Mąż pani premier jest zadowolony

Ale tu ciśnie się na usta nietaktowne pytanie: kto nam orliki jak Polska długa i szeroka zbudował? Kto dał szanse chłopcom z małych miejscowości i zachęcił ich do ohydnego haratania w gałę? Nie będę wymieniać w tak szczęśliwej chwili nazwiska, którego Prezes Państwa nie lubi. Zwłaszcza że, jak czytam, na orlikach zachodzi dobra zmiana. Zaczęto jak zwykle (stadniny, media, spółki Skarbu Państwa et cetera) od roszad personalnych i wszystko się rozsypało. - Orlik to współczesne podwórko - mówi jeden z dotychczasowych animatorów. No i już jasne o co chodzi: wiadomo, kto się na podwórku wychował i co z tego wynikło.Patrząc na rozśpiewane i radosne tłumy Polaków we Francji, trudno jakoś uwierzyć, że Unia Europejska ogranicza naszą suwerenność i tak nas gnębi i dusi, że aż pani premier musiała „szmatę” (jak nazywa flagę UE posłanka Pawłowicz) wsadzić do schowka w KPRM. Ale w tygodniku „Polityka” czytam, że mąż pani premier jest bardzo zadowolony z członkostwa Polski w Unii Europejskiej, bo szkoła, którą prowadzi od lat, bierze ogromne dotacje z Brukseli. No cóż, podziały przechodzą nawet przez rodziny.

Po meczu w Marsylii widziałam w TVN24 ukraińskich kibiców - mimo przegranej - przyjaźnie wypowiadających się o Polsce i Polakach. - Jesteście naszymi przyjaciółmi, braćmi - deklarowali.A ukraińska młodzież studiująca u nas nie ukrywała, że jest Polską zachwycona. Za to w TVP1 tuż po meczu nadawano program o Wołyniu. Poseł PiS odmieniał przez wszystkie przypadki słowo „ludobójstwo”.