Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Kaczyński miał świetną pamięć. Teraz my musimy o nim pamiętać

Jacek Klein
A. Warżawa/archiwum
Z Romanem Gałęzewskim, przewodniczącym Solidarności w Stoczni Gdańsk, rozmawia Jacek Klein

Był Pan przyjacielem Lecha Kaczyńskiego.
Myślę, że naszą wieloletnią znajomość mogę uważać za przyjaźń. A ta ma to do siebie, że przyjaciele są na tyle dojrzali, że mogą się ze sobą nie zgadzać, ale rozumieją swoje poglądy i pobudki, którymi się kierują. Oczywiście bywało, że się sprzeczaliśmy. Zwłaszcza kiedy Lech był wiceprzewodniczącym związku. Mieliśmy trochę inne poglądy na to, jak Solidarność ma wyglądać i w którą stronę powinna podążyć. Ale sprzeczaliśmy się jako dobrzy koledzy. Także w czasach, kiedy pełnił już urząd prezydenta. Wielokrotnie odwiedzaliśmy go, aby porozmawiać o ważnych dla nas sprawach przyszłości stoczni. W trakcie tych rozmów niekiedy stawał się podejrzliwy. Sprawdzał mnie, czy nie próbuję wykorzystywać znajomości do załatwienia jakichś partykularnych spraw stoczni czy stoczniowców. Była to jednak podejrzliwość w pozytywnym znaczeniu. Na tyle mnie znał, jak i ja jego, że obaj wiedzieliśmy, że tak daleko się nie posunę. Dlatego pozostaliśmy przyjaciółmi. Ta wspomniana przeze mnie podejrzliwość objawiała się chęcią wiedzy, czy podejmując działania w naszej sprawie, nie zrobi szkody komuś innemu. Musiał być tego pewien. Kiedyś jeszcze za rządów SLD stocznia była w stanie upadłości. Pojawiły się sygnały, że syndykiem ma być właśnie Lech Kaczyński. Odmówił jednak, wychodząc z założenia, że upadłość nie jest korzystnym rozwiązaniem problemów stoczni, a działaniem politycznym.

Kiedy zaczęła się Pana znajomość z Lechem Kaczyńskim?
W 1988 r., w trudnych czasach. Bardzo razem się angażowaliśmy w walkę o przemiany w kraju.
Pamiętam go jako tytana pracy. Siedział za biurkiem do późnych godzin wieczornych, trudno było go od niego oderwać. Z czasem nasze kontakty stały się częstsze. Lech był naszym związkowym ekspertem od prawa pracy. Był niesamowity, ale jedna jego cecha budziła szczególny podziw otoczenia. Pamięć. Człowiek niekiedy nie przywiązuje wagi do zdarzeń czy słów. Lech Kaczyński pamiętał każdy szczegół, dlatego trzeba było uważać na słowa.
Był pamiętliwy?
Nie, nie. Natomiast trzeba było uważać na deklaracje, do których się zobowiązywało podczas rozmów z Lechem Kaczyńskim. Pamiętam, że kiedyś obiecałem mu informację o działalności związku w stoczni. Przy okazji kolejnego spotkania, bodajże po siedmiu miesiącach, potrafił przypomnieć mi, że wciąż się jej ode mnie nie doczekał. Musiałem wywiązać się z obietnicy. Prezydent był niezwykle ciepłym człowiekiem. Nawet w czasie, gdy już zasiadał w Pałacu Prezydenckim nalegał, a wręcz nie pozwalał mi, aby mówić do niego Panie Prezydencie. Było to dla mnie krępujące, ale on tłumaczył, że przecież jesteśmy na "ty" od wielu lat, zatem dlaczego mielibyśmy to zmieniać? Nie stawiał rangi urzędu ponad stare przyjaźnie. Był także bardzo otwarty. Pamiętam, że podczas pamiętnego koncertu Jeana Michela Jarre'a nie usiadł w sektorze VIP, tylko poszedł do ludzi.

Niektórzy zarzucali mu pewnie, że jest to element kampanii wyborczej?

On pytał: dlaczego? Przecież byłem wśród kolegów. Strasznie przeżywałem nagonki polityczne na prezydenta, ponieważ ja go bardzo dobrze znałem. Byłem przekonany, że po poprzednich wyborach krajem rządzić będzie koalicja PiS-PO. Prezydent przekonywał nas, że sprawy gospodarcze będą leżeć w gestii PO, jednak aspekt społeczny w żadnej mierze nie straci na wartości. Niestety, drogi obu ugrupowań, z którymi jestem na równi związany, rozeszły się. Bolały mnie późniejsze niesprawiedliwe słowa polityków pod adresem prezydenta, padające zwłaszcza ze strony PO. Nie rozumiałem, dlaczego premier Tusk, z którym przecież także dobrze się znam, i którego uważam za człowieka światłego i godnego szacunku, na to pozwalał. Ale to już historia. Tragiczna śmierć odebrała nam człowieka z zasadami. Lech Kaczyński bardzo lubił wspominać. Teraz pozostaje nam wspominać go.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki