Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Testy na koronawirusa dla nauczycieli krytykowane przez samych pedagogów. Na Pomorzu nie każdy chciał się przebadać

Monika Jankowska
Monika Jankowska
Nauczyciele wytykają błędy w akcji testowania ich na koronawirusa
Nauczyciele wytykają błędy w akcji testowania ich na koronawirusa fot. Pawel Relikowski/ Polska Press
15 stycznia 2021 r. to ostatni dzień testowania nauczycieli na obecność SARS-Cov-2. Badani są nauczyciele klas 1-3, nauczyciele szkół specjalnych, ale także pracownicy szkół, m. in. obsługa administracyjna, personel sprzątający czy personel wykonujący bieżące prace naprawcze na terenie szkoły. Badania są bezpłatne i dobrowolne. Sporo nauczycieli na testy się nie zdecydowało. A inni krytykują termin, który wybrano na ich przeprowadzenie.

Testy na koronawirusa dla nauczycieli. Jak przebiegały na Pomorzu?

W całym kraju, według danych Ministerstwa Edukacji i Nauki, do udziału w testach zgłosiło się ok. 165 tys. osób. W ciągu trzech pierwszych dni akcji koronawirusa zdiagnozowano u 2 proc. badanych. MEiN podaje, że najchętniej badaniu poddaje się województwo podkarpackie (87 proc.), najmniej chętnie – mazowieckie (67 proc.) A jak jest na Pomorzu?

– Jako urząd pod koniec grudnia 2020 r. zbieraliśmy od dyrektorów szkół informacje o liczbie osób zatrudnionych w szkołach podstawowych i specjalnych, deklarujących chęć poddania się takim testom. Z tych danych wynika, że w woj. pomorskim chęć poddania się testom wyraziło łącznie 7 567 nauczycieli na 11 736 ogółem wszystkich nauczycieli klas 1-3 szkół podstawowych oraz 1 755 nauczycieli na ogółem 2 937 nauczycieli szkół specjalnych – informuje Beata Wolak z Pomorskiego Kuratorium Oświaty.

Testy na koronawirusa dla nauczycieli w ogniu krytyki

Pomysł z testowaniem nauczycieli na koronawirusa szybko znalazł się w ogniu krytyki. Głównym zarzutem, który przedstawiali również sami pracownicy szkół, był termin, który wybrano na przeprowadzanie testów, a mianowicie drugi tydzień ferii.

„Jeżeli ktoś zrobił sobie test 11-12 stycznia i test wyszedł negatywnie, to wcale jeszcze nie znaczy, że na pierwsze lekcje 18 stycznia przyjdzie bez koronawirusa. W międzyczasie jest spora szansa, że może się przecież zarazić” – tak brzmiał najczęściej artykułowany argument „przeciw”.

Co na to przedstawicielka kuratorium?

– Jesteśmy pracownikami nadzoru pedagogicznego nad działalnością dydaktyczną, opiekuńczą i wychowawczą szkół i placówek oświatowych. Nie posiadamy wiedzy z zakresu nauk medycznych, nie jesteśmy znawcami w tym temacie, a co za tym idzie, nie możemy ustosunkować do wskazanych wyżej zarzutów – tłumaczy Wolak.

Nauczyciele z podejrzeniem choroby nie chcą się przebadać?

Tymczasem to nie jedyne zarzuty wobec procesu testowania. Nauczyciele wskazują na to, że testy powinny być wykonywane we wrześniu czy październiku – wtedy, kiedy szkoły pracowały stacjonarnie.

„Dlaczego nikt nas nie testował, kiedy pracowaliśmy z dziećmi w kontakcie bezpośrednim?” – dopytuje kadra pedagogiczna.

Pytają także o to, dlaczego testom przed powrotem do szkoły nie będą poddawani uczniowie.

I wreszcie pojawił się także problem nauczycieli przedszkoli, którzy na liście osób do testowania się nie znaleźli, a zdarzają się przecież sytuacje, że przedszkola zlokalizowane są w budynkach szkół, nierzadko tuż obok klas 1-3.

Niektórzy nauczyciele zastanawiają się, czy to, że nie poddadzą się testom, nie będzie wyciągnięte gdzieś w przyszłości, a skutkiem nie okaże się wyrzucenie z pracy. A skoro już mowa o tych, którzy testom nie chcą się poddać, od jednego z nauczycieli usłyszeliśmy pytanie”

– Ilu nauczycieli, którzy podejrzewają u siebie chorobę, odmówiło poddania się testowi? Osobiście znam takie przypadki. I po niedzieli wrócą do pracy, siejąc wirusa wokoło!

Co mówią ci, którzy przyznali się do tego, że testom się nie poddali?

– Znam nauczycieli, którzy skorzystali z możliwości zrobienia testu, ja natomiast go nie zrobiłam. Czuję się bardzo dobrze i nie widzę takiej potrzeby. Bardzo się pilnuję, unikam kontaktów z innymi osobami, nawet święta spędziłam bez rodziców i teściów – mówi nauczycielka z jednej z klas 1-3 w prywatnej szkole w Gdyni, która pragnie zachować anonimowość.

Na szczepienia nauczyciele jeszcze poczekają

Wielu nauczycieli przyznaje, że zamiast testów woleliby szczepionki. Na te będą jednak musieli jeszcze poczekać. Rzecznik rządu Piotr Müller w jednym z wywiadów przyznał, że realny termin szczepienia nauczycieli przewidywany jest na kwiecień. Związki zawodowe, reprezentujące nauczycieli, domagają się, by szczepienia dla pedagogów odbyły się szybciej.

– Uważamy, że pracownicy oświaty powinni być ujęci w planie szczepień jako pierwsza grupa po pracownikach medycznych. Przyjęcie takiej strategii pozwoli na powrót pozostałych uczniów do szkół, na powrót rodziny i społeczeństwa do normalności, zapobiegnie w większym stopniu rozprzestrzenienia się epidemii i zapewni bezpieczeństwo zdrowotne nie tylko pracowników, ale również uczniów i ich rodzin – apelują Wojciech Książek i Anna Kocik z gdańskiej oświatowej „Solidarności”.

Także Związek Nauczycielstwa Polskiego domaga się przyspieszenia terminu szczepień nauczycieli. ZNP wystosował w tej sprawie petycję on-line, pod którą zbierane są podpisy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki