Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorska Kolej Metropolitalna, czyli projekt niekończących się problemów

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Z obowiązującego od poniedziałku rozkładu jazdy Pomorskiej Kolei Metropolitalnej zniknęło kilkadziesiąt połączeń. Trudno to uznać za sukces PKM
Z obowiązującego od poniedziałku rozkładu jazdy Pomorskiej Kolei Metropolitalnej zniknęło kilkadziesiąt połączeń. Trudno to uznać za sukces PKM Przemek Świderski
Kłopoty po starcie Pomorskiej Kolei Metropolitalnej okazały się poważniejsze, niż ktokolwiek przypuszczał.

Zaskakująco niska frekwencja, ciągle psujące się szynobusy, brak odpowiedniej infrastruktury przy niektórych stacjach oraz koordynacji z rozkładami jazdy linii autobusowych, tramwajowych i trolejbusowych to tylko najpoważniejsze z licznej litanii niedociągnięć, jakie po ponad ośmiu miesiącach od uruchomienia projektu gołym okiem widać, niestety, w funkcjonowaniu Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Spowodowało to, że z obowiązującego od poniedziałku rozkładu jazdy zniknęło aż kilkadziesiąt połączeń. Przedstawiciele samorządu województwa tłumaczą, że nie było innego wyjścia.

- Nie możemy sobie pozwolić, aby szynobusy stały się taksówkami i woziły po kilku pasażerów - jasno stawia sprawę Ryszard Świlski, wicemarszałek województwa pomorskiego. - Byłoby to nieracjonalne.

Wszystko to zbiega się ze złożeniem rezygnacji przez Krzysztofa Rudzińskiego, prezesa PKM. W poniedziałek zastąpił go Grzegorz Mocarski, dotychczasowy przewodniczący rady nadzorczej spółki.

Nowy prezes Pomorskiej Kolei Metropolitalnej

Pasażerów mało, a koszty rosną

Ze względu na niższą od prognozowanej frekwencję do 40-milionowej dotacji na funkcjonowanie PKM w tym roku trzeba będzie dorzucić 10 mln zł. Spodziewano się, że do szynobusów wsiadać będzie rocznie od 2 do nawet 5 mln pasażerów. Tymczasem okazało się, że będzie ich zaledwie około 600 tys. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, wymienimy więc tylko najważniejsze. Podczas gdy PKM robi furorę na Kaszubach, a bywa, że w szynobusach do Kartuz brakuje miejsc, to w Trójmieście pasażerowie przyjęli start sztandarowego dla województwa projektu komunikacyjnego z mniejszym, delikatnie mówiąc, zachwytem. Wielkim problemem jest to, że do dziś nie udało się wynegocjować z PKP Polskimi Liniami Kolejowymi, zarządcą zdecydowanej większości torowisk w województwie, aby szynobusy kursowały w regularnych odstępach, według tzw. taktu. Wprowadza to spore zamieszanie i zamęt w głowach pasażerów. To, co w przypadku Szybkiej Kolei Miejskiej jest normą od lat, odnośnie PKM jak na razie okazało się nieosiągalne.

Kolej rozmija się z autobusami i tramwajami

Ani w Gdańsku, ani też w Gdyni nie udało się też dotychczas w przyzwoitym choćby stopniu zsynchronizować rozkładu jazdy PKM z liniami autobusowymi, tramwajowymi i trolejbusowymi. Przedstawiciele władz województwa doskonale sobie zdają sprawę, że jest to poważny problem, który niezwłocznie trzeba rozwiązać.

- Zastanowimy się, jak poprawić funkcjonowanie PKM, dostosować kursy do oczekiwań pasażerów - zapowiada Ryszard Świlski. - Także pod kątem zsynchronizowania ich z innymi elementami transportu publicznego. Zmiany możliwe są już od czerwca, kiedy wejdzie w życie nowy rozkład jazdy PKM.

Co więcej, w niektórych przypadkach trasy autobusów i szynobusów dublują się, np. po protestach mieszkańców władze Gdańska wycofały się z pomysłu likwidacji linii autobusowej 210 z Osowej na Orunię. W Gdyni podobna historia dotyczy połączeń autobusowych 4A z gdyńskiego dworca kolejowego do portu lotniczego w Gdańsku. Wycofanie się z ich planowanej likwidacji wiąże się z kolejnym problemem w funkcjonowaniu PKM.

Przystanki w szczerym polu

Kiedy pasażerowie dowiedzieli się o zamiarze likwidacji linii 4A, w Gdyni natychmiast podniósł się bunt. Mieszkańcy wskazywali, że do stacji w Wielkim Kacku wiedzie znajdująca się w fatalnym stanie, częściowo gruntowa droga, przystanek znacznie oddalony jest od głównej w tej części miasta ul. Wielkopolskiej, nie ma też przy nim parkingu z prawdziwego zdarzenia. Dlatego gdynianie wolą na lotnisko nadal jeździć autobusami niż PKM.

Podobna sytuacja dotyczy zresztą stacji PKM Gdańsk Rębiechowo, wybudowanej w szczerym polu. Mieszkańcy okolicznych miejscowości, Banina czy Miszewka, nie są w stanie dojechać do niej ani samochodem, ani komunikacją miejską. Infrastrukturę, czyli pętlę autobusową, drogę i parking przesiadkowy, sfinansować mieli wspólnie samorządowcy z Gdańska i Żukowa. Pertraktacje na ten temat przeciągnęły się jednak tak długo, że inwestycji do dziś nie zrealizowano.

Opóźnione przetargi

Później niż przewidywano wybudowane zostaną też, niestety, stacje w Gdyni, na Karwinach i przy stadionie miejskim, które są wielką szansą na przyciągnięcie do szynobusów większej liczby pasażerów. Początkowo władze województwa zapowiadały, że obie inwestycje zrealizowane zostaną do końca 2016 roku. Przetargi się jednak opóźniły. Stacje będą więc gotowe najwcześniej w przyszłym roku, i to raczej nie na jego początku.

[email protected]

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki