Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

My tu gadu-gadu, a Niemcy… zżera strach przed Alternatywą

Krzysztof Maria Załuski
Krzysztof Maria Załuski
Niemcy od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę borykają się z coraz większymi problemami. Najczęściej wymienianymi są oczywiście - niepewność wywołana wojną, bolesne reformy związane ze zmianami klimatycznymi, brak wykwalifikowanych pracowników i wysoka inflacja
Niemcy od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę borykają się z coraz większymi problemami. Najczęściej wymienianymi są oczywiście - niepewność wywołana wojną, bolesne reformy związane ze zmianami klimatycznymi, brak wykwalifikowanych pracowników i wysoka inflacja pixabay
Niemcy to jedna z najpotężniejszych gospodarek świata. Dokładnie czwarta, po USA, Chinach i Japonii. W Europie Republika Federalna jest numerem jeden. Ogólna wartość jej PKB aż ośmiokrotnie przewyższa nasze wskaźniki. Nie należy także zapominać, że nasi zachodni sąsiedzi są dla nas najważniejszym partnerem handlowym. I że to geopolityczne sąsiedztwo w wielu dziedzinach nas od nich uzależnia. A relacje polsko-niemieckie nie są najlepsze. A mogą być dużo gorsze. Na przykład za sprawą Alternatywy dla Niemiec.

Niemcy od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę borykają się z coraz większymi problemami. Najczęściej wymienianymi są oczywiście - niepewność wywołana wojną, bolesne reformy związane ze zmianami klimatycznymi, brak wykwalifikowanych pracowników i wysoka inflacja. Ta ostatnia co prawda spada. Ale najprawdopodobniej w roku 2024 nie przebije psychologicznego poziomu 3 procent. Ponadto instytuty badawcze szacują, że w przyszłym roku wzrost PKB Niemiec osiągnie zaledwie 1,5-procentowy przyrost. I to przy optymistycznych założeniach. Bo istnieje coraz więcej przeciwności, które mogą te plany pokrzyżować.

Kanclerz traci poparcie

To wszystko wywołuje napięcia wewnętrzne, a przy okazji odbija się na popularności rządu Olafa Scholza. W maju odsetek osób wyrażających poparcie dla koalicji SPD, Zielonych i FDP po raz kolejny znacząco spadł. Obecnie już tylko co piąty Niemiec jest zadowolony z jej pracy - w porównaniu z majem jest to spadek o osiem punktów procentowych.

W sondażu przeprowadzonym na początku czerwca przez publicznego nadawcę radio-telewizyjnego ARD 79 proc. badanych oświadczyło, że rząd Scholza nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Oznacza to, że w grupie sceptyków nastąpił w ciągu zaledwie miesiąca aż dziesięcioprocentowy wzrost. Wystawiona rządzącym ocena jest zdecydowanie najsłabsza od grudnia 2021 roku, czyli od momentu zawiązania tzw. koalicji sygnalizacji świetlnej.

Z sondażu wynika ponadto, że gdyby wybory federalne odbyły się teraz, to SPD uzyskałaby 18 proc. głosów. Na CDU/CSU zagłosowałoby 29 procent.

Z kolei Zieloni mogliby liczyć na 15 proc. poparcia, a Wolni Demokraci na 7 procent. Poniżej progu wyborczego znalazłaby się natomiast Lewica, na którą zamierzałoby głosować zaledwie 4 proc., czyli o jeden punkt mniej niż miesiąc temu.

Największym zaskoczeniem jest jednak rezultat Alternatywy dla Niemiec (AfD), która poprawiła swój stan posiadania o kolejne dwa punkty procentowe i może pochwalić się obecnie 18 procentami zwolenników - a niektóre sondaże dają jej nawet więcej, bo aż 20 proc.… Tym wynikiem Alternative für Deutschland zrównała się - a według części badaczy nawet przeskoczyła pod względem poparcia rządzących socjaldemokratów.

Co to za alternatywa?

Alternatywę dla Niemiec w roku 2013 wymyślił, urodzony w 1962 roku w Berlinie Zachodnim, Bernd Lucke - ekonomista, wykładowca akademicki i poseł do Parlamentu Europejskiego. On też został jednym z trzech pierwszych tzw. rzeczników partii.

Na pierwszym ogólnoniemieckim zjeździe partia zaprezentowała swój program. Jej kierownictwo zadeklarowało, że jest za rozszerzeniem stosowania referendum jako instrumentu demokracji bezpośredniej. Domagało się też likwidacji wspólnej europejskiej waluty.

Wkrótce frakcję Luckego, akcentującą głównie kwestie gospodarcze, zdominowali nacjonaliści. Szefem partii została wybrana Frauke Petry i od tego czasu AfD skupiła się na krytyce Unii Europejskiej, a zwłaszcza na negacji jej polityki imigracyjnej.

Po wybuchu kryzysu uchodźczego w 2015 roku AfD rozpoczęła zmasowany atak na tzw. politykę otwartych drzwi Angeli Merkel. Politycy partii zasłynęli także z agresywnych wypowiedzi na temat obowiązującego w Niemczech układu politycznego. Jeden z ówczesnych jej liderów Alexander Gauland w roku 2017 zapowiedział „polowanie” na przywódców politycznych tego „układu” i odebranie im władzy. AfD była też orędownikiem inicjatywy powołania komisji śledczej przeciwko kanclerz Merkel i rozliczenia jej za błędną politykę imigracyjną.

Osobną kwestię stanowi stosunek członków AfD do brunatnej przeszłości Niemiec, zwłaszcza w kontekście Polski. Alexander Gauland stwierdził, że Niemcy „powinni być dumni z osiągnięć Wehrmachtu”. A Kay Nerstheimer - obecnie członek neonazistowskiej ekstremistycznej partii „HEIMAT!” - na swoim facebookowym profilu udostępnił link do filmu, z którego wynikać ma, że wybuchowi II wojny światowej winni byli Polacy.

Adolf, wróć!

Nic dziwnego, że wśród sympatyków AfD znalazła się Erika Steinbach, przewodnicząca Związku Wypędzonych i inicjatorka budowy berlińskiego Centrum przeciwko Wypędzeniom. W grupie tej jest także Björn Höcke, który pomnik ofiar Holocaustu w Berlinie nazwał hańbą. Kolejna dyskusyjna osoba to Elena Roon, która z kolei rozpowszechniała za pomocą mediów społecznościowych zdjęcie Hitlera z podpisem: „Adolf, proszę wróć! Niemcy Cię potrzebują! Tęsknimy od 1945”. Jest tu jeszcze inny działacz - Lars Steinke, szef młodzieżówki AfD w Dolnej Saksonii - dla którego Claus von Stauffenberg to „zdrajca”.

O AfD mówi się coraz częściej, że jej politycy to „lobbyści Putina”. Nie jest bowiem tajemnicą, że wielu sympatyków AfD utrzymuje bliskie kontakty z rosyjskimi oligarchami i czerpie z tego korzyści finansowe. W marcu 2019 roku, wspomniany już Alexander Gauland, powiedział w rozmowie z rosyjską gazetą „Komsomolskaja Prawda”, że ​​wojna w Donbasie to „wewnętrzna sprawa Ukrainy”, a Niemcy nie powinny się mieszać w wewnętrzne rosyjsko-ukraińskie konflikty. Podkreślił także, że AfD jest przeciwna zachodnim sankcjom nakładanym na Rosję.

W roku 2017 Alternative für Deutschland, jako pierwsza w historii partia eurosceptyczna, jawnie rasistowska i antyimigrancka, dostała się do Bundestagu. Jedna trzecia głosów na nią oddanych pochodziła od osób rosyjskojęzycznych. A jest to grupa licząca około 2,5 miliona wyborców - głównie tzw. Niemców Nadwołżańskich.

Ostatnio w mediach głośno zrobiło się też o obecnej współprzewodniczącej AfD - Alice Weidel. W komentarzu do najnowszego badania ARD polityk ta napisała, że jej partia jest „największą siłą w środkowych Niemczech”. Jej wpis na Twitterze, zwłaszcza dla konserwatywnej części polskiej opinii publicznej, był nie do przyjęcia. Polscy publicyści i politycy zarzucili Weidel, że jej partia podważa polsko-niemiecki traktat graniczny i naszą integralność terytorialną.

Pierwsza siła na Wschodzie

Szok, niedowierzanie i strach. Tak na wyniki sondażowe Alternatywy dla Niemiec zareagowali politycy wszystkich bez wyjątku niemieckich partii politycznych.

I nie ma co się im dziwić, bo ta skrajnie prawicowa formacja od czasu ostatnich wyborów do Bundestagu, czyli od 26 października 2021 roku, podwoiła swoją popularność. A co najbardziej zaskakujące - we wschodnich landach stała się nawet pierwszą siłą polityczną, dysponującą poparciem aż jednej trzeciej wszystkich wyborców.

Na tym jednak sukcesy AfD się nie kończą. Partię Alice Weidel i Tino Chrupally od najsilniejszego obecnie w Niemczech ugrupowania - czyli chadecji - dzieli zaledwie 8 punktów procentowych.

Obserwatorzy niemieckiej sceny politycznej za taki stan rzeczy obwiniają kilka czynników - kryzys finansowy, słabe euro, zbyt liberalną politykę imigracyjną, niepewną przyszłość energetyczną i wojnę na Ukrainie. Niektórzy, próbując usprawiedliwiać rząd, bagatelizują sprawę i wskazują na podobieństwa z procesami politycznymi zachodzącymi w innych krajach europejskich, w tym m.in. w Polsce i na Węgrzech.

Są jednak i tacy, którzy na popularności AfD próbują zbić własny kapitał polityczny… Jednym z nich jest lokalny polityk CDU z Turyngii Michael Brychcy - w ostatni piątek stwierdził on, że w AfD „nie wszyscy są faszystami”.

Wypowiedź Brychcego spotkała się oczywiście z krytyką szeregu polityków - również chadeckich. Koledzy z partii oskarżyli go o „przełamywanie muru obronnego” odgradzającego AfD od reszty demokratycznej sceny politycznej. Jakiejkolwiek współpracy z AfD i skrajną lewicą zabrania również rezolucja federalnego zjazdu CDU.

Europa da się lubić?

Widać jednak, że lokalni politycy CDU z Turyngii niewiele sobie z tego robią. Brychcy nadal chce współpracować z AfD, która w tym landzie jest całkowicie zdominowana przez Björna Höckego - lidera skrajnie prawicowej frakcji AfD „Der Flügel” (Skrzydło), którą Federalny Urząd Ochrony Konstytucji uznał za prawicową organizację ekstremistyczną.

Flirt z populistami trwa więc w najlepsze. Jak długo AfD pozostanie w izolacji, tego chyba nikt nie wie. Zwłaszcza że w ostatnich sondażach przeprowadzanych w Turyngii skrajna prawica uzyskuje coraz wyraźniejszą przewagę nad pozostałymi ugrupowaniami. Stając się tym samym coraz atrakcyjniejszym partnerem do współrządzenia.

Najbliższe wybory do Bundestagu odbędą się dopiero za dwa lata. Do parlamentu krajowego Turyngii za rok… Współprzewodniczący AfD w tym landzie - gwiazdor programu TVP „Europa da się lubić!”, Steffen Möller - ogłosił, że jego partia jest zainteresowana współpracą ze wszystkimi.

Niewykluczone jednak, że zanim do niej dojdzie, Alternative für Deutschland zostanie zdelegalizowana. Szef niemieckiego kontrwywiadu już ogłosił, że Federalny Urząd Ochrony Konstytucji zaostrza działania wobec niej. Swoją ekspertyzę prawną przedstawił także berliński Instytut Praw Człowieka. Wynika z niej, że delegalizacja AfD byłaby możliwa…

Pytanie tylko, co zrobić z co piątym Niemcem, który ma zamiar głosować na prawicowych populistów?

Więcej o krajach niemieckojęzycznych na kanale autora: www.youtube.com/@DACHL

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki