18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małpia jucha

Jarek Janiszewski
Jarek Janiszewski
Jarek Janiszewski
Gdy tak wiele emocji wywołuje sprawa refundacji leków, zapraszam na skromną wyprawę w mało higieniczne czasy. Sproszkowane zęby krokodyla, małpia jucha, guano warana, bobrowe piżmo - te substancje mogły być elementami mikstury, która tysiące lat temu stała się pramatką dzisiejszych leków.

Miksturę, w odludnym miejscu, przyrządzał wioskowy szaman. Następnie aplikował ją ogłupiałym ze strachu mieszkańcom okolicznych siedlisk. Szaman przeważnie obwieszony był amuletami, co miało wzmacniać siłę oddziaływania podawanej substancji.

Najważniejszy był rytuał przyjęcia mistycznego leku - świadomość kontaktu z niezwykłą recepturą działała jak placebo. Niejednokrotnie szaman za pomocą prychnięć i mlasknięć dawał do zrozumienia, że mikstura została przygotowana w niezwykłych okolicznościach - np. pod baczną obserwacją ciężarnej wilczycy, która przy pełni księżyca zaczęła obgryzać korę ze świętego drzewa. Siny z przejęcia prapacjent opowiadał później latami, że ma w sobie moc wilka, gdy tymczasem miał w sobie moc zwierzęcych odchodów, bo szamanowi zabrakło bobrowego piżma i zastąpił je kałem wilczycy kręcącej się po okolicy. Magiczni lekarze sprzed tysięcy lat mieli jedną fenomenalną przewagę nad swoimi obecnymi kolegami. Otóż, kiedy pacjent nie wydobrzał, albo - co gorsza - odszedł w zaświaty, mogli winą obarczyć cały otaczający świat, włącznie z chorym. Z racji pozycji społecznej przeważnie nie musieli się tłumaczyć. Czasami, gdy tłum czekał na odpowiedź, stwierdzali, że umrzyk obraził bogów, bo po zażyciu mikstury zaczęło mu się odbijać niedźwiedzim sadłem.

Więcej felietonów Jarka Janiszewskiego

Z czasem leki znacznie zwiększyły pole swojego oddziaływania. W średniowieczu, wraz z obsesją szatana i jego metafizycznych sztuczek, gawiedź zaczęła snuć niesamowite historie o wiedźmach i czarownicach posiadających niesamowite receptury.
W renesansie znaczenie sił piekielnych nieco osłabło, choć głupota wystraszonej gawiedzi dawała czasem krwawe żniwo. Nie trzeba wcale daleko szukać. W 1701 roku w Słupsku spalono na stosie ostatnią kobietę oskarżoną o czary. Nazywała się Trina Papisten i była zielarką. Podejrzewam, że jej wywary z ziół działały jak dzisiejszy botoks. A przecież tam, gdzie czterdziestolatka wygląda jak nastolatka, musi mieszkać diabeł.

Jeżeli ktoś nie wierzy w moc tajemniczych receptur, proponuję na koniec wypróbować na sobie miksturę złożoną z następujących substancji: 20 dag sproszkowanego podgardla wieprzowego, 10 g startej gałki muszkatołowej, 1 szklanka oleju z pierwszego tłoczenia, 1 łyżka oleju rycynowego, 3 łyżki miodu lipowego, granulat z kapci otyłego mężczyzny po czterdziestce. Całość wymieszać i pozostawić na tydzień w ciepłym miejscu. Nie wiem, czy pomoże, ale na pewno oczyści organizm.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki