18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Godzilla kontra Bergman

Jarek Janiszewski, felietonista
Jarek Janiszewski
Jarek Janiszewski
Jest jakaś dziwna zależność między kryzysem ekonomicznym a zainteresowaniem niewytłumaczalnymi zjawiskami. Kiedy żyje nam się w miarę spokojnie i przestajemy myśleć o kredytach, potrafimy snuć rozważania na temat odległych planet i nawiedzonych domów. Gdy skrzecząca rzeczywistość dopadnie nas z pustym kontem, nie zauważylibyśmy drącego się kosmity, który na balkonie złożył potworną liczbę jaj.

Niedawno obejrzałem film z Godzillą, która walczyła z King Kongiem. Dla wielu koneserów kina spotkanie z taką produkcją byłoby jak uderzenie szpicrutą. Ja poczułem powiew wszechogarniającej świeżości. Oto bez zbędnych dialogów, bez pseudopsychologicznych rozważań, dane mi było uczestniczyć w naiwnej opowieści. Takie filmy stają się odtrutką na czasy, gdzie każdy dzień przynosi przygnębiające wydarzenia.

Włączam telewizor i od razu atakują mnie obrazy katastrof. Po chwili przemiła prezenterka informuje o wypadkach drogowych i prokuraturze, która nie potrafi zebrać dowodów przeciwko mafii z Pruszkowa. Na koniec dobijają mnie kolejnymi doniesieniami o Amber Gold i rozszerzającym się kryzysie. W takich okolicznościach potwory rozwalające domy i ziejące ogniem są naturalnym (dla mnie) wytchnieniem. Wiem, że znawcy Bergmana okrzyknęliby mnie prostakiem. Niestety, prawda jest okrutna: Godzilla niesie więcej otuchy niż Liv Ullmann.

Szkoda, że drogi szwedzkiego artysty nie przecięły się ze słynnym potworem. Działali mniej więcej w tym samym czasie. Bergman wyreżyserował pierwszy film pod koniec lat 40., a Godzilla pojawiła się na ekranach w 1954 roku. Cóż to byłaby za gratka, gdyby znany z drążenia duszy Szwed zrobił film o egzystencjalnych problemach potwora. Wyobraźmy sobie serię produkcji: "Samotność Godzilli", "Udręczenie potwora", "Godzilla na skraju załamania nerwowego".

Polski intelektualista filmowy, Krzysztof Kieślowski, też mógł nakręcić trzy krótkie filmy o potworze: "Ogon", "Tors" i "Łeb".
Niestety, wielcy artyści nie wykorzystali okazji do zaprezentowania życia wewnętrznego bestii. Woleli postawić na nudne aktorstwo i smętne dialogi. A przecież, z racji wielkości potwora, przedstawione problemy uzyskałyby inną skalę.

Znawcy japońskiej sagi wiedzą, że na planie filmowym w potwora wcielał się gość, który nosił ciężki skafander. O tym typie też można by zrealizować ciekawą produkcję. Na przykład pokazać go, jak wyje po nocach i próbuje zianiem zapalić palnik gazowy. Generalnie wszystko, co związane jest z działalnością Godzilli, daje ogromne pole do filmowych produkcji. Niestety, polscy twórcy wolą realizować nudne, banalne seriale. Nie mają na tyle wyobraźni, by oderwać się od żałosnych schematów, gdzie Marian rozstaje się z Haliną, a ta, nie mogąc pogodzić się z losem, zamyka się na tydzień w kuchni i smaży 200 kotletów pożarskich.
Polecam wszystkim filmy z Godzillą. Zwłaszcza tym, którzy nękani rachunkami popadają w egzystencjalną melancholię. Spotkanie z sympatycznym japońskim potworem pozwoli na chwilę zapomnieć o prawdziwie potwornej rzeczywistości.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki