MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Groźna twierdza Najjaśniejszej Rzeczypospolitej

Grażyna Antoniewicz
Twierdza Wisłoujście,  bastion Furta Wodna. W prawym jego czole znajdowało się, zamurowane obecnie, wyjście na zewnątrz do mogących przybijać tutaj statków, na które wkraczali inspektorzy celni i sanitarni
Twierdza Wisłoujście, bastion Furta Wodna. W prawym jego czole znajdowało się, zamurowane obecnie, wyjście na zewnątrz do mogących przybijać tutaj statków, na które wkraczali inspektorzy celni i sanitarni Grzegorz Mehring
Pod jej ochroną spokojnie leży całe miasto. Bez zezwolenia owej fortalicji nie może nic ani Wisłą w morze spłynąć, ani z morza wpłynąć do Wisły - pisali podróżni odwiedzający Gdańsk.

Twierdza to obiekt absolutnie wyjątkowy - jedyny taki w Europie. Gościli tu królowie i książęta: Sobieski, Zygmunt Stary i Zygmunt August. Był car Piotr III i cesarz Napoleon Bonaparte. Dwukrotnie wizytował ją książę Józef Poniatowski, a Zygmunt III Waza w 1598 roku wyrył puginałem na galerii wieży swoje imię. Niegdyś w mury fortecy biły morskie fale, a na jej wieży płonął ogień, wskazując drogę statkom zmierzającym do gdańskiego portu. Z czasem wyspa Westerplatte zamieniła się w półwysep, który oddzielił Wisłoujście od morza.

Twierdza nigdy nie została zdobyta szturmem, chociaż różne były jej losy. Po ostatniej wojnie czas jakiś niszczała, opuszczona i dewastowana. Dziś pomału, pomału odzyskuje blask, lecz przywrócenie dawnej świetności wymaga ogromnych nakładów finansowych. Zabytek ma swoje tajemnice, pilnie strzeżone. Czy uda się np. odkryć tunel, który podobno zbudowano niegdyś pod Wisłą? To bajka - mówią jedni, prawda - odpowiadają inni. Wszak istnieje poterna (zasypana w wieku XVIII), która łączyła Bastion Artyleryjski z sąsiednim tak zwaną Furtą Wodną, więc może jest podobne przejście między Szańcem Wschodnim a Szańcem Zachodnim pod Wisłą.

- Ta teoria pozostaje wciąż w sferze legend. Ślad taki znaleziono na jednym projekcie, chyba z XVIII wieku - opowiada student historii UG Maciej Flis, miłośnik starych fortyfikacji, siedemnastowiecznej floty i bitwy pod Oliwą. - Nie jest jednak jasne, czy linia na dokumencie łącząca szańce to słynny łańcuch zatrzymujący statki, czy też tunel. Krążą opowieści o starszych ludziach, którzy się zarzekają, że taki tunel istniał. Można się nim było dostać na teren twierdzy i zabrać kilka butelek wina z istniejącego tam niegdyś zakładu Dagoma.

Nie do końca zbadana jest wsparta na potężnych filarach kazamata w Bastionie Artyleryjskim (z 1585 roku). Wiele wskazuje na to, że pod posadzką coś jest.

W konstrukcji twierdzy widać różne style architektoniczne, począwszy od gotyku. Jej serce stanowi cylindryczna wieża, niegdyś latarnia morska, otoczona przez ceglany wieniec, do którego przylegają domy oficerskie. Następną linię umocnień stanowi czterobastionowy Fort Carré. Twierdza jest otoczona przez Szaniec Wschodni. W jego skład wchodzi pięć bastionów oraz dwa raweliny, z których jeden przetrwał do naszych czasów. Po drugiej stronie Wisły był kiedyś Szaniec Zachodni, lecz został rozebrany w końcu XIX wieku. Twierdza posiada narożniki w formie bastionów. Fort Carré oraz szaniec są otoczone fosami zasilanymi z Leniwki. Znajdująca się pośrodku twierdzy wieża do roku 1758 służyła jako latarnia morska. W okresie międzywojennym mieścił się tu, podobnie jak dziś, klub żeglarski. W czasie II wojny światowej urządzono w niej lazaret. W 1945 roku wieża, podobnie jak pozostałe budowle twierdzy, została zburzona w około 60 procentach, wskutek ostrzału artyleryjskiego. Odbudowę zakończono pod koniec lat 50.
Od niedawna Twierdzę Wisłoujście można zwiedzać pod opieką przewodnika, choć wiele miejsc pozostaje nadal niedostępnych. Udało się nam namówić dyrektora Muzeum Historycznego Miasta Gdańska Adama Koperkiewicza na wyprawę do fortu. Mijamy most zwodzony nad fosą Szańca Wschodniego. Na potężnej bramie twierdzy, zbudowanej z granitowych bloków, w zworniku wyryto datę 1602. Ukośne wejście uniemożliwiało, w razie artyleryjskiego ataku, bezpośredni ostrzał dziedzińca. Pociski, miast w żołnierzy, uderzały w skośny mur korytarza.

- Kiedy w 1454 roku zakon krzyżacki został zmuszony do opuszczenia Gdańska, a miasto otrzymało przywilej kontroli nad żeglugą wiślaną (od Głowy Gdańskiej, czyli okolic dzisiejszego Kiezmarka, aż do jej ujścia), rajcy postanowili wybudować, w miejsce drewnianych strażnic, masywną ceglaną wieżę, przystosowaną do obrony. Miała ona również pełnić funkcję latarni morskiej.

Powstał też Wieniec - ceglany ciąg fortyfikacji ustawiony jak mury rzymskiego Koloseum, to dzieło królewskiego budowniczego Antoniego Trappe'a. Składa się z kilku kondygnacji, w których mieściły się magazyny żywności i amunicji. Wyżej rozlokowano baterie artyleryjskie. Legenda głosi, że to stąd, z Wieńca wiodło tajemne przejście poza obręb twierdzy.

Wkrótce rozpoczęto też budowę murowanego czterobastionowego fortu z kazamatami. W 1685 roku przybył do Gdańska Antoni van Obberghen, słynny architekt, budowniczy zamku Hamleta (Kronborg). Holender zaprojektował fort o kształcie zbliżonym do kwadratu (stąd nazwa Fort Carré).
- Szkoda, że Szekspir nie umieścił akcji "Hamleta" u nas w Wisłoujściu - uśmiecha się dyrektor.
Potem wzniesiono jeszcze dwa szańce ziemne. W części południowej, między Fortem Carré a nowymi szańcami, wybudowano kanał portowy.

- Otaczają tę fortalicję liczne kanały, fosy i obwałowania najdokładniej według nowej sztuki fortalicyjnej wykonane - pisał w latach trzydziestych XVII wieku dyplomata Karol Ogier. - Rozstawiono tam sto lub więcej dział wojennych, a mieszka wraz z żonami i dziećmi tysiąc żołnierzy, których widzieliśmy w szykach stojących wraz z oficerami. Kiedyśmy wchodzili tam i potem odchodzili, trzykrotnie salwę dano z muszkietów i ognia z 20 i więcej dział. Gościł nas w końcu komendant winem i smakołykami, podczas czego na podwórzu zgiełk czyniły bębny i piszczałki, a w izbie grali najlepsi z całego miasta muzycy.

- Gdańsk był bramą Rzeczypospolitej, a Wisłoujście kluczami do tej bramy - opowiada Adam Koperkiewicz. - Rzeczpospolita łożyła znaczne pieniądze na utrzymanie warowni, a jej komendant musiał składać przysięgę na wierność królowi polskiemu. To jemu król ufał, wierząc, że nie przejdzie na stronę wroga i nie wpuści obcej flotylli do Gdańska.
Jeśli statek nie zatrzymał się na wezwanie z twierdzy, odpowiedzią były lufy armatnie. Załoga Wisłoujścia czuwała przez całą dobę. Wieczorem nurt rzeki między Szańcem Zachodnim a Szańcem Wschodnim był blokowany grubym łańcuchem na kłodach, który chronił Gdańsk i Wisłę przed intruzami. Pamiętajmy też, że Twierdza Wisłoujście była bazą polskiej floty, skąd pod dowództwem admirała Dickmanna - polskiego Nelsona, wypływała do zwycięskiej bitwy pod Oliwą ze Szwedami.
Jednocześnie była ona wielkim urzędem. Pracowali tutaj celnicy, kontrolerzy od spraw sanitarnych i inni, którzy sprawdzali balast na statkach. Tutaj odbywała się odprawa kapitanów, stąd wypływały specjalne komisje, które oceniały stan zdrowia załogi i pasażerów. Tu, jeśli był sztorm, nocowali pasażerowie.

- Twierdza była niegdyś takimi Bielanami gdańskimi. Do zwyczajów należało wsiąść w niedzielę do szkuty i popłynąć do warowni, by ją pooglądać, zjeść dwa jajka na twardo, wypić kufelek piwa, pospacerować wśród zieleni. Wiele się tu działo. Statki wpływały, wypływały lub stały na redzie - opowiada Adam Koperkiewicz.
Wędrujemy po kazamatach. W nich na czas pokoju chowano cenne armaty. Gdy zaogniały się stosunki dyplomatyczne, wyciągano je na wały. W XIX wieku Prusacy urządzili w kazamatach więzienie. Przetrzymywali tutaj powstańców. Zostały po nich pamiętniki, w których opisują komendanta, że był z niego "swój chłop".

Oglądamy koszary i 15 kamieniczek, czyli Domki Oficerskie, wśród nich Dom Komendanta. Po wydeptanych schodach wchodzimy do środka, aby zobaczyć oryginalny kominek z XVIII wieku.
Wszędzie w kazamatach, koszarach, Domkach Oficerskich towarzyszy nam przenikająca wilgoć i chłód. Życie żołnierzy w takich warunkach było...
- Wyjątkowo kiepskie - mówi zastępca dyrektora MHMG Mariusz Lewandowski. - Izby były słabo ogrzewane, zapewne oszczędzano na opale, kominki źle działały. I jeszcze ta morka wiejąca od morza. Cierpieli więc na reumatyzm. Dokuczały im nie tylko wilgoć, ale też choroby i epidemie. Toteż duża była śmiertelność, a średnia wieku wynosiła niewiele ponad 40 lat.

Ludzie byli zdani na łaskę i niełaskę komendanta, który dostawał określoną pulę pieniędzy na cały rok. To od jego dobroci i szczodrobliwości zależało życie załogi. Żołnierze mieli mało ubrań i rzadko je zmieniali. Jedzenie było monotonne, a żywność często stara i zepsuta. Tylko czasem, gdy wilgoć zbyt dokuczała, załoga dostawała grog. Twierdze nadmorskie miały bowiem podobne menu jak marynarze na statkach.
Jaka przyszłość czeka Twierdzę Wisłoujście?
- Musi zostać przywrócona pamięci, bo bardzo długo była zamknięta. Jej widok nie przysparza nam na razie satysfakcji - przyznaje dyrektor Adam Koperkiewicz. - Od kiedy muzeum w 1974 roku otrzymało prowizorycznie odbudowaną twierdzę w swoje władanie, zastanawiamy się nad tym, co się tu będzie działo. Na pewno będziemy się starali traktować ją jako obiekt rekreacyjny, stąd eksperyment z Akademią Przygoda (firmą zajmującą się organizacją imprez rekreacyjnych). Chcemy bowiem ludzi przekonać, że twierdza nie jest tylko historycznym zabytkiem, ale też może być wspaniałym miejscem wypoczynku. Przejście po linie, belce na dużej wysokości (oczywiście z asekuracją). Ich głównym celem jest budowanie wzajemnych dobrych relacji i zaufania między ludźmi. Mamy też inne pomysły na ciekawe spędzanie tu czasu i zagospodarowanie obiektu. Najprostszym rozwiązaniem byłoby wykorzystanie koszar jako schroniska lub stanicy dla młodzieży.

Natomiast w Domu Komendanta i w Domach Oficerskich myślimy o urządzeniu ekskluzywnych pomieszczeń dla biznesmenów, którzy chcieliby przeżyć tu jakąś nadzwyczajną przygodę i poczuć klimat twierdzy. Może powinna tu być marina (jak przed wojną). W kazamatach jest dosyć miejsca na ciekawą ekspozycję muzealną (na przykład starej broni). Myślimy o uruchomieniu warsztatów siodlarza, rymarza, piekarni, kuźni, stajniach, takich budynkach, które zawsze w twierdzach były. Chcemy, aby twierdza tętniła życiem. Można by organizować pokazy musztry inscenizacje.

Poza tym gdyby na terenie dawnego Szańca Zachodniego powstał amfiteatr, po południu czy też wieczorem ludzie mogliby oglądać strzelaniny, palby, wrzaski krzyki, iluminację - czyli inscenizację "Zdobywanie twierdzy". Moglibyśmy to robić wspólnie z Centralnym Muzeum Morskim.
Zapewne po ukończeniu renowacji twierdzy w drodze przetargu zostanie wyłoniony operator (jakiś biznesmen lub grupa biznesmenów), ktoś, kto będzie się nią opiekował. Muzeum powinno być tylko "takim strażnikiem pieczęci".

Jedna z najbardziej zagrożonych
W ramach inicjatywy World Monument Watch (Światowy Program Ochrony Zabytków) raz na dwa lata publikuje się listę stu najbardziej zagrożonych zabytków na świecie, których utrata stanowiłaby niepowetowaną stratę dla ludzkości. Na liście, obejmującej zamierzenia na lata 2000 - 2001,znalazła się twierdza w Wisłoujściu.

Jak zwiedzić Wisłoujście
Twierdza Wisłoujście czynna jest od poniedziałku do niedzieli w godzinach 10 - 18. Bilet ulgowy kosztuje 4 zł, normalny 8 zł, a zbiorowy 3 - 7 zł. Najlepiej dojechać tu autobusem 106. Można popłynąć statkiem na Westerplatte, stąd do Twierdzy Wisłoujście tylko 1,5 kilometra. Można też dojechać autem lub rowerem.
Grażyna Antoniewicz - POLSKA Dziennik Bałtycki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki