MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nikt nie sądził, że złotówka tak mocno osłabnie

prof. Piotr Dominiak
Przyznaję, że kiedy po raz pierwszy usłyszałem o tym, że polskie firmy mają problemy finansowe w związku z operacjami na opcjach walutowych, byłem bardzo zdziwiony. Nie będąc na bieżąco z wszelkimi nowinkami finansowymi, pamiętałem bowiem, że opcje są instrumentami o ograniczonym ryzyku (w przeciwieństwie do kontraktów typu futures).

Tak naprawdę limitowanym do wysokości ceny tego kontraktu, która to stanowi ułamek jego całkowitej wartości. Dlatego też opcje służyły do zabezpieczania się przed trudnymi do oszacowania w przyszłości stratami.

Jeżeli polski eksporter w marcu 2008 roku wiedział, że otrzyma za swoje towary dostarczone swojemu kontrahentowi w marcu 2009 roku zapłatę w wysokości 10 mln dolarów, a obawiał się, że kurs złotówki pójdzie w górę, mógł kupić opcję dającą mu prawo sprzedaży owych 10 mln dolarów np. po 3,50 zł za dolara (kurs w marcu 2008 roku był niższy).

Jeżeli np. w marcu 2009 roku dolar kosztowałby tylko 2,80 zł, bank sprzedający opcję eksporterowi musiałby kupić od niego 10 mln dolarów po 3,50 zł. Czysty interes dla eksportera. Tym bardziej że gdyby dolar w marcu 2009 kosztował 4 zł, eksporter mógłby zrezygnować z realizacji umowy opcyjnej, sprzedać uzyskane dolary na rynku po 4 złote.

Koszt, jaki by poniósł, równałby się cenie opcji zapłaconej w marcu 2008 roku - załóżmy, że wynosiłaby ona 20 000 dolarów. Obie strony, eksporter i bank, byłyby zadowolone. Pierwszy zyskałby dodatkowe 5 mln złotych (minus 80 000 zł za niezrealizowanie opcji), drugi zarobiłby "za nic" 20 000 dolarów.

Proste? Jak na tym można stracić?
Okazało się, że jednak można. Polskie banki wpadły na pomysł, by firmom chcącym kupić opcje powyższego typu, proponować równoległą transakcję odwrotną. Firma (np. eksporter) sprzedać mogła opcje na kupno od niej dolarów też po 3,50 zł. Za to nie musiałaby płacić za opcję pierwszą, czyli w naszym przykładzie owych 20 000 dolarów. Pozornie dalej wszystko jest OK. Jednak sytuacja jest już zupełnie inna niż w pierwszym przykładzie.
Już na pierwszy rzut oka widać, że na takiej równoległej transakcji ktoś musi stracić. I straty nie są limitowane. Czy bank będący instytucją "publicznego zaufania" może pójść na takie ryzyko. Teoretycznie tak, ale aż tak głupie banki nie są. W związku z tym oferowały swojemu klientowi chcącemu zabezpieczyć wartość złotówkową swoich przyszłych 10 mln dolarów, aby ten w operacji odwrotnej sprzedał bankowi kontrakt na kupno od banku 20 lub 30 mln dolarów. Asymetria takiej umowy jest oczywista. Dlaczego zatem eksporterzy je podpisywali?

Odpowiedź na pozór jest prosta. Nikt przed rokiem nie sądził, że złotówka osłabnie i to tak mocno. Analitycy bankowi sami podsycali nastroje gry na zwyżkę kursu naszej waluty. A ich klienci zostali owładnięci ślepą żądzą łatwego zysku. Ślepą, bo gdyby otworzyli oczy, to zadaliby sobie pytanie, jaki interes mają w takich kontraktach banki? One także kierują się wszakże zyskiem. Na co zatem liczyły? Dziś jesteśmy mądrzy i wiemy, że ich nadzieje zarobienia naprawdę dużych pieniędzy związane mogły być tylko ze spadkiem kursu złotówki. I tak się stało. Przypadkiem? Szczęśliwym dla banków zbiegiem okoliczności? To już zupełnie inny temat.

Natomiast warto sobie stale powtarzać kilka elementarnych prawd. Po pierwsze - w gospodarce rynkowej nie ma zysków za darmo. Po drugie - jeśli chcesz zarobić "łatwe pieniądze", musisz być mądrzejszy (sprytniejszy) od swego kontrahenta. Po trzecie - jak nie rozumiesz, na czym polega podpisywany kontrakt, lub nie potrafisz oszacować ryzyka z nim związanego, zrezygnuj. Po czwarte - trzymaj się swojej branży. Jeśli jesteś w niej dobry i masz sukcesy, to nie szukaj ich gdzie indziej, gdzie swoich kompetencji (patrz pkt 3) nie jesteś pewny.

I na koniec jeszcze raz powtórzę, co pisałem już kilka razy - nie czuję współczucia dla tych, którzy na opcjach walutowych stracili. Banki są także winne, mamiąc swych klientów "pewnymi" zyskami. Ale, na Boga, drodzy ludzie biznesu - nie zachowujcie się jak bezrobotny Amerykanin, któremu bank na siłę wciskał kredyt hipoteczny. Od niego trudno wymagać wiedzy ekonomicznej, od was oczekiwałbym znajomości choćby gospodarczego elementarza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki