Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepsze zdjęcia Wolnego Miasta Gdańska z lat 30. robili Polacy [ZDJĘCIA]

Marek Adamkowicz
Zdjęcie wykonane przez Pawła Czarneckiego około 1934 r. z platformy widokowej kościoła Mariackiego
Zdjęcie wykonane przez Pawła Czarneckiego około 1934 r. z platformy widokowej kościoła Mariackiego Paweł Czarnecki
Fundacja Karrenwall wydała album przypominający o wkładzie Polaków w kulturę fotograficzną Gdańska.

Zachwycając się pocztówkami przedwojennego Gdańska, zazwyczaj nie kojarzymy ich z polskimi fotografami. Na odwrocie widnieją przecież nazwiska niemieckich wydawców, chociażby dr. Trenklera czy Clary Bernthal. Jerzy W. Wołodźko, prezes Fundacji Karrenwall, przekonuje jednak, że Polacy odcisnęli trwały ślad na kulturze fotograficznej miasta. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia Jana Bułhaka i Pawła Czarneckiego, które się znalazły w wydanym przez fundację dwujęzycznym, polsko-angielskim albumie "Z Wilna do Gdańska. Polscy fotograficy i wydawnictwa pocztówkowe w Wolnym Mieście Gdańsku".

Publikacja wpisuje się w cykl wydawniczy prezentujący ważnych dla Gdańska fotografów, takich jak Rudolf Th. Kuhn czy Stefan Arczyński. Jest to również wydawnictwo szczególne. Pokazuje ogromny i nieznany wpływ polskich artystów fotografików na kulturę Gdańska i Niemiec lat 30. i 40. XX w.

- Punktem wyjścia w tej prezentacji jest epizod dotyczący współpracy dwóch wybitnych fotografików, których połączył Gdańsk - mówi Jerzy W. Wołodźko. - Ich prace do dzisiaj kształtują wyobrażenia o mieście, które przestało istnieć w 1945 roku.
Kresowiak nad Motławą i tajemniczy pan Cz.

Nazwisko Jana Bułhaka to marka sama w sobie. Urodzony w 1876 roku w Ostaszynie pod Nowogródkiem, karierę zaczynał na początku XX w. Stosunkowo szybko zdobył uznanie i już w 1910 roku jego fotografie były prezentowane na Wystawie Światowej w Brukseli.

Przed wybuchem I wojny Bułhak otworzył, z malarzem Ferdynandem Ruszczycem, pracownię fotograficzną w Wilnie. Od miejscowego magistratu otrzymał zlecenie na fotograficzne zinwentaryzowanie zabytków miasta. Zamówienie oczywiście wykonał, przy czym jego prace dalekie były od surowego, dokumentalnego zapisu. Architekturę Wilna sportretował w sposób malarski.

W czasie wojny polsko-bolszewickiej z umiejętności Bułhaka korzystało wojsko. Artysta został zaangażowany do pracy propagandowej.

W okresie międzywojennym animował działalność środowiska fotograficznego, pisał artykuły i prace z zakresu teorii fotografii.
- Bułhak sporo podróżował po Polsce - przypomina Jerzy W. Wołodźko. - Trafił również do Gdańska, gdzie wykonywał między innymi zdjęcia architektury. Ponownie przyjechał tu po wojnie, choć oczywiście było to już zupełnie inne, zrujnowane, miasto.
Zadziwiające, że chociaż uwieczniał architektonicznie i kulturowo odmienne od Wilna miasto, to na niektórych jego ujęciach Gdańsk zyskiwał klimat miasta kresowego. Skojarzenie to wynika być może z faktu, że na fotografiach Bułhaka obecność ludzi została zminimalizowana, podobnie zresztą jak oznaki współczesnej cywilizacji, takie jak tramwaje i samochody.
O ile o Janie Bułhaku możemy powiedzieć całkiem sporo, to Paweł Czarnecki, którego przywołano w albumie, jest postacią niemal zupełnie nieznaną, i to pomimo jego nadzwyczajnej aktywności wydawniczej.

- W ocalałych zasobach archiwalnych i sądowych Wolnego Miasta Gdańska brak jest jakiejkolwiek informacji o fotografie, choć nazwisko Czarnecki było w Gdańsku bardzo popularne, zarówno wśród ludności polskiej, jak i niemieckiej - przyznaje Jerzy W. Wołodźko. - W zasadzie pewne są tylko adresy, pod którymi działała firma Czarneckiego. Były to Heilige-Geist-Gasse 40, czyli obecna ulica św. Ducha, oraz Ankerschmiede-gasse 25, a więc ul. Kotwiczników.

Do ulubionych motywów tego fotografa należało pokazywanie dalekiego planu, ujętego ciemną ramą wnętrza. Ważniejsze jednak, że z poświęceniem wyszukiwał miejsca, z których można było wykonać oryginalne ujęcia.

Jak zauważają twórcy albumu, na zdjęciach Pawła Czarneckiego widoczny jest proces nazyfikacji Wolnego Miasta. O ile na początku lat 30. widać na nich tylko pojedyncze flagi hitlerowskie, to na pracach wykonanych pod koniec tej dekady Gdańsk tonie w swastykach i jest łudząco podobny do miast w III Rzeszy.

Fotografie Czarneckiego pojawiały się w różnych wydawnictwach. Zdarzało się nawet, że wykorzystywano je do pirackich fotomontaży. Ślady takiej praktyki widoczne są, zdaniem twórców albumu, w publikacjach wydawnictwa Clary Bernthal.
Ciekawostką wydawniczą jest seria pocztówek ze zdjęciami Czarneckiego i Bułhaka, która została opublikowana w 1948 roku przez wydawnictwo Sztuka Kraków. Na fotografiach tych znajdował się Gdańsk przedwojenny, którego widok daleki był od obrazu miasta końca lat 40.

- Podobnie zastanawiająca jest sprzedaż po 1945 roku przedwojennych pocztówek wydawnictwa ASK, z zadrukowanymi lub obciętymi opisami niemieckimi i dodrukowanymi polskimi - przypomina prezes fundacji Karrenwall. - Na zdjęciach tych widoczny był na przykład pomnik cesarza Wilhelma I sprzed Bramy Wyżynnej, którego w owym czasie już tam nie było.

Czarno-biała propaganda

Odzyskanie przez Polskę dostępu do morza po I wojnie światowej i zdobycie znacznych praw w Wolnym Mieście sprawiły, że nasi rodacy zaczęli intensywnie szukać śladów polskości w Gdańsku. Odnajdywano je w zabytkach i wydarzeniach z przeszłości, upowszechniając to m.in. za pomocą pocztówek. Taki właśnie propagandowy wymiar miało pokazywanie medalionów Wazów z fasady Dworu Artusa, posągu króla Augusta III albo polskich orłów z Bramy Wyżynnej, Sieni Gdańskiej czy Ratusza Staromiejskiego. Przy tej okazji nie obyło się bez wpadki. Orła z Bramy Nizinnej opisano jako "orła polskiego", choć w rzeczywistości było to godło... Królestwa Prus. Na chichot historii zakrawa natomiast fakt, że widokówka Wydawnictwa Ligi Morskiej i Kolonialnej, przedstawiająca polskiego orła z wnętrza Dworu Artusa z napisem "Niech żyje król Polski!", była we wrześniu i październiku 1939 roku w masowym obiegu niemieckiej poczty polowej. Niewykluczone, że pochodziła z zasobów Poczty Polskiej w Gdańsku, zdobytej przez Niemców w pierwszym dniu wojny.

Przy okazji prezentacji dorobku Bułhaka i Czarneckiego przypomniano kilku innych polskich fotografików, którzy pokazywali Gdańsk czy, patrząc szerzej - Wybrzeże.

Stefan Plater-Zyberk pozostawił po sobie m.in. industrialne widoki powstającej Gdyni, ale również prace o tematyce marynistycznej.

Znakiem rozpoznawczym Tadeusza Wańskiego są na poły baśniowe pejzaże, w których architektoniczne kontury często są zmiękczone i rozmazane. Po części jest to efekt szlachetnej techniki gumy, z której Wański korzystał nader chętnie.
Popularne widoki Gdańska zawdzięczamy również Romanowi Wyrobkowi. Po wojnie kontynuował działalność fotograficzną i to on jest autorem planszy Telewizji Polskiej w Gdańsku, która przez lata zapadła w pamięć wielu widzów.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki