Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadzór ministra nad sądami jest sytuacją patologiczną

Bartłomiej Przymusiński
Sędzia Bartłomiej Przymusiński
Sędzia Bartłomiej Przymusiński
Z sędzią Bartłomiejem Przymusińskim, rzecznikiem prasowym Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", rozmawia Tomasz Słomczyński

Prezes Sądu Apelacyjnego w Gdańsku zarządził kontrolę orzeczeń wykonawczych w całej apelacji gdańskiej. Nacisk ma zostać położony na orzeczenia w sprawach karnych. Zakres czasowy - nieustalony, mówi się o jednym roku wstecz. Tych spraw są tysiące. Czy to jest w ogóle wykonalne?
W zasadzie kontrole są w sądach przez cały czas. Każdy wydział jest kontrolowany co cztery lata. Poza tym mamy kontrole pod określonym kątem, na przykład są sprawdzane opinie jakiegoś konkretnego biegłego. Do takich kontroli jesteśmy przyzwyczajeni. Więc informacja o wprowadzeniu samej kontroli nie jest dla mnie zaskakująca.

Ale to będzie kontrola o niespotykanym dotychczas zakresie.
To rzeczywiście bardzo duży zakres. Ale najgorsze jest to, że nic konkretnego z takich kontroli nie wynika. Mam tu na myśli motywację ministerstwa do wzmacniania organizacyjnego sędziów. Po kontrolach pozostaje się przy stwierdzeniu, że jest za dużo spraw, za mało ludzi, wyciąga się jedną sprawę, w której przez dwa miesiące sędzia nic nie zrobił, a pozostawia trzysta innych podobnych spraw. Wyciąga się poszczególne błędy, bez zastanawiania się, dlaczego one powstają.

A nie sądzi Pan, że taka bezprecedensowa kontrola jest po prostu odpowiedzią prezesa Sądu Apelacyjnego w Gdańsku na zapotrzebowanie, które płynie z ministerstwa?
Prezesa Sądu Apelacyjnego powołuje minister i może go odwołać minister. Co prawda, przy odwoływaniu musi zasięgnąć opinii Krajowej Rady Sądownictwa, ale opinia ta nie zawsze jest dla ministra wiążąca.

Czy mam rozumieć, że zgadza się Pan z twierdzeniem, że kontrola ta jest realizacją politycznego zlecenia?
Z racji pełnionej funkcji pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi. Mogę natomiast dodać, że nadzór ministra nad sądami jest sytuacją patologiczną z punktu widzenia gwarancji obywatelskich, dotyczących niezależności sądów.

Przejdźmy do technicznej strony takiej kontroli. Będą ją realizować sędziowie wizytatorzy, którzy - oprócz kontrolowania - zajmują się również orzekaniem.
Tak, ale w zmniejszonym zakresie.

Jeśli będą musieli przeprowadzić tak wielką kontrolę, to będą musieli przestać orzekać. Więc będzie jeszcze mniej rąk do pracy.
Może tak być. Ale jest jeszcze inna kwestia. Jeśli przez rok sędziowie wizytatorzy będą kontrolować tylko orzeczenia wykonawcze w sprawach karnych, to inne sprawy, cywilne, rodzinne, nie będą wówczas kontrolowane.

Wyobrażam to sobie tak, że teraz w sądach okręgowych i rejonowych apelacji gdańskiej będą wyciągane akta spraw, masowo czytane... Czy to ma jakiś sens? Czy też jest medialną zagrywką?
Jestem trochę rozdarty. Z punktu widzenia obywatela kontrolowanie sądów wydaje się być zasadne. Jednak zakres tej kontroli rzeczywiście może zdezorganizować pracę sądów. Moim zdaniem, najlepszą kontrolą sądu byłoby, gdyby każdy z nas, obywateli, przyszedł czasami na rozprawę i zobaczył, w jakich warunkach pracuje sędzia...

To wiemy - pracuje w złych warunkach lokalowych, bez wsparcia administracyjnego, jest za dużo spraw, za mało ludzi. Wielokrotnie Pan o tym mówił. Czy wierzy Pan, że akurat ta kontrola, bezprecedensowa ze względu na swój rozmiar, coś zmieni w tej materii?
Nie, nie wierzę w to.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki