Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I ty możesz zostać Aniołem. Wesprzyj hospicjum dziecięce

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Personel hospicjum jest przekonany, że dobro przez nich czynione, wraca
Personel hospicjum jest przekonany, że dobro przez nich czynione, wraca pixabay.com
Ważne, by w tym szaleńczym, przedświątecznym pędzie zatrzymać się na chwilę, rozejrzeć dookoła, dostrzec tego kogoś, kto potrzebuje pomocy i jej mu udzielić. Bez finansowego wsparcia darczyńców takie instytucje jak choćby Hospicjum "Pomorze dzieciom" nie miałyby szans na przetrwanie.

W lokalnej gazecie przeczytałam apel: Hospicjum Pomorze Dzieciom pilnie poszukuje Aniołów - wspomina pani Maria, mieszkanka gdańskiej Żabianki. - Pomyślałam: chętnie przyłączę się do tego grona, szczególnie teraz, gdy od świąt Bożego Narodzenia dzieli nas zaledwie kilka dni, nie mam jednak pojęcia, co musiałabym zrobić, by na ten tytuł zasłużyć. A potem okazało się, że to bardzo proste.

Hospicjum Pomorze Dzieciom pilnie poszukuje Aniołów

- Od 9 lat towarzyszymy ciężko chorym dzieciom i ich rodzinom na tej cienkiej granicy życia i śmierci, dojeżdżając 24 godziny na dobę do ich domów. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie armia Aniołów - ludzi dobrej woli, którzy wspierają nas finansowo - mówi Elwira Liegman, dyrektor w Holistycznym Centrum Wsparcia po Stracie eMOCja, na stałe związana z hospicjum „Pomorze dzieciom”.

- Takich instytucji jak nasza jest w Polsce sporo, jednak każda inaczej świadczy usługę opieki, czasami niektóre hospicja, tak jak NFZ nakazuje, dojeżdżają do pacjenta raz w tygodniu. Ale my, żeby świadczyć usługę na najwyższym poziomie (dla nas nasze dzieci są najważniejsze na świecie i wokół nich się kręci wszystko, całe hospicjum kręci się wokół właśnie tych ostatnich chwil), robimy wszystko, żeby zebrać tyle pieniędzy, ile na to potrzeba. Doszliśmy do wniosku, że nie powinniśmy uzależniać opieki medycznej od jednego wielkiego sponsora, bo to nie jest mądre, rozsądne w zarządzaniu. Wystarczy, że codziennie zarządzamy kryzysem, bo praca ze śmiercią to jest codzienne zarządzanie kryzysem. Stwierdziłyśmy więc, że niemądre by było uzależnić opiekę medyczną od jednego dużego sponsora. I że wolimy małe kwoty zebrane od wielu darczyńców - dodaje Liegman.

8 złotych - tak niewiele i tak wiele

Na internetowej stronie Hospicjum "Pomorze dzieciom" pod motto: „Skoro nie możemy dołożyć dni do naszych dzieci, dołóżmy życia do ich dni”, możemy przeczytać: "W hospicjum koncentrujemy się na ŻYCIU, bo nie zostaje wiele czasu. To chcemy pokazać całemu światu. Pomóż nam przełamywać strach i bariery. Pomóż nam zmieniać świat". Hospicjum apeluje też nawet o 8 złotych dla nieuleczalnie chorych dzieci i druga - "ustaw stałe zlecenie" - czytamy.

- Pomyślałam, 8 złotych? To żenująco niska kwota. Co da się kupić za tak marne grosze? Czy nie lepiej jednak rozejrzeć się za jakimś bogatym sponsorem? - zastanawiała się pani Maria.

I to dla pani Marii było impulsem do działania

- Te 8 złotych w ogóle to jest wyjątkowa cyfra -twierdzi Elwira Liegman. - Nie wiem, czy pani kiedyś pomyślała, bo jak osiem upada, to tworzy się nieskończoność (8 symbol nieskończoności). I to 8 to jest mało tylko z pozoru. Rzeczywiście 8 złotych to jest jeden pączek, ale im dłużej tworzymy tę całą anielską armię, którą łączy te 8 złotych, to widzimy, że pod tymi 8 złotymi jest dużo, dużo więcej. Chyba nawet mogłabym powiedzieć, że za 8 złotymi ukrywają się wartości. I o wartościach to jest mowa, nie o pieniądzach. A przy tym ile ludzi zarażamy tym, że warto pomagać. Warto być częścią takiej idei.

Na stwierdzenie, że hospicjum nie może obejść się bez pieniędzy, pani Elwira przytaknęła

-

To prawda oczywiście, że tymi 8 złotymi nie uratujemy dzieci, ale namówić w dzisiejszych czasach kogoś, by otworzył stały przelew na 8 złotych, miesięcznie nie jest łatwo. Bo mówimy tylko 8, ale to chodzi o chęci. Oto, żeby się zaangażować, chcieć się zaangażować. Chcieć pomóc w ogóle. Pochylić się nad tymi, którzy są słabsi, którzy są chorujący. 8 złotych dlatego, ponieważ jak byliśmy w ogromnym kryzysie, nie mieliśmy jeszcze dofinansowania z NFZ-tu i naszemu hospicjum groziła upadłość, te 8 zł pomnożone przez całą armię Aniołów dawało nadzieję, że przetrwamy. Zgodnie z prawem dopiero po dwóch latach od daty założenia Fundacja otrzymała status organizacji pożytku publicznego i dopiero od tego momentu wolno nam zabiegać o 1 proc. Również dziś środki z NFZ pozwalają pokryć około 40-50 proc. miesięcznych kosztów, resztę musimy sobie dozbierać. Ile?
Od 150 do 200 tysięcy trzeba dozbierać, żeby ludzie nie musieli płacić, bo najłatwiej jest zarabiać na cierpieniu ludzkim. Matka, której umiera dziecko w ramionach, zapłaci wszystkie pieniądze, żeby uśmierzyć ból dziecku i sobie psychiczny, duchowy, fizyczny

.

Ale dopóki my tworzymy hospicjum "Pomorze dzieciom", to stwierdziłyśmy, że nikt w takiej potrzebie nie powinien za pomoc drugiego człowieka płacić, bo to nie jest już pomoc.

Fundacja Hospicjum Pomorze Dzieciom szuka wsparcia

Mija już dziewiąty rok, od kiedy hospicjum "Pomorze dzieciom" towarzyszy małym Bohaterom i ich rodzinom na tej cienkiej granicy życia i śmierci. - Dzięki ludziom o wielkich sercach udało się zgromadzić pełną sumę z darowizn, by organizować kompleksową, całodobową opiekę medyczną w warunkach domowych w promieniu 100 km od siedziby hospicjum, a także obejmować opieką rodziców, rodzeństwo i całe najbliższe otoczenie w czasie żałoby. Zespół złożony z lekarzy, pielęgniarek, psychologów i psychoterapeutów nie tylko się nie rozpadł, ale pracował stale bez gwarancji jakichkolwiek wynagrodzeń, bez systemu premii i dodatkowych gratyfikacji finansowych.

- Jesteśmy hospicjum, które świadczy usługi 24 godziny na dobę w domu - podkreśla Elwira Liegman. - Bo w opiece paliatywnej nad dzieckiem chodzi o to, by dziecko mogło chorować i godnie odchodzić w bezpiecznych warunkach; bez bólu, otoczone miłością; obok rodziców, babci, dziadka, w domu, w którym roznosi się zapach naleśników, a kotu wolno wskoczyć na łóżko.

Hospicjum "Pomorze dzieciom", podobnie jak w niemal wszystkich placówkach leczniczych, brakuje medycznego personelu.

- W hospicjum posługa jest trudna, ponieważ lekarze chcą ratować życie, to są „zadaniowcy”, to są ludzie pełni misji i pasji do tego, żeby poprawić długość i jakość życia, a nasze dzieciaczki niestety najczęściej nie są to „spektakularne osiągi medycyny”, dlatego z ogromną czułością myślę o naszym zespole medycznym, że są to ludzie, którzy zrozumieli, że właśnie przy tym najważniejszym momencie w życiu człowieka, czyli w momencie śmierci, w momencie przejścia są też bardzo potrzebni.

Nie można się nie zgodzić, umierające dziecko dołuje. Tu nie ma co się oszukiwać. Umierające dziecko stawia nas w pozycji bezradnego. A my nie potrafimy być bezradni. To jest najgorsze, co nas może spotkać, bezradność, więc takie towarzyszenie w ciszy przy tych ostatnich oddechach, przy tych ostatnich uderzeniach serca, często towarzysząc rozpaczającym rodzicom, rodzinie jest niezmiernie trudne. To tym bardziej myślę sobie, że jest to misja i że to poczucie, że uczestniczę w jakiejś tajemnicy.

Personel hospicjum jest przekonany, że dobro przez nich czynione w pewnym sensie do nich wraca. Bo tak naprawdę to te ciężko chore dzieci pomagają im stawać się lepszym człowiekiem, lepszą wersją siebie. Bo kiedy pochylają się nad łóżkiem umierającego dziecka, nie mają masek, niczego nie udają. Mało tego te dzieci prowokują ich do zadania sobie najważniejszych pytań w życiu: Czym jest życie? Jak żyję? Bo rozmawiając o śmierci, nie rozmawiamy naprawdę o śmierci, tylko rozmawiamy o życiu. Śmierć pyta nas: Czy dzisiejszy dzień mógłby być twoim ostatnim dniem? Czy może dzisiaj, gdybyś wiedział, że to twój ostatni dzień, to może jest ktoś, kogo chciałbyś przeprosić, powiedzieć kocham cię. A większość z nas zapomina o tych najważniejszych rzeczach.

- I mam wrażenie, że te nasze dzieci są takim naszymi aniołami stróżami bycia najlepszą wersją siebie. My mówimy "zostań aniołem dla naszych dzieci", a mnie się wydaje, że to one są właśnie tymi aniołami, które przypominają nam: jesteś dobry, masz piękne serce. Obojętnie jak zbłądziłeś w życiu, jesteś nam potrzebny. Osoby zaangażowane w pracę hospicjum są tylko z pozoru silne. Jak mówią, codziennie upadamy w posłudze w hospicjum "Pomorze dzieciom" na tej wąskiej granicy, niedomagamy. Kilka dni temu chowaliśmy dziewięciolatkę. Cały zespół był na pogrzebie. Po ludzku to jest nie do pojęcia. Ludzie pytają: ciągle na pogrzeby chodzicie, jest to psychicznie strasznie obciążające, jak temu podołać?

Gdańskie Hospicjum Pomorze Dzieciom poszukuje darczyńców

- A ja sobie myślę, że to te dzieci dają nam tę siłę, że znowu nie ja jestem siłaczką przy tym dziecku, tylko one dają nam tę siłę i wówczas wyraźnie widać sens naszej pracy, naszej posługi - przyznaje jedna z pielęgniarek. - Kiedy nic nie boli, kiedy dzieci się uśmiechają, kiedy mówią o marzeniach, kiedy zdążymy jeszcze spełnić. Przypominają sobie Wiktorię - trzynastolatkę, która chorowała na serduszko. Zanim odeszła, zdążyli jeszcze spełnić marzenie dziewczynki; wyremontować pokój i urządzić w nim flamingowe królestwo. Bo ona kochała flamingi, więc wszystko zrobili flamingowe, różowe. Wiktoria przeszczęśliwa na tym ostatnim etapie swojego życia. W tym pokoju zadawała te najtrudniejsze pytania. Czym jest śmierć?

- Uczyliśmy się razem z nią jakie są metody na to, że moje serce atakuje strach przed śmiercią - wspomina Elwira. Były takie momenty, więc rozpisywaliśmy na kartkach, co wtedy robić, kiedy tak bardzo się boimy. Pytam więc, czy to nie jest lekcja też dla nas? My, dorośli, też się boimy. Czy ja więc uczyłam trzynastolatkę czy ona mnie? Czy ona przygotowywała mnie do tych trudnych momentów w moim życiu, kiedy przyjdzie uczestniczyć w umieraniu moich bliskich albo kiedy ja sama będę odchodziła. Tych najtrudniejszych rzeczy, o których trudno rozmawiać właśnie przy rodzinnym stole, uczą nas historie umierających dzieci. To są prawdziwi nauczyciele życia.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki