrze. Pozostałe posiadają sprzęt umożliwiający im udział w akcjach. Gorzej z pojazdami, często są to wysłużone pojazdy, zdarzają się stare żuki.

- Nasze jednostki dysponują 31 różnymi samochodami strażackimi. Wiek ponad połowy z nich przekracza 25 lat, ale do OSP trafiają też nowe pojazdy (latach 2006-2011 kupiono cztery nowe samochody) - mówi Marek Roman, z powiatowej OSP w Malborku.

Nic dziwnego, że pojawiły się głosy mówiące o likwidacji najbiedniejszych strażnic OSP, posiadających sprzęt, który nie nadaje się do akcji, lub jednostek znajdujących się w miejscowościach położonych blisko siebie. Zaoszczędzone w ten sposób środki można by wydać na przygotowanie tylko kilku, za to doskonale wyposażonych, świetnie wyszkolonych, dobrze rozmieszczonych ochotniczych straży.

Stanisław Kochanowski
przestrzega jednak przed tego typu myśleniem. - Każda, nawet najmniejsza jednostka OSP, pozbawiona drogiego sprzętu, jest potrzebna - mówi. - Ci ludzie chcą nieść pomoc. Często są pierwsi na miejscu zdarzenia. Trzeba być gotowym na najgorsze zagrożenia. W takich wypadkach przydaje się każdy człowiek z doświadczeniem i umiejętnościami, a takie mają członkowie OSP. Oni często własnym kosztem utrzymują remizy, szkolą się, opiekują się młodzieżą, prowadzą działalność charytatywną. Nie chciałbym, aby władze przypomniały sobie o tym, w momencie poważnej tragedii.
Wszyscy strażacy - ochotnicy w powiecie kartuskim, ok. 2500 tys. członków z 52 jednostek, zdecydowali się zrzec przysługujących im ekwiwalentów za udział w akcjach ratowniczych.

- Żaden strażak za udział w akcji nie wziął pieniędzy - podkreśla Edmund Kwidziński, szef powiatowego związku OSP w Kartuzach. - Taka postawa zasługuje na wielkie słowa uznania. Są jednostki, które rocznie notują 200 i więcej wyjazdów.

W powiecie kartuskim gminy naliczają co prawda strażakom ekwiwalenty, ale przekazują je na konta poszczególnych jednostek. Dwa samorządy ustaliły ekwiwalenty w wysokości od 15 złotych, pozostałe sześć przyjęło stawki maksymalne - 1/175 średniego wynagrodzenia.

- Środki przeznaczane są na zakup sprzętu gaśniczego i ratowniczego lub umundurowania, remonty strażnic czy kupno środków czystości - mówi Kwidziński. - Niektóre jednostki przeznaczają je np. na pokrycie części kosztów spotkania z okazji Dnia Strażaka.

Czytaj także: Bytów: Komendant tworzy muzeum pożarnictwa. Najbardziej okazały jest pojazd bojowy Chubb Pathfinder

Skąd się wzięły ochotnicze straże?

Pierwsze wzmianki o oddziałach pomocy pożarniczej pochodzą z czasów średniowiecza.
Z biegiem stuleci władze miast przywiązywały coraz więcej uwagi do wyposażenia w sprzęt przeciwpożarowy i do działań prewencyjnych.

Prawdziwy rozkwit organizacji nastąpił w latach sześćdziesiątych XIX wieku. Związki pożarnicze powstały w tym czasie na wszystkich ziemiach polskich, znajdujących się pod zaborami. Co ważne, ludzie je tworzący kultywowali tradycje niepodległościowe. Z tamtych czasów wywodzą się również tradycje ochotniczego strażactwa. Wielu członków organizacji uczestniczyło w akcjach ratunkowych, nie będąc zawodowymi strażakami.

Ochotnicza struktura sprawdziła się również po odzyskaniu niepodległości w 1918 r., kiedy w okresie organizacji państwa, wiele jednostek nie miało funduszy na utrzymywanie stałych załóg. Po II wojnie światowej, w 1949 r., władze komunistyczne zlikwidowały związki OSP. Sięgający tradycji II RP, Związek OSP RP, został reaktywowany w 1992 r.

(MJ, SYK, TS, RK, Stef, LL, R.K.,bc)

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki