Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Greta Garbo i inne gwiazdy na gościnnych występach w Wolnym Mieście Gdańsku

Henryk Tronowicz
Marek Andrzejewski
Marek Andrzejewski Grzegorz Pachla
W Gdańsku pierwszy pokaz filmów urządzono 20 października 1896 r. w Teatrze Wilhelma przy ul. Długie Ogrody 33a, czyli 10 miesięcy po pierwszym płatnym seansie filmowym na świecie.

Niewielka, sygnalizowana przez nas niedawno książka Marka Andrzejewskiego "Z dziejów kina w Gdańsku w latach 1896-1945" zasługuje na uwagę z wielu istotnych powodów. Zasadnicza część tej pracy poświęcona została sieci i funkcjonowaniu kin w Wolnym Mieście Gdańsku. Kina w WMG zdominowane były przez właścicieli niemieckich. Tak samo dystrybucją zajmowały się firmy niemieckie, preferujące niemieckie filmy, i tak samo publiczność stanowili głównie niemieccy mieszkańcy Gdańska.

Filmy polskie pojawiały się na gdańskich ekranach nieczęsto. Profesor Andrzejewski zauważa, że początkowo nie wynikało to z przesłanek natury politycznej. Sytuacja uległa drastycznym zmianom po dojściu Hitlera do władzy.

W roku 1933 Senat Wolnego Miasta usiłował nie dopuścić do wyświetlania polskiego filmu Ryszarda Ordyńskiego "Dziesięciu z Pawiaka". Do projekcji jednak doszło. Pokaz odbył się w kinie Capitol (przy ul. Długie Ogrody). "Gazeta Gdańska" odnotowała ogromne zainteresowanie tym pokazem.

Osobne partie książki poświęcone są filmom o wymowie antypolskiej. Złożona w roku 1927 przez przedstawiciela gdańskiej Polonii w Volkstagu interpelacja w sprawie niemieckiego filmu "Płonąca granica" odniosła skutek i tytuł ten wycofano z obiegu.
Po roku 1933 kinoteatry gdańskie objęto procesem aryzacji. Stwierdza autor: "Podobnie jak w hitlerowskiej Rzeszy, tak i w Gdańsku kryteria rasowe obejmowały także szeregowych pracowników kinoteatrów. »Nie-Aryjczycy« nie mieli szans uzyskać pracy nawet na podrzędnym stanowisku".

W roku 1934 podpisano dwustronną "polsko-niemiecką deklarację o wyrzeczeniu się przemocy". Jednakże w sferze rozpowszechniania filmów poprawa nie nastąpiła. Filmy produkcji polskiej były wyświetlane jedynie na zamkniętych seansach dla członków gdańskiej Polonii. A po marcu roku 1939 wydano bezwzględny zakaz ich wyświetlania.

Autor przytacza w swej pracy dziesiątki tytułów granych w Wolnym Mieście. Zastanawia tylko, że poza "Gabinetem doktora Caligari" Roberta Wiene i "Metropolis" Fritza Langa, o innych wybitnych dziełach nakręconych w ojczyźnie Tomasza Manna, książka nie informuje. Może istnieje potrzeba dalszych źródłowych dociekań. Trudno bowiem uwierzyć, że w okresie kina niemego nie pojawiły się w gdańskim repertuarze dzieła takie, jak "Dr Mabuse" Langa, czy "Nosferatu", albo "Portier z hotelu Atlantic" Friedricha Murnaua. Mało również prawdopodobne, że później, gdy wprowadzono dźwięk (i jeszcze zanim Hitler objął władzę), nie sprowadzono nad Motławę np. "M-Mordercy" Langa, "Opery za trzy grosze" Pabsta czy "Miłostek" Maxa Ophülsa.

W świetle ustaleń autora omawianej pracy dzieła o wysokich walorach artystycznych pojawiały się w repertuarze kinoteatrów gdańskich sporadycznie. Czytelnik nie dowiaduje się z książki również, czy trafił do Gdańska słynny "Błękitny anioł" Josefa von Sternberga z Marleną Dietrich (wymaga sprostowania - nie był to obraz amerykański, film nakręcono w Berlinie).

Dobrze natomiast, że autor książki wyjaśnia, dlaczego w polskich kinach obrazowi nadano tytuł "Błękitny motyl". Otóż użycie słówka "anioł" wobec fikania na ekranie przez Marlenę "najpiękniejszymi nogami świata" groziło wówczas grzechem ciężkim. Von Sternberg po berlińskiej premierze zresztą porwał artystkę do Hollywood i wypromował ją na gwiazdę światowej sławy. Warto nadmienić, że Marlena Dietrich, zaproszona przez Goebelsa, który chciał ją skłonić do powrotu do hitlerowskiej Rzeszy, gotowa była odwiedzić ojczyznę i już płynęła do Europy, gdy pasażerów na statku wezwano do wysłuchania transmitowanej przez radio mowy Führera po stłumieniu "puczu Röhma". Aktorka po wysłuchaniu tego przemówienia, w Cherbourgu opuściła statek.

W Wolnym Mieście Gdańsku bywały za to inne gwiazdy kina niemieckiego. Gościła tu Greta Garbo (z filmem "Ludzie w hotelu"), parokrotnie na uroczyste prezentacje swoich filmów przyjeżdżała Zarah Leander. W roku 1938 artystkę z pompą witano na lotnisku we Wrzeszczu, a potem na pokazie prapremierowym filmu "Heimat" urządzono jej owację w - największym w Gdańsku wtedy, odświętnie wystrojonym - kinie Ufa-Palast przy ul. Elżbietańskiej. Komentuje prof. Andrzejewski: "Promowanie filmu »Heimat« właśnie w Gdańsku akurat w czerwcu 1938 nie było przypadkowe.

Był to propagandowy »wstęp« do wysuniętych kilka miesięcy później żądań »uregulowania« kwestii Wolnego Miasta. Warto nadmienić, że występująca w filmie Zarah Leander, »żywy pomnik kobiecego powabu w kinie nazistowskim«, nie była zwolenniczką partii Hitlera, choć gwoli prawdy winno się dodać, iż żyła w Trzeciej Rzeszy jak królowa".

Andrzejewski zwraca uwagę na charakter propagandowy niemieckiej produkcji filmowej. "Na przełomie 1937 i 1938 r. gdańscy naziści po delegalizacji wszystkich partii opozycyjnych i wyeliminowaniu ich przedstawicieli w Volkstagu przyspieszyli proces ujednolicania na wzór Trzeciej Rzeszy życia politycznego, społecznego, kulturalnego i gospodarczego Wolnego Miasta. Proces ten objął także film".

Nacisk NSDAP na silne eksponowanie motywów propagandowych trwał od dawna. Przecież dokumentalistka Leni Riefenstahl nie spadła niemieckiej kinematografii z nieba. Cykl swoich legendarnych reportaży - rozpoczętych od wybitnego filmu "Triumf woli" - realizowała pod osobistym patronatem Hitlera. Nie sposób zakwestionować reżyserskiej sprawności Riefenstahl. Wszelako jej profesjonalizm i fascynacja germańską krzepą w jaskrawych formach służyły jedynie propagandzie kultu ślepego posłuszeństwa, a w podtekście krzewienia idei militaryzmu.

Do podjęcia próby przybliżenia dziejów gdańskich kin skłoniła Marka Andrzejewskiego fundamentalna książka profesora Bogusława Drewniaka "Teatr i film Trzeciej Rzeszy. W systemie hitlerowskiej propagandy". Tu wtrącę, iż po opuszczeniu w roku 1973 drukarni, tom Drewniaka został skonfiskowany przez cenzurę (ale to temat na inne opowiadanie).

Analizując filmy o wydźwięku propagandowym, zauważa Marek Andrzejewski, że "Gdańszczanie mieli podobne upodobania jak widzowie w innych miastach w Rzeszy. Jednym z przejawów tego było duże powodzenie osławionego filmu Veita Harlana »Jud Süss«. Wysoka frekwencja to nie tylko zasługa władz, które zachęcały młodzież szkolną i członków NSDAP do jego obejrzenia. Ten sprawnie warsztatowo zrobiony film miał jednoznacznie antysemicką wymowę i wyświetlanie go przez kilka tygodni jesienią 1940 r. w największym gdańskim kinie Ufa-Palast, a później przez trzy tygodnie w kinie U.T.-Lichtspiel - w obu kinoteatrach przy pełnej widowni - daje obraz stosunku gdańskich Niemców do ludności żydowskiej".

Autor odwołuje się w książce do licznych opinii i doświadczeń gdańskich kinomanów. Przywołuje na przykład wspominki Güntera Grassa. Pisarz gdzieś wyznał, że jako małolat oglądał filmy niedozwolone dla młodzieży (miał wujka operatora w gdańskim kinie Tobis-Palast, które otwarto w roku 1938, nota bene w miejscu, gdzie teraz istnieje kino Neptun).

Grass wspomina, jak do łez rozśmieszał go w "Gorączce złota" Charlie Chaplin, spożywający z głodu buty wraz ze sznurowadłem. Otóż laureat Nobla raczy chyba konfabulować. Po premierze "Dyktatora", dystrybutorzy w Trzeciej Rzeszy musieli mieć na twórczość Chaplina twardy szlaban.

Natomiast całkiem inne wspomnienia znalazł Andrzejewski w pisarstwie gdańszczanina Brunona Zwarry, skądinąd akurat zaciętego polemisty Grassa. Zwarra, przed wojną zdeklarowany kinoman, w swoich "Wspomnieniach gdańskiego bówki" podkreśla, że uwielbiał westerny. I oto w sierpniu 1939 roku wybrał się do kina Morskie Oko w Gdyni na jakiś film kowbojski. Parę tygodni potem został przez Niemców aresztowany i był przetrzymywany w gdyńskim Morskim Oku. Osadzenie Brunona Zwarry w obozie Stutthof, a potem wysłanie do Sachsenhausen to już dalsze dzieje.

Marek Andrzejewski dotarł w berlińskich archiwach do statystyk frekwencji w kinach Wolnego Miasta (niemiecka publiczność oglądała filmy po roku 1939 częściej niż przed wojną!). Z książki można dowiedzieć się konkretnie, gdzie w Gdańsku i w rejonie WMG powstały pierwsze sale kinowe

. Wspomniane kino Tobis-Palast, otwarte na jesieni 1939 r., miało 950 foteli, miało loże, miało też dwupoziomową kawiarnię. Autor zamieścił w książce tabelę przedstawiającą nazwy ponad 20 wybranych kin, lata ich działalności, liczby miejsc oraz adresy (według dzisiejszych nazw ulic). Pierwszy pokaz filmów urządzono 20 października 1896 r. w Teatrze Wilhelma przy ul. Długie Ogrody 33a, czyli 10 miesięcy po pierwszym płatnym seansie filmowym na świecie.

Prof. Marek Andrzejewski

ur. w 1947 r., historyk. Studiował na UMK w Toruniu oraz na Uniwersytecie Gdańskim. Zajmuje się głównie najnowszą historią Niemiec. Jest autorem ponad 400 publikacji. W roku 2009 wydał książkę "Od Eberta do Köhlera. Portrety niemieckich prezydentów", która jest kontynuacją jego pracy poświęconej niemieckim kanclerzom "Od Bismarcka do Schrödera".

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki