Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Henryk Jankowski. Bardzo niezależny człowiek o wielkim sercu i fantazji

Lech Parell
Lech Parell
Lech Parell
Gdy o ks. Jankowskim mowa zawsze przychodzi mi na myśl zdarzenie, które miało miejsce podczas strajku w sierpniu 1988 roku. Wraz z wieloma innymi młodymi ludźmi, głównie członkami Ruchu Wolność i Pokój oraz Federacji Młodzieży Walczącej, nosiliśmy wtedy pomoc do strajkującej stoczni.

Pieniądze i dary zbieraliśmy - gdzieżby indziej - na plebanii św. Brygidy i przez płot transportowaliśmy do stoczniowców. Zakład to był olbrzymi, płot długi i pozawijany. ZOMO nie potrafiło go dobrze obstawić. Za którymś kursem zobaczyłem wewnątrz ks. Jankowskiego. Też przeszedł przez płot, zawijając sutannę. Gdy już wyspowiadał, porozmawiał i czas było do wyjścia, zapytałem go: pójdzie ksiądz z nami przez płot? Spojrzał wtedy na mnie jak na kosmitę i powiedział: w życiu! Idę przez bramę. Chwilę później obserwowałem go, jak wchodzi w kordon ZOMO jak w jakąś ścianę, a ta ściana w popłochu się przed nim rozstępuje. Taki był właśnie ksiądz Jankowski. Nieustraszony i niezależny. Chodzący własnymi ścieżkami. Ambitny.

Był niekonwencjonalny i widać to choćby w jego pierwszym wielkim zadaniu, którego się podjął: odbudowie kościoła św. Brygidy. Tę robotę wykonał zupełnie inaczej niż wszyscy inni! Gdy teraz toczy się dyskusja, czy w Gdańsku odtwarzać starą architekturę, czy stawiać nowoczesną, ks. Jankowski dał swoją odpowiedź już na przełomie lat 70. i 80. Doprowadził do pieczołowitego odrestaurowania kościoła z zewnątrz i urządził jego wnętrze w nowoczesny, dla wielu dwadzieścia kilka lat temu może nawet za nowoczesny, sposób. Potem znów porwał się na coś wielkiego. Postanowił stworzyć bursztynowy ołtarz, który będzie nie tylko przedmiotem sprawowania kultu, ale także przypomni o gdańskich tradycjach w obróbce bursztynu. To nasi mistrzowie w końcu, choć akurat pozostając w obcej służbie, stworzyli Bursztynową Komnatę. Ołtarz bywał krytykowany, że za drogi i zbyt ostentacyjny, ale ksiądz się tym nie przejmował. Powoli tworzył wnętrze, takie jak sobie postanowił.

A we wnętrzu tym miało miejsce mnóstwo okołopolitycznych demonstracji. W latach 80. budziły one pełen poklask. Gromadziły tysiące ludzi. Dziennikarzy i przywódców z wolnego świata. Tu była Margaret Thatcher i wiele innych osób. Ale w wolnej Polsce wystąpienia księdza stawały się lekko (a potem już bardzo) drażniące. Mam wrażenie, że ks. prałat lubił podrażnić oponentów. Wystawić jakąś kontrowersyjną dekorację Grobu Pańskiego czy szopki betlejemskiej. Porównać np. PZPR i SLD do NKWD. A gdy to przestało robić wrażenie, od czasu do czasu zagrać na niezawodnej antysemickiej nucie. Wątpię, czy był antysemitą.

Był niezależny. Nie słuchał nie tylko rad przyjaciół, ale i swojego biskupa, który nie tylko musiał go prosić o zmianę dekoracji w kościele, ale, jak to miało miejsce któregoś razu, własnoręcznie musiał ją rozbierać. Na mieście mówiło się, że to dlatego, że sam chciał zostać biskupem. Gdy Lech Wałęsa szedł w górę, zostając prezydentem, ks. Jankowski podobno - bo kto to może wiedzieć naprawdę - liczył na urząd biskupa polowego Wojska Polskiego. Nie udało się. Został nim dzisiejszy metropolita gdański.
Lubił dobre samochody i szamerowane mundury. Ale wbrew obiegowej opinii nie był bogaczem. Ciągle pisano o nim, że robi jakiś kokosowy interes. A to na winie Monsignore, a to na wodzie mineralnej, a w końcu na sieci komórkowej. To wszystko bujda na resorach - choć może ksiądz sam czasami w nią wierzył? Niewielką namiastkę luksusu urywał dla siebie z morza tego, co załatwiał dla innych od sponsorów. To jak działał naprawdę pokazuje przykład centrum ekumenicznego na ul . Polanki w Gdańsku. To on znalazł środki, zbudował i wyposażył to przepiękne miejsce. Dziś służy ono klasztorowi Sióstr Brygidek, które - też właśnie on - na powrót sprowadził na Pomorze ze Szwecji i im przekazał bez żadnej dla siebie korzyści. Sam zaś, gdy zniedołężniał i znalazł się w potrzebie, musiał wylądować w hospicjum, bo nie miał kto się nim zająć. Dopiero w ostatni piątek wyszedł z niego do swojego mieszkania na plebanii św. Brygidy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki