To bardzo smutny obraz. Pokazuje, co dzieje się z dorosłymi ludźmi, którzy nadmiernie eksponują swoje organizmy na zdradliwą mieszaninę słońca, alkoholu i braku snu. Niestety, tak coraz częściej prezentuje się niechciana twarz naszego miasta, które zaczęło do siebie przyciągać klientów rodem spod budki z piwem.
Z całą pewnością za fakt pobicia się kilku oprychów w centrum miasta trudno winić prezydenta Sopotu. Na takie wybryki nikt z nas nie ma wpływu. Jeśli jednak zaczniemy się zastanawiać, dlaczego goście wątpliwego autoramentu coraz chętniej przyjeżdżają do Sopotu, to zaczyna się miejsce do dyskusji na temat odpowiedzialności Jacka Karnowskiego za model rozwoju Sopotu, jaki obrał pod swoimi rządami.
Bo wbrew pozorom, zasada jest prosta. Tak w biznesie, jak i w zarządzaniu miastem. Jaką ofertę proponujesz, takiej klienteli możesz oczekiwać. Stawiasz na masowość? Nie oczekuj wyjątkowych gości i nie dziw się, że zaczynasz się toczyć po równi pochyłej.
Teoretycznie w masowości nie ma nic złego. Jest ona świadomym wyborem kierunku rozwoju miasta, którym zarządzasz. Często, niestety, dosyć karykaturalnym obrazem średniej społeczeństwa, bo w masie środek ciężkości w naturalny sposób kieruje się zazwyczaj raczej w dół niż w górę. W praktyce ma to swoje konsekwencje. Takie jak opisana scena mordobicia.
Prezydent Jacek Karnowski postawił właśnie na masowość. Na kluby, dyskoteki, średnią rozrywkę, wątpliwy urok wakacji spędzanych w takt kolejno otwieranych piw kupionych gdzieś w jednej z Żabek, które stały się symbolem miasta, kolonizując nasze ulice. Postawił na prowincjonalny wyszynk, w którym w rytmie popularnych przyśpiewek można konsumować byle jak i byle co. Kultura, artyści, aspiracyjność w budowaniu wizerunku miasta, to był na pewno trudniejszy wybór. Może po latach zmagań prezydentowi zabrakło po prostu sił i pomysłów na budowanie w oparciu o jakość?
Ten strategiczny wybór przekłada się na poczucie bezpieczeństwa wśród mieszkańców i zmianę charakteru miasta, co widać wyraźnie na smutnym filmie spod Grand Hotelu. Czy jesteśmy skazani na to, że obrazki Sopotu opisane powyżej staną się „normą”? Czy jeszcze kiedyś wrócimy do sytuacji, że o wschodzie słońca, zamiast podpitych, często agresywnych imprezowiczów, spotkać będzie można osoby pokroju Agnieszki Osieckiej, Zbigniewa Cybulskiego czy Leszka Możdżera?
Bądźmy dobrej myśli. Ostatnie miesiące Jacek Karnowski spędził podróżując po ościennych gminach, jak sam powiedział, w poszukiwaniu inspiracji i doświadczeń. Kto wie, może jakieś case study z rozróby w wiejskiej remizie okaże się dla niego pomocne?
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?