Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oferty na gębę

Piotr Dominiak, ekonomista
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Pewnie większość z nas odbiera często telefony od operatorów telekomunikacyjnych, którzy głosem jak ze zdartej płyty przedstawiają nam "specjalną ofertę". Recytują beznamiętnie, co się na nią składa. A właściwie, co ich szefowie kazali im powiedzieć. Starałem się być grzeczny, wysłuchiwałem, czasem się dopytywałem. Ponieważ oferty te są zazwyczaj dosyć skomplikowane, prosiłem, by przesłano mi je e-mailem.

Odpowiedź zawsze brzmiała: To niemożliwe. Dlaczego? - pytam. Bo nie. Oferta jest tylko ustna - brzmi standardowa odpowiedź. I to dotyczy wszystkich operatorów, którzy do mnie dzwonili, a było ich kilku, czyli niemal wszyscy, którzy na rynku funkcjonują. Dziwna praktyka, prawda? Ustnie można potencjalnemu klientowi przeczytać treść oferty, ale żeby on sam mógł sobie ją odczytać, to już nie. Nie ma też absolutnie mowy, by otrzymać drogą elektroniczną propozycję umowy.

Zwróciłem też uwagę, że dzwoniące do mnie osoby bardzo słabo orientowały się w szczegółach. Zresztą właśnie dlatego zawsze prosiłem o przesłanie szczegółowej oferty i umowy na piśmie. Owszem to jest możliwe, gdy delikwent zgodzi się na jej podpisanie. Wówczas kurier przynosi papiery, podpisuje się i kłopot z głowy. Czy rzeczywiście?

Ponieważ kończyła mi się umowa na mobilny internet, wdałem się w rozmowę z przedstawicielem jednej z firm. Pani dość mętnie tłumaczyła mi różne rzeczy, ale wreszcie po kilkunastu minutach uzgodniliśmy szczegóły. Przynajmniej tak mi się wydawało.

Wkrótce kurier przywiózł mi modem i dokumenty do podpisu. Tak na marginesie - powszechnym obyczajem firm kurierskich jest telefon do odbiorcy, gdy goniec stoi już pod drzwiami. To nieważne, że prosiło się o dostawę po południu. O 10 rano facet dzwoni z pretensją w głosie, że nas nie ma w domu. "Pan jest w pracy? Ale ja tu jestem pod Pana domem i mam przesyłkę. Nie, do pracy dziś nie przywiozę, bo to nie po drodze. To co robimy?". Koledze mieszkającemu w Gdańsku kurier zaproponował, że skoro go nie ma przed południem w chałupie, to odebrać paczkę (20 kg) może w Gdyni. Ale pal diabli kuriera. Ten "mój" przywiózł mi wszystko do pracy. Tknęło mnie, żeby przeczytać szczegółowo umowę. I zdębiałem. Niemal wszystko, łącznie z zakresem usługi i ceną, było zupełnie różne od telefonicznych ustaleń. Zadzwoniłem na numer podany w dokumentach. Zapytano mnie, z kim rozmawiałem w sprawie oferty. No, nie zapamiętałem nazwiska - moja wina. Wie Pan, trzeba wiedzieć, z kim się rozmawia - zostałem pouczony. Ale przecież możecie sprawdzić, bo przecież wiadomo, kto przekazał informację, że zgodziłem się podpisać umowę - powiedziałem naiwnie. To też okazało się niemożliwe. Ponadto dowiedziałem się, że albo ja źle zrozumiałem ofertę, albo (co raczej wykluczone) pracownik się pomylił.

Wiem dobrze, o co pytałem i czego chciałem. Rozmawiałem długo i starałem się być dociekliwy. Trudno. Straciłem trochę czasu. Operator stracił więcej. Bo umowy nie podpisałem i zwróciłem kurierowi sprzęt i papiery.
Szlag mnie trafił, gdy po kilku dniach ktoś z tej samej firmy zatelefonował do mnie z tą samą, co poprzednio usłyszałem, ofertą. Więcej z tym operatorem nie chcę mieć do czynienia.

Tylko czy inni są lepsi? Na co liczą? Że jak już przywiozą klientowi urządzenie, to on nie przeczyta tego, co podpisuje? Chyba tak. Zdaje się, że na tym opiera się strategia "oferty na gębę".
Nie mogę też pojąć, że dzwoniący sprzedawcy oferują z reguły tylko jedną usługę. Mają wąską specjalizację. Chcą mi sprzedać abonament telefoniczny, ale jeśli ja chcę go mieć wraz z np. internetem mobilnym, to okazuje się, że informacje o tej usłudze ma kto inny, który może kiedyś do mnie zadzwoni.

Jak tak poważne, bogate, dysponujące tak nowoczesnymi technologiami firmy mogą stosować tak durne techniki sprzedaży? Cynizm, wiara w naiwność i lenistwo klientów? Bo w niekompetencje pionów marketingowych jakoś trudno mi uwierzyć.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki