Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hokej, panda i partia. Przed wyborami prezydenta Gdańska każdy orze, gdzie może

Dariusz Szreter
Przed wyborami każdy orze, jak może. I gdzie może. Paweł Adamowicz na przykład robi to w oliwskim zoo

Za złotych czasów SLD opowiadano taki dowcip: Józef Oleksy wsiada do służbowego samochodu i wydaje kierowcy polecenie, by ruszał. - Ale dokąd? - pyta tamten. - Wszystko jedno. Wszędzie jestem potrzebny! Dziś to samo można powiedzieć o Kacprze Płażyń-skim. Przyjeżdża pełnomocnik rządu, żeby ogłosić jak to lotnisko w Rębiechowie będzie kwitnąć we współpracy z mającym powstać Centralnym Portem Komunikacyjnym - u jego boku staje kandydat PiS na prezydenta Gdańska. I już wiadomo, że rząd nam krzywdy nie zrobi, ale gdańszczanie muszą „mądrze” wybrać włodarza. Kontrolowany przez ludzi PiS Lotos podpisuje umowę sponsorską z hokeistami Automatyki, przy stole siedzi - a jakże - pan Kacper. Niech kibice wiedzą, kto może zamienić skromny gdański klubik w nie przymierzając Edmonton Oilers basenu Morza Bałtyckiego.

No cóż - każdy orze, jak może. I gdzie może. Paweł Adamowicz na przykład robi to w oliwskim zoo, w którym chciałby zobaczyć pandy. Trochę jak w tej historii, gdzie facet idzie przez park i słyszy głośne wołanie: - Panda, panda! Gość rozgląda się ciekawie, ale wokół nie widzi żadnego misia, tylko zbliżającego się jegomościa z kubeczkiem na drobne w wyciągniętej dłoni: - Pan da, pan da! W tym konkretnym wypadku: - Pan da na mnie głos!

Na tym tle zaskakująco wygląda kampania trzeciego kandydata. A właściwie to wcale nie wygląda, pominąwszy billboardy. Tak jakby przyjął założenie, że wystarczy być, nazywać się Wałęsa i mieć poparcie PO. Co prawda sondaże pokazują, że to może być skuteczna strategia, ale czy „otake” samorządność chodzi?

Chociaż ci, którzy krzyczeli, by w kampanii samorządowej mówić o tramwajach, a nie o łamaniu konstytucji - nie są lepsi. Co robi Jarosław Kaczyński na konwencji wyborczej PiS? Za pomocą słów obcego pochodzenia poniewiera sądy, bo w sporach między obywatelami Polski i innych krajów, czasem zapadają wyroki na korzyść tych drugich. A jak premier Morawiecki albo poseł Tarczyński coś nakłamią, to sąd każe im za to publicznie przepraszać. Zgroza. Zreformować takich z korzeniami, że ich rodzony TSUE nie pozna!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki