- Ostatecznie zrezygnowałam z tego otwierania. Za dużo miałabym do stracenia – mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” zastrzegając anonimowość właścicielka pomorskiej restauracji, która znalazła się na internetowej mapie z zapowiedzią uruchomienia stacjonarnej działalności. - Chodzi o kary i ogólnie skutki tej decyzji. Miałam umorzone jakieś tam składki ZUS, a ponoć ponowne otwarcie mogłoby oznaczać konieczność ich zapłaty – dodaje.
Przedsiębiorcy otwierają lokale
Skontaktowaliśmy się z wieloma lokalami gastronomicznymi z Pomorza, które w weekend zapowiadały otwarcie dla gości. Jednak ich zarządcy nie chcieli rozmawiać, choć również proponowaliśmy, że nie upublicznimy ich danych. „Poza anteną” słyszeliśmy jednak o desperacji rosnącej z każdym tygodniem prowadzenia działalności opartej tylko o dania na wynos lub z dowozem, która radykalnie ograniczyła obroty w gastronomii, a w przypadku pubów czy klubów zmniejszyła wpływy niemal do zera. Przedsiębiorcy zastrzegali, że myślą przede wszystkim o swoich pracownikach, a obostrzenia z każdym dniem przybliżają ich do konieczności zwolnień.
Wśród gastronomów, którzy odmówili komentarza był m.in. właściciel restauracji na południu Gdańska serwującej głównie dania kuchni włoskiej i polskiej. Jak się dowiedzieliśmy od wicedyrektor Anny Obuchowskiej, zastępcy Pomorskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, właśnie tam w piątek 15 stycznia kontrolerzy sanepidu ujawnili 4 osoby spożywające jedzenie przy stoliku w asyście ekipy jednej ze stacji telewizyjnych oraz członków Partii Strajk Przedsiębiorców, którzy mieli być agresywni. Kontrola zakończyła się wówczas poinformowaniem, że wszczęte będzie postępowanie administracyjne dotyczące nałożenia kary, a ponowna wizyta w tym samym miejscu policjantów już w sobotę zastała na sali „odwrócone stoliki” bez klientów.
Kontrole w lokalach na Pomorzu. Będą kary?
W samej stolicy Pomorza tylko w piątek 16.01.2021 r. kontrolerzy sanitarni sprawdzili 5 lokali, z czego 3 w asyście policji. Gości nie było w śródmiejskim barze z hamburgerami, ale deklaracja właściciela, zapowiadającego stacjonarną obsługę, oznaczała powroty funkcjonariuszy. Na ten moment nie mamy informacji, by zakończyły się interwencją, podobnie jak w przypadku pubu w gdańskiej Oliwie, którego zarządca - również przy telewizyjnych kamerach - w piątek zapowiadał otwarcie i otrzymał mandat w wysokości 300 złotych za stan sanitarny.
Z kolei w Śródmieściu Gdyni w sobotę pracownicy sanepidu natknęli się na otwartą pijalnię alkoholi, gdzie zastali 8 osób spożywających napoje.
- Wszyscy zostali spisani i wyproszeni z lokalu. Przybytek został zamknięty, a właściciel wezwany na poniedziałek do stacji sanitarno-epidemiologicznej - słyszymy.
Tego samego dnia doszło również do incydentu w specjalizującej się w daniach z ryb restauracji w Rumi. Kontrolerzy wspólnie z policjantami zastali tam stacjonarną obsługę gości, jednak… właściciele uniemożliwili im przeprowadzenie kontroli. Sprawa zakończyć się ma sporządzeniem notatki i nałożeniem kary. Z kolei sobotnia wizyta sanepidu w słupskiej kawiarni ujawniła, że wbrew internetowym deklaracjom, lokal działał tylko na wynos.
Policjanci zapowiadają: będziemy reagować na zgłoszenia dotyczące naruszenia przepisów związanych z epidemią
Pomimo dramatycznej sytuacji w niektórych gałęziach gospodarki i kontrowersji, co do podstawy prawnej zakazującej stacjonarnego działania gastronomii czy branży hotelarskiej (więcej na ich temat w rozmowie z mec. Dawidem Suszyńskim, którą publikujemy tutaj) policja zastrzega, że będzie reagować na wszelkie zgłoszenia dotyczące naruszenia obowiązujących przepisów dotyczących Covid-19.
- Stosowanie się do obostrzeń jest zarówno obowiązkiem prawnym, jak i odpowiedzialnością za zdrowie własne oraz innych. Mundurowi będą wyciągać konsekwencje wobec osób naruszających te przepisy – zastrzega asp. sztab. Mariusz Chrzanowski, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku.
Niezależnie od finalnych prawomocnych orzeczeń, pandemiczne restrykcje już teraz oznaczają dodatkową pracę dla sądów, które rozpatrują sprawy osób odmawiających przyjęcia mandatów i zażalenia na kary nakładane przez sanepid. Dziś trudno prorokować na temat skali zjawiska, ale wątpliwości dotyczące podstaw prawnych zakazów oraz skala strat, jakie powodują z każdym tygodniem, zapowiadać może prawdziwą lawinę pozwów indywidualnych i zbiorowych właścicieli interesów, którzy domagać się będą rekompensat za lockdown.
- To prawdopodobnie do nas trafiać będą pozwy przedsiębiorców z całej Polski, ponieważ jeżeli pozwanym jest Skarb Państwa, to jest on reprezentowany przez odpowiednią jednostkę organizacyjną. Tą jednostką organizacyjną w takich przypadkach będzie najpewniej odpowiedni minister [restrykcje wprowadzane były rozporządzeniami szefów resortów – dop.red.] lub Rada Ministrów. Upraszczając: siedziby ministerstw mieszczą się w Warszawie – tłumaczy sędzia Sylwia Urbańska, rzeczniczka prasowa ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Warszawie.
Jak się dowiadujemy, pierwsze, pojedyncze sprawy już wpłynęły do stołecznego WSA, jednak - przynajmniej do piątkowego popołudnia 15 stycznia - nie odnotowano skarg pomorskich biznesmenów.
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?