Noszę go zawsze ze sobą. Ot, chłopięcy nawyk. Do Moskwy przyleciał w walizce, potem przełożyłem go do plecaka i zapomniałem przełożyć z powrotem. Pewnie przyjdzie mi się z nim pożegnać - pomyślałem, ale jak gdyby nigdy nic położyłem plecak na taśmie, licząc, że jakimś cudem pani prześwietlająca mój podręczny bagaż kichnie i zmruży oczy albo odwróci się w kierunku koleżanki, bo ta niespodziewanie zagada do niej akurat, gdy obraz trefnego przedmiotu pojawi się na monitorze. Nic z tego. - Czto eto takoje?
Z udawanym zdumieniem wyjąłem nóż z zakamarków plecaka i kalecząc rosyjski, zacząłem tłumaczyć, że to niegroźny mały, pamiątkowy nożyk, zapomniałem go wyjąć itd. Funkcjonariuszka otworzyła scyzoryk, zmierzyła wzrokiem ostrze, a potem mnie. - A gdie wy letitie? - W Polszu. Chwila zastanowienia. - A, w Polszu... - machnęła ręka i... oddała mi scyzoryk.
Gdyby ktoś z Czytelników stracił wątek - rekapituluję. Sześć i pół roku po atakach 11 września, kiedy na lotniskach całego świata pasażerów puszcza się przez bramki w skarpetkach i odbiera wszystkie urządzenia z ostrymi krawędziami oraz płyny objętości powyżej 100 mililitrów, mnie pozwolono wejść do samolotu z nożem! Na piękne oczy i polski paszport.
Kiedy więc przy okazji kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej powraca dyskusja na temat odpowiedzialności strony rosyjskiej, to jestem skłonny wyobrazić sobie następujący dialog między wieżą na lotnisku Siewiernyj a centralą w Moskwie: - Polski samolot rządowy chce tu lądować, ale u nas mgła. - To ich odeślijcie.- Ale oni mówią, że bardzo im się spieszy.- Powtórzcie, skąd lecą?- Z Polszy.- A, z Polszy... To niech sobie lądują, skoro tak im zależy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?