Poseł Płażyński zwraca się do Aleksandry Dukliewicz
W spotkaniu przed wspomnianym lokalem uczestniczyli nie tylko politycy Prawa i Sprawiedliwości - poseł Kacper Płażyński i radny Przemysław Majewski - ale także mieszkańcy Głównego Miasta, którzy wyrażali swoje niezadowolenie działalnością klubu.
- Sprawa jest ważna dla bardzo wielu mieszkańców Gdańska. Spotykamy się w miejscu, gdzie byłą słynna restauracja Tawerna. Niestety zmieniła się, jak wiele lokali na Głównym Mieście, w klub ze striptizem. (...) Zwróćcie państwo uwagę, w jakiej odległości jesteśmy od Długiego Targu. To jest trzydzieści metrów od Drogi Królewskiej - mówił poseł Kacper Płażyński.
Polityk podkreślał, że turyści często przyjeżdżają do Gdańska właśnie w celu odwiedzenia tego typu lokali i z tego właśnie bywa kojarzony.
- Ja ze swojej strony zwrócę się do prezydent Dulkiewicz z odpowiednim pismem w sprawie, która za chwilę zostanie państwu opisana. Złożyłem dzisiaj poselską interpelację do minister finansów i ministra rozwoju, żeby rozszerzyć PKD tak, aby był obowiązek opisania, że usługi w danym lokalu (np. klub ze striptizem) są działalnością o charakterze erotycznym - dodał Płażyński.
Zdaniem posła PiS jest to po to, by z jednej strony zwiększyć bezpieczeństwo mieszkańców, a z drugiej, żeby takie lokale "nie płaciły takich samych danin jak restauratorzy, normalni przedsiębiorcy w kraju".
- Ich zyski, szanowni państwo, są (...) astronomiczne. A wkład w naszą kulturę, naszą działalność w Gdańsku i jakiegokolwiek życia lokalnego jest w zasadzie negatywny. Chciałbym, żeby płacili więcej - przyznał polityk.
Mieszkaniec Głównego Miasta: "Od roku nie śpię"
Na spotkaniu byli zebrani także mieszkańcy Głównego Miasta w Gdańsku. Podkreślają, że znikąd nie mogą otrzymać pomocy w związku z hałaśliwym lokalem, ale też i innymi tego typu lokacjami w Gdańsku.
- Od roku nie śpię. Budzę się codziennie o 3, 4 rano. To właśnie powoduje ruch w klubie nocnym Port Royal - mówił mieszkaniec ul. Powroźniczej, Dariusz Wężyk. - Naganiają ludzi, klienci wychodzą z Portu Royal pijani doszczętnie. Naganiacze, którzy jak hieny czatują na podpitych anglosaskich, szwedzkich i polskich turystów, zachowują się bardzo głośno - opowiadał.
Głos zabrała także inna gdańszczanka, Magda Stormowska, która mieszka na ulicy Powroźniczej i otwarcie nazywa sytuację "degrengoladą". Podkreśliła, że sama zamieszkuje tę okolicę od 1987 roku, a część obecnych na konferencji mieszkańców nawet dłużej.
- Jesteśmy w budownictwie, które powstało w połowie lat siedemdziesiątych. Wprowadza się działalności gospodarcze, które są bardzo hałaśliwe. Tutaj przedstawiono kwestie materialne. Tutaj przedstawiono kwestię Portu Royal, ale Główne Miasto cierpi na różnego rodzaju problemy - podkreśliła.
Co dalej z Parkiem Kulturowym?
Tym problemom miała ulżyć uchwała o Parku Kulturowym. Okazało się jednak, że na razie nic z tego nie będzie, ponieważ prezydent miasta zawiesiła ten projekt pomimo wydania 65 tys. zł na jego przygotowanie. To narzędzie, które istnieje w wielu miastach w Polsce i o takie postulują także mieszkańcy i politycy z Gdańska.
- Jak to jest, że inne miasta w Polsce w jakimś zakresie były w stanie ograniczyć te patologie? Bo przeprowadziły uchwałę tzw. Parków Kulturowych - mówił Kacper Płażyński. Zwrócił uwagę, że prezydent Dulkiewicz po czterech latach konsultacji w tej sprawie, zawiesiła prace nad projektem. - Kolejne lokale zamiast przyciągać do siebie dobrym jedzeniem, kulturą polską i wszelką inną (...) to zmienia się w takie przybytki. (...) To nie jest Gdańsk moich marzeń - podkreślił.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?