Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościerzyna: Syndyk Kaszuba ściągnął już część należności od dłużników

Redakcja
Coraz mniejsze szanse są na uratowanie Spółdzielni Meblarskiej Kaszub Zakładu Pracy Chronionej w Kościerzynie. Proces upadłościowy zakładu trwa w najlepsze. Na szczęście nieco lepiej wygląda już konto Kaszuba.

Warto dodać, że w momencie rozpoczęcia procesu upadłościowego i wkroczenia syndyka na rachunkach bankowych zakładu znajdowało się zaledwie 3,8 tys. zł, w kasie zaś 5 tys. zł. Teraz sytuacja wygląda lepiej.

Kościerzyna. Boją się, że Kaszub jednak upadnie

- Obecnie spółdzielnia posiada na rachunkach bankowych środki pieniężne w wysokości 83 tys. zł - mówi Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku. - Pochodzą one ze ściągnięcia należności od dłużników. Wpływy te są obecnie jedynym źródłem pozyskania pieniędzy na wydatki związane z prowadzeniem upadłości i wypłatę wynagrodzeń po dacie ogłoszenia upadłości.
Trzeba dodać, że obecnie wszyscy pracownicy Kaszuba zostali już zwolnieni. Pierwsza grupa, 93 osób, straciła pracę jeszcze w trakcie likwidacji zakładu. Kolejnym 107 pracownikom umowy wypowiedział już syndyk, niemal zaraz po ogłoszeniu przez sąd upadłości (14 kwietnia).

Zwolnieni nie otrzymali jeszcze zaległych wynagrodzeń. O ich wypłatę syndyk wystąpił do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Dodajmy, że pracownicy nie otrzymali wynagrodzenia w części za miesiąc marzec (229 tysięcy złotych) oraz do połowy kwietnia.

- Wciąż trwa przygotowywanie wykazów do funduszu zarówno zaległych wynagrodzeń, jak też odpraw i odszkodowań - dodaje Tomasz Adamski.

Spółdzielnia Meblarska Kaszub chce się rozwijać

Dodajmy, że produkcja w spółdzielni trwała jeszcze przez jakiś czas po ogłoszeniu upadłości. Ci pracownicy będą otrzymywali swoje wynagrodzenie w trakcie napływania pieniędzy do kasy Kaszuba. Wiadomo, że potrzeba na to niemal 237 tys. zł.

Upadłość jednego z największych pracodawców na terenie powiatu kościerskiego to przede wszystkim cios dla byłych pracowników. Wielu z nich to osoby niepełnosprawne, dla których Kaszub był pierwszym pracodawcą.

- Osobom pełnosprawnym trudno jest teraz znaleźć pracę, a co dopiero niepełnosprawnym - mówi jeden z byłych pracowników. - To dramat, że taki zakład upadł. Nikt z nas tak naprawdę się tego nie spodziewał. Wydawało nam się, że chodzi tu tylko o przekształcenie go. Tymczasem stało się najgorsze.
W okresie od 1 do 26 maja w Powiatowym Urzędzie Pracy zarejestrowało się 75 pracowników Kaszuba. Jak na razie nie wiadomo, czy znajdą się pieniądze na aktywizację zwolnionych. Specjaliści z urzędu pracy wciąż poszukują możliwości pozyskania dotacji.
Zadłużenie spółdzielni Kaszub wynosi ponad 11 mln złotych, bez odsetek oraz bez kosztów zwolnienia załogi. Teraz syndyk ma czas do końca maja, by przygotować plan likwidacyjny upadającej spółdzielni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki