Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza szopa: Spróbujmy po australijsku

Dariusz Szreter
Archiwum
W powodzi wiadomości złych, bardzo złych i przygnębiających czasem trafia się jakieś światełko nadziei. Ostatnio zaświeciło ono w Australii. W dniu, w którym islamski terrorysta wziął grupę zakładników (z których dwoje następnie poniosło śmierć), niejaka Rachel Jacobs, jadąc pociągiem, zauważyła, że jej muzułmańska współpasażerka przed wyjściem ukradkiem zdjęła hidżab.

Prawdopodobnie obawiała się, że na ulicy mogą ją spotkać przykrości z powodu noszenia go. Jacobs wysiadła za nią, zasugerowała założenie hidżabu i zaoferowała, że odprowadzi ją do domu. Tym gestem wzruszyła, najpierw muzułmankę, a potem - po opisaniu sprawy na Facebooku - rzesze Australijczyków i ludzi na całym świecie. Fraza "#illridewithyou", czyli propozycja bezpiecznego odprowadzenia tych obywateli, którzy czują się zagrożeni z powodu przynależności religijnej, stała się na antypodach hasłem tego ponurego dnia i wyrazem narodowej solidarności.

Tym, którzy tak łatwo uogólniają: "wszyscy Ukraińcy to banderowcy", "wszyscy muzułmanie to terroryści", "wszyscy Cyganie kradną", warto dać za przykład Australijczyków, potrafiących dostrzec różnicę między "wszyscy" a "zdarza się, że ktoś". W ich kraju żyje blisko pół miliona muzułmanów, a liczbę aktywistów wspierających kalifat szacuje się na 100-200 osób.
Na takie fanaberie to można sobie pozwolić gdzieś na bezpiecznym końcu świata, gdzie psy dingo wiadomo czym szczekają - odpowie niejeden sceptyk. Tymczasem Australia nie jest jakimś wyizolowanym rajem. Większa część kontynentu nie nadaje się do zamieszkania. Fauna, oprócz kangurów, dziobaków i koali, składa się z wyjątkowo wielu gatunków niebezpiecznych dla człowieka. Pierwsi tamtejsi osadnicy to byli kryminaliści zesłani za karę. A ich potomkowie w kolejnych stuleciach dość bezwzględnie rozprawili się z miejscową ludnością. Było więc z czego wyciągać wnioski.

Na wigilię większość z nas stawia dodatkowe nakrycie przy stole. Ile razy zdarzyło się nam, że ktoś z niego skorzystał? Pusty talerz - pusty gest. Może zamiast tego, w te przedświąteczne dni warto pomyśleć, czy nie moglibyśmy, jak Australijczycy, zaoferować komuś przypadkowo spotkanemu na ulicy odrobiny bezpieczeństwa w naszym towarzystwie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki