Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Żukowo: Żyją bez prądu i bieżącej wody

Bartosz Cirocki
Gdyby nie ręczna studnia, rodzina zostałaby także bez wody
Gdyby nie ręczna studnia, rodzina zostałaby także bez wody Bartosz Cirocki
Awarie sieci energetycznej spowodowane przez niedawną wichurę sparaliżowały życie wielu mieszkańców Pomorza. Kilka dni bez energii dla wielu było prawdziwym koszmarem. Tymczasem rodzina Kopciów z Łapina w gminie Żukowo bez stałego dostępu do prądu żyje od bez mała pół roku.

- Przez lata uzyskiwaliśmy prąd za pośrednictwem sąsiada, płacąc mu za zużytą energię - tłumaczy Barbara Kopeć. - Sąsiad jednak przestał regulować rachunki, o czym nawet nie wiedzieliśmy, więc w lipcu odcięto prąd jemu, a tym samym i nam. Zostaliśmy ukarani, choć to nie my byliśmy winni.

Rodzina spędza wieczory przy świeczkach, wszystkie sprzęty domowe, z lodówką i pralką włącznie, stoją bezużyteczne. Największym problemem jest brak wody, gdyż rodzina korzystała z własnej pompy na energię elektryczną. Codziennie pani Barbara sięga więc po wiadra i nosi wodę ze starej, ręcznej studni. Rodzina ratuje się podarowanym przez syna agregatem, ale ten dostarcza niewiele energii i potrzebuje drogiego paliwa.

Czytaj również: Wichura na Pomorzu. Kilkaset interwencji strażaków (VIDEO, ZDJĘCIA)

- Mamy XXI wiek, a żyjemy jak w średniowieczu - żali się mieszkanka Łapina. - Nie możemy posprzątać, zrobić prania, normalnie się umyć, nie mówiąc już o świetle czy telewizorze.

Barbara Kopeć podkreśla, że od lipca, z pomocą koleżanki Krystyny Gruszczyńskiej- Miotek, stara się o przyłącze.

- Żądano ode mnie kolejnych dokumentów, wypisów z księgi wieczystej, decyzji o warunkach zabudowy, a ich uzyskanie długo trwało - mówi mieszkanka Łapina. - Kiedy już wszystko zebrałam, przedstawiono mi umowę, ale powiedziano, że na przyłącze będę czekała półtora roku.

Alina Geniusz-Siuchnińska, rzecznik prasowy spółki Energa-Operator, informuje, że czas oczekiwania na energię może być znacznie krótszy.

- Pani Barbara powinna zrealizować umowę o przyłączenie tymczasowe, które jest ważne rok, a w tym czasie najpewniej zostanie zrealizowane przyłącze docelowe - radzi rzecznik. Wystarczy zrealizować standardową procedurę dla tego rodzaju przyłączeń - rozpocząć od zawarcia umowy i zgodnie z nią zlecić na własny koszt dowolnemu elektrykowi budowę przyłącza tymczasowego oraz zamontowanie na wskazanym słupie skrzynki energetycznej. Po dokonaniu opłaty, wynoszącej zwykle od 80 do 100 zł, nasza Czytelniczka musi złożyć w punkcie obsługi stosowne oświadczenia.

- Po podpisaniu przez panią Barbarę umowy ze sprzedawcą energii nasi pracownicy odbiorą technicznie tymczasowe przyłącze i zamontują licznik - mówi Alina Geniusz-Siuchnińska. - Wykonają to maksymalnie w 5 dni od podpisania umowy i wówczas energia elektryczna pojawi się w domu pani Barbary.

Pomorze: Zostali bez prądu, bo się skończył

Po naszej interwencji Barbara Kopeć podpisała umowę, rozmawiała już z elektrykiem. Jeśli wszystko przebiegnie sprawnie, na początku przyszłego roku w domu państwa Kopciów znów zaświecą się żarówki.

Bartosz Cirocki
tel. 58 685 47 25
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki